doświadczenie życiowe wskazuje, że jeśli jakiś hotel w Karpaczu szukając sprzątaczki i oferując najniższe wynagrodzenie za pełny etat, wymagałby udokumentowanej europejskimi certyfikatami biegłej znajomości czterech języków obcych, na 100% nie znalazłby ani jednej chętnej do pracy...
doświadczenie życiowe wskazuje że ludzie z solidnym wykształceniem (nawet jeśli wskutek jakiegoś deficytu emocjonalnego lub życiowego wdepną w gówno zwane sektą) z reguły mają dobrą pracę i nie mają ani możliwości ani ochoty podejmowania się roli nadzorcy podróżującego.
zakres obowiązków nadzorcy podróżującego przypomina funkcję biskupa ordynariusza diecezji w kościele katolickim (który szacunkowo zarabia od kilkunastu do kilkudziesięciu tysięcy zł na miesiąc i dysponuje służbową limuzyną), a dodatkowo obowiązki nadzorcy podróżującego (w przeciwieństwie do wymagań stawianych katolickim biskupom) wymagają ciągłego życia na walizkach...
trzeba (mówiąc potocznie) być wyjątkowym frajerem, aby pełnić taką funkcję gratis albo za niewielkie kieszonkowe, a na dodatek pakować się w nędzę na starość (brak składek emerytalnych).
owszem, można znaleźć frajera bez wykształcenia, a nawet frajera po zawodówce, ale znalezienie pełnoetatowego frajera z solidnym wykształceniem graniczyło by z cudem...
a jak naucza Niewolnik, cuda skończyły się dawno temu, jeszcze w pierwszym wieku n.e., ...