Z tego co jeszcze pamiętam to od kilku lat odchodzi się od głoszenia w celu pozyskania na rzecz głoszenia ostrzeżeń i wyroków.Zanim w polsce przynajmniej jakaś część zborów miała sale to już mówiono że zbory są takimi arkami nie sale ,natomiast wmawiano nam że budujemy na wieczność.To było w czasach zanim nowe światło pod nazwą deweloperka nie błysnęło .
Wydaje mi się, że wszystkie te głosy służą podtrzymaniu pewnego zaangażowania głosicieli. To nie są oficjalne treści, jakimi się ich karmi, a przynajmniej nie robi się tego często. Któraś z tych myśli pewnie padnie gdzieś przy okazji jakiejś wizyty z Biura Głównego, czy innego odświętnego wydarzenia, ale to nie jest chleb powszedni.
Wydaje mi się, że pozostawia się miejsce na takie przekonania wśród głosicieli, a oni chętnie o tym rozmawiają. Na temat ilu rzeczy Świadkowi Jehowy wolno snuć domysły? Można to policzyć na palcach jednej ręki, resztę rozmów ucina się tym, że niewolnik się nie wypowiedział na ten temat. Ale o tym jak będzie w czasie końca można gdybać, bo to wzbudza poczucie oczekiwania, wzmożenia pewnych przekonań, a to wszystko jest mile widziane. To samo dotyczy się dywagacji na temat tego, jak będzie wyglądało życie w raju. W innych sprawach nikt by nie pozwalał na wielogodzinne dyskusje na takie tematy przy piwie, przy ognisku, ale w tym przypadku dlaczego nie? Strażnica sama zachęca żeby rozmyślać o sobie w raju, przybiera to różne formy ale efekt jest zazwyczaj zadowalający - wzmocnienie wiary, poczucia wyczekiwania itd. Na to wszystko po prostu jest przyzwolenie i głosiciele sami się napędzają takimi historiami.
Nie znaczy to, że to jest ich 'wina'. Nie poruszam tu tego tematu, że to nadal element bycia zmanipulowanym.