Zakazy, w tej kwestii, dałyby odwrotny skutek i wielu szczerych, niewinnych ludzi mogłoby ucierpieć.
Nieraz czytało się w tej WTS-owskiej literaturze, że zakazy, to były czasy wzrostu dla orga.
Ludzie się bardziej integrują, bo mają wspólnego wroga: "zakaz".
Zdecydowanie jestem za rozwiązaniem:
edukacja, edukacja i jeszcze raz edukacja.
Wiedza, która otwiera umysły ludzi myślących, bo do niektórych zabetonowanych, nic nie dotrze.
Konkretne argumenty, pokazywanie, jak szkodliwe są zasady ostracyzmu np., wpływające na całe rodziny.
Społeczeństwo nie ma pojęcia o tym, bo tylko widzi uśmiechniętych, starannie ubranych ludzi pod drzwiami.
No i wykazywanie, że dochodzi do łamania prawa państwowego (jak np. w sprawach o pedofilię czy przemoc domową)
Wykazywanie też, że wiele rzeczy się ukrywa, przed nowymi kandydatami na śj.
Że ludzie, tak naprawdę nie wiedzą, w co wchodzą i na co się decydują.