Bo moi drodzy z tą stroną materialną to jest tak. Według nauk CK błogosławieństwa objawiają się po stronie duchowej. Tylko trudno wtedy pokazać kto ma je większe i bardziej zasłużone. No bo ile można koloryzować, że ma się wspanialych rozmówców w służbie, że ma się niesamowite wręcz bajkowe sceny zapoznania zainteresowanych. Tutaj na pomoc idą materialne sprawy. Bo jak to zaliczymy do błogosławieństwa to już mamy w czym konkurować. Tylko jak to u SJ wszystko jest na pokaz i często nie ma pokrycia. Po za kilkoma przypadkami jakie znam, większość tych dóbr materialnych które są owocem niby błogosławieństwa to poprostu rzeczy na kredyt. Przed zborem gramy zamożnych, normalnie nie starcza do pierwszego, trzeba pożyczać od rodziny. Samochód nówka, fakt, ale przez 4 lata leasingu nie możesz przekroczyć 40000 tys przebiegu, bo wziełes najtańszy z możliwych i teraz przychodzisz do mnie pożyczać bo musisz zrobić trasę 1500 km a już rocznego limitu masz 500. Nie omieszkałeś jednak parę miesięcy wcześniej zauważyć, że nie wyobrażasz sobie jak można kupić używany.
Jak możesz mieszkać na 70 m.kw z dzieciakami. U mnie sam salon ma 50 m.kw. Tylko ja mam ratę 0 zł a tobie zostało 900 tysięcy do spłaty a zarabiamy podobnie. Itd itp.
Rozwalił mnie typ kiedyś na zborowym grilu, mówiąc, że on nie rozumie jak można nie mieć pieniędzy, przecież Bóg zawsze pomoże tym którzy stawiają sprawy królestwa na pierwszym miejscu. To był przytyk do takiej rodziny na dorobku, gdzie on ciężko pracował, bo chcieli wykończyć mieszkanie.
I tutaj werble. Mówi to koleś zarabiający 3 tysie na rękę. Ale poczuł się lepszy niewątpliwie....
Kiedy moja żona schodziła z pioniera, mieliśmy rozmowę z starszymi. Znali ono naszą sytuację. Moja żona pracowała na pół etatu fizycznie. Ja tak samo. Miesięczne dochody? Ok 2500 na dwie osoby. Auto nie za 20000 ale za 2000 zł. Żadnych oszczędności. Kawalerka wynajmowana.
Gdyby nie rodzice, nie stać by nas było nawet na zebraniowe ciuchy, na które wydawaliśmy znaczną część naszych pieniędzy (na wózkach wielkomiejskich trzeba wyglądać "profesjonalne" - instrukcja z szkoleń).
Co więc poradzili nam starsi na spotkaniu? -Moglibyscie uprościć życie - powiedział programista zarabiający około 15-20 k na rękę z nowym autem i mieszkaniami (sic!).
Nie wytrzymałem i powiedziałem, że już nie mamy jak uprościć życia z wyjątkiem wyprowadzki pod most. Starsi się zreflektowali i dali nam spokój.
Nie zrozumcie mnie źle: każdemu życzę jak najlepiej, niech zarabia jak najwięcej. Sam też obecnie nie narzekam, szczególnie od kiedy się wybudziłem (widocznie Szatan błogosławi). Jednak takie "zachęty" do poświęcania wszystkiego co mamy dla organizacji z ust kogoś, kto kupuje mieszkania na inwestycje i co roku lata 2x na wakacje jest co najmniej hipokryzją.