Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 5 Gości przegląda ten wątek.

Autor Wątek: Małżeństwo- to przygoda w życiu?  (Przeczytany 13336 razy)

Offline Nadaszyniak

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 6 218
  • Polubień: 8691
  • Psychomanipulacja owieczek # wielkiej wieży(Ww)
Małżeństwo- to przygoda w życiu?
« dnia: 07 Luty, 2020, 17:25 »
(mtg): Wiele mówi się tu i tam, że żona potrafi męża wychować na podstawie kursu u swojej mamusi, czy samouctwa. I na odwrót.
Byłbym do takiego stwierdzenia bardzo ostrożny.
Wielu męskich postaci jak historia ujawnia, ulega takim zakusom w postępkach swych najdroższych wybranek serca. Natomiast skutki są katastrofalne dla takiego nieszczęśnika.
Natomiast rzadko można powiedzieć, iż to pan domu wychował sobie w uległości drugą połowę za cisza domowego.
Jednak,  to jest niepoważne, trywialne kiedy osoby w związkach małżeńskich tak się wypowiadają np. ''mąż jest głową a żona szyją'', która kreci głową.
Uważam jednak, że dwoje osób wiążąc się małżeństwem, powinni zdawać sobie sprawę z tak poważnej decyzji w życiu.
Ani partner ani partnerka nie wymuszą jakiegoś wyimaginowanego, skrajnego postępowania wobec siebie, które będzie ograniczać pewną wzajemną swobodę, lecz w wielu wypadkach tak jest istotnie.
Taki związek małżeński w którym stawia się za i przeciw to nie normalny układ, tylko pole bitwy dwóch stron a finał w niejednej takiej sytuacji jest opłakany.
Na niejednej wokandzie ów problemy są widoczne i nikt temu nie zaprzeczy.
Znam nie jeden taki przepadek np. żona uległa poważnemu uszczerbkowi na zdrowiu, jest poczęci sparaliżowana czy ograniczona ruchowo, zdatna jest tylko na pomoc i wsparcie męża, a on pozostawia małżonkę samej sobie i rozwodzi się układając inne prywatne bez problemów życie.
Natomiast w wielu tak tragicznych sytuacjach kobiety, mimo wszystko pozostają  i wybierają taki dalszy tok egzystencji w opiece nad swoim partnerem małżeńskim.
Zapytam w czym tkwi przyczyna takiego postępowania co powoduje takie nieludzkie szokujące zachowania:
Czy brak wrażliwości, współczucia, egoizm a może zbyt wielką cenę trzeba zapłacić ograniczającą osobistą  prywatność ….?
Wydaje się (to moje prywatne zdanie), osoby tak postępujące nie potrafią znaleźć się w nowych zaistniałych warunkach, jak również zadusiły w sobie tzw. obowiązek, poczucie odpowiedzialności i uczucie wzajemnej miłości wobec siebie nawzajem.
Ów takie małżeństwo istniało na innych zasadach może tylko na podłożu strategicznego wspólnego działania.
Czy się mylę w takim rozumowaniu- małżeństwa? Jak spostrzegacie instytucje małżeńską?- zapytam
 


Offline Storczyk

Odp: Małżeństwo- to przygoda w życiu?
« Odpowiedź #1 dnia: 08 Luty, 2020, 21:20 »
Kiedyś były małżeństwa kojarzone przez rodziców lub rozsądku i do  grobowej deski .Teraz niby z miłości i do pierwszego kryzysu chyba to 4 rok ;)
Małżeństwo jest czasem ucieczka z domu rodzinnego.
Wtedy dwoje dzieciaków nie wie co ich czeka.
Zależy też z jaką osobom sie zwiazemy z jakim charakterem i wychowaniem. Bo jeśli mąż miał matkę ktora trzęsie ojcem będzie tych cech szukał u wybranki i powielał wzorce domowe.
Jesli spotka sie dwóch nadpobudliwych i wciąż walczących to musza sie rozejsc aby sie nie pozabijac albo zostaną i będą sie szarpać.
Jednak najczęściej dobieramy sie na zasadzie przeciwieństw :)
Wychowanie małżonka?
Ja bym chyba bardziej używała zwrotu o docieranie się aniżeli wychowanie .
Dzieci ciężko wychować w tych czasach "na ludzi",  a co dopiero dorosłego :D

Ale ja to stwierdzenie o szyi tylko u świadków słyszałam i to bardzo często. Nigdzie indziej.



 



Offline Moyses

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 2 076
  • Polubień: 6227
  • Nie próbuj, rób albo nie rób, nie ma próbowania.
Odp: Małżeństwo- to przygoda w życiu?
« Odpowiedź #2 dnia: 11 Luty, 2020, 18:18 »
Trudny temat. Mógłbym napisać więcej niż Encyklopedia Britannica.
Rozejrzałem się po okolicy. Znajomi, dalsi znajomi, rodzina, dalsza rodzina.
Małżeństw, które normalnie fungują zmieszczę na palcach jednej ręki. Jeszcze zostanie mi na dwa.
Też uważam, że do małżeństwa trzeba dorosnąć. Najlepiej z dwóch stron. Bo jak tylko jedna, to wiadomo.
Może przytoczę pozytywny przykład, bo te negatywne wysypują mi się z rękawów.

Facet okolice 70. Na tyle sprawny i silny, że ja, gdy byłem jeszcze młody i rozrabiający, mógłbym od niego lanie dostać. Nie wiem czym go matka karmiła. Może cezem. Ruska szkoła. On udawał, że czytać nie umie. Inni określali go, że jeszcze jest jurny.
Żona mu zaniemogła. Nie wiem dokładnie, co za choroba. Coś w stylu stwardnienia rozsianego. Leżała. On przy niej robił wszystko. Czasem jakaś sąsiadka pomogła, zwłaszcza w czynnościach intymnych. To trwało długo; latami. Czy robił coś na 'lewo', tego nie wiem. Kiedyś się rozkleił (bez gorzały) i pociekły mu łzy na moją koszulę. Koszulę wywaliłem, bo kolor straciła, jak po domestosie. Facet mógłby być moim dziadkiem. A ja go przytulam. Medal bym mu z pokrywki od garnka wystrugał. Pochował żonę, Potem jego pochowali.

To są tematy ciężkie i nie na raz. Szybciej torta weselnego zjem na raz.


Offline Takajaja

Odp: Małżeństwo- to przygoda w życiu?
« Odpowiedź #3 dnia: 11 Luty, 2020, 18:53 »
Małżeństwo -temat rzeka....

A na chwilą obecną to jest coraz gorzej z tymi małzenstwami, az szkoda palcow do pisania :-(
« Ostatnia zmiana: 11 Luty, 2020, 18:55 wysłana przez Takajaja »


Offline Moyses

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 2 076
  • Polubień: 6227
  • Nie próbuj, rób albo nie rób, nie ma próbowania.
Odp: Małżeństwo- to przygoda w życiu?
« Odpowiedź #4 dnia: 12 Luty, 2020, 13:26 »
Mawiają niektórzy, że nasi 'dziadowie' się nie rozwodzili. Coś w tym jest. Może nie mieli takiej instytucji. Żyli jak żyli. Zaczynali od wspólnej łyżki i michy. Dorabiali się wspólnie całe życie. Kiedyś byłem na imprezie z okazji 55 rocznicy ślubu. W obecnych czasach na to nie liczę.
Dziś możesz wziąć 3 kredyty, kawę z ekspresu, i zupę instant.
Jak to powiedział pewien starszy pan, o facetach, którzy się rozwiedli: 'człowieku, czego ty nie pokumałeś na początku?'.
Aby końcówka wyszła dobrze, trzeba sobie zrobić dobry początek.

Ilu to facetów ożeniło się z racji przyzwoitego obowiązku. Dziecko w drodze, to trzeba być człowiekiem. Później się kończy, gdy dziecko dorośnie. To jak ty robiłeś to dziecko? Bo była najładniejsza. Z tego to chyba bym definicje miłości wyciągnął. Panie, jak tu żyć?


Offline Takajaja

Odp: Małżeństwo- to przygoda w życiu?
« Odpowiedź #5 dnia: 12 Luty, 2020, 14:36 »
Zgadza się Moyses..."dorabiali sie wspolnie"
Kiedys była "bieda" ludzie bardziej trzymali się razem. Dorabiali się razem. Mieli wspolny cel "rodzina".

Dziś mlodzi ludzie mają wszystko podane na tacy, wiec niektorzy nie doceniają tego, jak i pozniejszego "szczescia" czy wspołmałzonka.
 
Bo jak to się mówi:
" łatwo przyszlo, łatwo poszło"
Kobiety patrzą tylko na portfel faceta, a nie tego co ma w glowie i co sobą reprezentuje. Wiadomo ze pieniąze w zyciu wazne, bo trzeba zyć, ale.......horrory w piekno wybudowanych willach tez istnieją. A nadmiar pieniedzy szczescia i milosci nie zastąpią

Faceci myśla znow dolną czescią ciała. Nie wychodzą myślami w przyszlosc że ...co nieco kobiecie opadnie, tapeta się zmyje a tu nadal trzeba żyć.
Bo jak się mowi:
"Ładna miska, jesc nie daje"

Oczywiscie zdarzaja sie wyjatki od reguly, ale zeby te wyjatki spotkaly sie w tym samym zwiazku to cud !!!!
« Ostatnia zmiana: 12 Luty, 2020, 14:39 wysłana przez Takajaja »


Offline Moyses

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 2 076
  • Polubień: 6227
  • Nie próbuj, rób albo nie rób, nie ma próbowania.
Odp: Małżeństwo- to przygoda w życiu?
« Odpowiedź #6 dnia: 13 Luty, 2020, 10:50 »
Racji Ci nie odmówię. Jednak nie wszyscy faceci myślą dolną częścią ciała. Nie będę wymieniał wszystkich przypadków. Zwłaszcza, że nawet po latach nie mogę dojść o co chodziło. Są jednak tacy faceci, którzy potrafią zrozumieć jaka jest różnica między krótkotrwałą przyjemnością, a długotrwałym nudnym szczęściem.

Pojadę po samcach, bo do tego mam prawo. Facet płaci alimenty, ale nigdy nie widział dziecka. To już chyba 10 rok. Przecież to jego umowna połowa. Rozumiem, że matki własnego dziecka nie lubi. Ale kiedyś lubił. Chyba przez 15 sekund. Dla mnie to taka obraza faceta w znaczeniu 'naszego' gatunku. Najśmieszniejsze jest to, że dziewczyna jest ładna, zgrabna, powabna. Może jest trudna. Tylko czemu jest winne dziecko? Może dziecko to taki selfiak po kac wegas?
« Ostatnia zmiana: 13 Luty, 2020, 10:56 wysłana przez Moyses »


Offline Takajaja

Odp: Małżeństwo- to przygoda w życiu?
« Odpowiedź #7 dnia: 13 Luty, 2020, 12:21 »
Racji Ci nie odmówię. Jednak nie wszyscy faceci myślą dolną częścią ciała. Nie będę wymieniał wszystkich przypadków. Zwłaszcza, że nawet po latach nie mogę dojść o co chodziło. Są jednak tacy faceci, którzy potrafią zrozumieć jaka jest różnica między krótkotrwałą przyjemnością, a długotrwałym nudnym szczęściem.

Pojadę po samcach, bo do tego mam prawo. Facet płaci alimenty, ale nigdy nie widział dziecka. To już chyba 10 rok. Przecież to jego umowna połowa. Rozumiem, że matki własnego dziecka nie lubi. Ale kiedyś lubił. Chyba przez 15 sekund. Dla mnie to taka obraza faceta w znaczeniu 'naszego' gatunku. Najśmieszniejsze jest to, że dziewczyna jest ładna, zgrabna, powabna. Może jest trudna. Tylko czemu jest winne dziecko? Może dziecko to taki selfiak po kac wegas?

 Moyses, :))

Nie wiem czy zauwazyles ostatni moj akapit, ktory mowi że są wyjątki. Tylko zeby taki wyjatek X miał szczesliwe małzenstwo to musi trafic na wyjatekY. Bo jesli trafi na "pasożyta" to, oj biedny ci jego los, oj biedny.
Wiec oczywiscie zdarzaja sie porzadni faceci i fajne kobiety. Ale to tez juz raczej gatunek na wymarciu :))


P.S a czemu mowisz o dlugotrwalym nudnym szczesciu??
To wszystko zalezy czy Ty jestes nudny lub twoja partnerka.
A poza tym życie przynosi czlowiekowi takie "niespodzianki" że chyba nie ma "dlugotrwalego nudnego szczescia"

A odnośnie twojego przykladu faceta, ktory placi alimenty przez tyle lat i dziecka nie widzi....
Nie wnikam w sytuacje, ale czesto ludzie teraz nie biora odpowiedzialnosci za swoje czyny, wiec szkoda gadać.
A z drugiej strony moze kobita zołza i mu to zawsze utrudniala? A czym dzuecko starsze to bardziej moze jest nastawione negatywnie przez rodzine do ojca biologicznego? Wiec,....jest jak jest :((
« Ostatnia zmiana: 13 Luty, 2020, 12:52 wysłana przez Takajaja »


Offline Moyses

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 2 076
  • Polubień: 6227
  • Nie próbuj, rób albo nie rób, nie ma próbowania.
Odp: Małżeństwo- to przygoda w życiu?
« Odpowiedź #8 dnia: 13 Luty, 2020, 13:19 »
Moyses, :))
P.S a czemu mowisz o dlugotrwalym nudnym szczesciu??

Czekaj  ??? Jakby Tobie to wytłumaczyć? Będę po facetowemu, więc musisz sobie to wszystko odwrócić.
Znasz powiedzenie '30 sekund nad Tokio'? Można się tym podniecić. Żyć z kimś 10, 20, 30, albo i dłużej, to jest inny wyczyn. Ta sama 'baba' rano, w obiad, i na wieczór. Ten sam 'chłop' rano i o północy. Jeszcze śmierdzi, nawet jak się umyje.

Jedni lubią się ciągle czymś podniecać, inni są stabilni. To jest ta różnica. Gdybym temat rozpisywał na przykładach, to się dziwię, że większość tych przykładów są z okolic roczników naszych rodziców. Tak jak tytuł wątku - prawie wszyscy mieli przygody w życiu z tym całym małżeństwem. Znajdź teraz kogoś dojrzałego na 'rynku', z kim możesz przynajmniej myśleć o czymś poważnym.
Mój kolega podszedł do 'baby' z którą żył już ileś lat na 'kartę rowerową' w celu robienia dzieci. Powiedział wprost: 'dzieci się u nas rodzą w legalnym związku, albo nie ma dzieci'. Tak powstało małżeństwo. Pierwszy dzieciak wykluł się po roku, od złożenia mojego podpisu w charakterze świadka (nie mylić ze świadkami). To nie są żadne katoliki, świadki, muzełmany, i inne jesuskowe. To są Sataniści. Facet ma głowę. Dzieci chowają z rozumem. Nie zawsze wychodzi, to fakt.
Jak traktują instytucję małżeńską Sataniści? Całkiem poważnie. Chrześcijanie to jeszcze długo będą biegali po świecie, żeby im dorównać.

To, że piszesz o wyjątku X i Y, to rozumiem. Jest dużo gatunków na wymarciu. Chyba w każdej dziedzinie. Trzeba też te gatunki jakoś zgrać. To też nie jest łatwe. Łatwe to jest zgranie dwóch świń. Będziesz miała prosiaczki. To wszystko. A 'po ludzku', co wychodzi? Po ludzku wychodzi się z sądu z papierem rozwiązywującym (wiem, że tego w słownikach nawet nie ma) małżeństwo.
Co mam dalej małżeństwa tłumaczyć? 


Offline Takajaja

Odp: Małżeństwo- to przygoda w życiu?
« Odpowiedź #9 dnia: 13 Luty, 2020, 13:34 »
Moyses w tym wątku nie ma co tlumaczyc :))
Bo po pierwsze to temat rzeka, a po drugie nikt nie jest specjalistą w tej dziedzinie.

Jesli tak owy sie znajdzie to jest to znawca tylko w teorii i w praktyce ze swojego zwiazku.
A ludzie jak wiemy są rozni w zwiazkach i rozne maja zapatrywania na zycie i rozwiazywanie problemow w tym zyciu.
« Ostatnia zmiana: 13 Luty, 2020, 13:45 wysłana przez Takajaja »


Offline HARNAŚ

Odp: Małżeństwo- to przygoda w życiu?
« Odpowiedź #10 dnia: 14 Luty, 2020, 16:46 »
Pierwszy mąż jest jak naleśnik - zawsze nieudany .
 


Marzena

  • Gość
Odp: Małżeństwo- to przygoda w życiu?
« Odpowiedź #11 dnia: 14 Luty, 2020, 19:25 »
Pierwszy mąż jest jak naleśnik - zawsze nieudany .

Mój pierwszy i ostatni 17lat a jakże udany 😁


Offline Nemo

  • El Kapitan
  • Wiadomości: 5 552
  • Polubień: 14441
  • Często pod wiatr. Ale zawsze własnym kursem.
Odp: Małżeństwo- to przygoda w życiu?
« Odpowiedź #12 dnia: 14 Luty, 2020, 19:44 »
(mtg): Wiele mówi się tu i tam, że żona potrafi męża wychować na podstawie kursu u swojej mamusi, czy samouctwa. I na odwrót.
Wychować to można dziecko, a nie dorosłą osobę którą bierze się na współmałżonka. Małżeństwo to nic innego jak docieranie się wzajemne dwojga osób, aż te dwie części idealnie z sobą dotarte, czyli spasowane, perfekcyjnie współgrają.
Znam nie jeden taki przepadek np. żona uległa poważnemu uszczerbkowi na zdrowiu, jest poczęci sparaliżowana czy ograniczona ruchowo, zdatna jest tylko na pomoc i wsparcie męża, a on pozostawia małżonkę samej sobie i rozwodzi się układając inne prywatne bez problemów życie.
Też znam. Dla mnie taka osoba to zwykły cham i socjopata bez krzty empatii. To wg mnie typ, mylnie tylko zwany człowiekiem, który i chorego starego psa przywiąże do drzewa w lesie i odjedzie. Albo to zwykły emocjonalny niedorostek, pomimo czasami poważnego wieku metrykalnego.
Mój pierwszy i ostatni 17lat a jakże udany 😁
Moja pierwsza żona już jest 25 lat ze mną po ślubie i chyba 5 przed ślubem.  ;D
To już chyba trąci kazirodztwem.  ;D ;)
« Ostatnia zmiana: 14 Luty, 2020, 20:10 wysłana przez Nemo »
Niemądrym jest być zbyt pewnym własnej wiedzy. Zdrowo jest pamiętać, że najsilniejszy może osłabnąć, a najmądrzejszy się mylić.
Mahatma Gandhi


Offline Storczyk

Odp: Małżeństwo- to przygoda w życiu?
« Odpowiedź #13 dnia: 14 Luty, 2020, 22:25 »
Najgorsze, jak trafi sie maminsynek i okazuje sie ze niby dorosły chłop, a bez zdania matki ani rusz .
Co wtedy ?


Marzena

  • Gość
Odp: Małżeństwo- to przygoda w życiu?
« Odpowiedź #14 dnia: 14 Luty, 2020, 22:27 »
Najgorsze, jak trafi sie maminsynek i okazuje sie ze niby dorosły chłop, a bez zdania matki ani rusz .
Co wtedy ?

Nie ma nic gorszego niż facet bez własnego zdania.