(mtg): trochę z innej beczki
Przebywając lata temu w sekcie, brakowało mnie jak zawsze gotówki, był to okres letni VI-VII. Kombinowałem jak zarobić trochę ''centów'', bo jestem z Grodu Kraka, szukając i szczędząc ''dukat''. Wpadłem na genialny pomysł.
Wymyśliłem ''Olejek Szeherezady'' na upalne lato za flakonik proponowałem tylko jednego rybaka czyli pięć zł.
Tak dyskretnie sprzedawałem wiadomo głosicielką w zborze, nawet miałem stałych klientów w przedziale 50+, hurtem nawet sprzedawałem po pięć flakoników, jednej osobie.
Ten ''Olejek Szeherezady'' reklamowałem jako złoty środek na opalanie a po użyciu skóra nabierała koloru oliwkowego, tak przez okres dwóch miesięcy zarobiłem na ludzkiej naiwności prawie cztery tysiące odliczając koszta produktów.
Naiwność ludzka nie ma granic jak czynił to również brodacz Russell ze ''złotą pszenicą'', tak i ja zacząłem kombinować - stare powiedzenie mówi : ''pieniądze leżą na ulicy, tylko trzeba umieć je podnieść".
''Olejek Szeherezady'' cieszył się niesamowitym popytem jak w zborze tak też w pracy pośród koleżanek ''gryźi piórka'' przy biurkowych blatach.
Ten produkt składał się z trzech składników nie przekraczającej niecałe dziesięć złotych w tamtych czasach.
Możesz Ty sam teraz go zrobić, jest bardzo skuteczny na opalanie a ciało nabierze oliwkowego koloru szczególnie polecam niewiastą na upalne dni.
W tamtych czasach była moda na opaleniznę, każdy chciał być opalony bo taka cera była na topie. Słyszałem nie jedną rozmowę pośród pionierek zborowych, które co poniektóre chwaliły się, że byli nad Balatonem na Węgrzech- takie baksie plotki.
Reklama "Olejku Szeherezady" w plotkarskich dyskusjach niewiast nabierała szerokiego kręgu nawet pokusiła się na to płeć brzydka''.
Tak więc dochód szybko spływał do sakiewki.
W flakoniki na ów produkt zaopatrywałem się u znajomego, który pracował w Hucie Szkła a one leżały na śmietnikowym składzie- tak za flaszkę gorzały miałem ile chciałem tych szklanych opakowań.
Zdradzę teraz skład tej mikstury:
Olej jadalny, woda kwiatowa albo woda kolońska (zapach według gustu) oraz kilka kropel jodyny.
Po wymieszaniu tych produktów w butelce energicznie potrząsając przez pięć minut, robi się zawiesista konsystencja w kolorze jasno żółtym, jak Węgierski balsam do ciała.
Miałem wiele pomysłów aby wpadł jakiś grosz. Kiedyś napiszę jak produkowałem domowym sposobem kolorowe koszulki w niesymetryczne koła, to był w latach siedemdziesiątych towar hitowy pośród nastolatków i nie tyko