Ukrywanie się podczas organizowanych nielegaalnie kongresów w lasach stwarzało aurę prześladowań, jak Apostołów i chrześcijan za czasów Nerona:
*** yb94 ss. 239-240 Polska ***
Oprócz organizowania zebrań zborowych, które odbywały się regularnie w mieszkaniach prywatnych, w drugiej połowie lat sześćdziesiątych Świadkowie Jehowy zaczęli spotykać się latem większymi grupami po lasach. Rzecz rozpoczęła się na Śląsku Cieszyńskim. Niebawem programy takich kilkugodzinnych spotkań, nazywanych zgromadzeniami leśnymi, opracowywano już centralnie i urządzano je w całym kraju.
Początkowo władze starały się karać organizatorów i uczestników. Ale cóż w gruncie rzeczy było złego w tym, co robili Świadkowie Jehowy? Po prostu omawiali Słowo Boże. Z biegiem czasu funkcjonariusze państwowi przyzwyczaili się do tych zgromadzeń ludu Jehowy. Stawały się one coraz liczniejsze. W pierwszych brało udział po kilkadziesiąt osób, a w latach siedemdziesiątych zjeżdżało się zwykle już kilkuset braci.
*** yb94 s. 243 Polska ***
Szybko jednak zbliżało się lato roku 1982. Co będzie ze zgromadzeniami okręgowymi? Granice były zamknięte, toteż nikt nie miał szans wyjazdu do innego kraju. Ścisłe wymagania stanu wojennego wykluczały możliwość urządzenia zgromadzeń leśnych. Co począć? Bracia zwrócili się do zarządzających obiektami sportowymi z zapytaniem, czy możliwe byłoby wynajęcie ich na zgromadzenia religijne. Uzyskano zgodę! Wiadomość ta została przyjęta z entuzjazmem i w całym kraju odbyło się przeszło 80 uczt duchowych.
Fotka:
*** yb94 s. 240 Polska ***
„Zgromadzenie leśne” w roku 1981
To latem 1981, jeszcze przed stanem wojennym ogłoszonym w grudniu.