0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.
Ja jestem chyba numerem statystycznym w JW. Piszę chyba bo nie wiem jak jest, nie łażę na zebrania ale nie słyszałem też aby mnie ktoś wykluczył. Większość dawnych "braci i sióstr" mijając się ze mną na chodniku udaje, że mnie nie zauważa. Rodzina żony nie utrzymuje z nami kontaktu. Moja rodzina z którą podzieliłem się swoim poglądem na wiarę w JW.ORG mimo wszystko kontaktów ze mną nie zerwała. Czy jestem infantylny? Być może. Statystycznie ponad połowę życia przeżyłem ale czuję się młodo. Cieszę się jak dziecko jak słyszę jakiś nowy rockowy, bluesowy lub metalowy kawałek. Czy to dziecinne? Może ale dobrze mi z tym. Dlaczego jestem chyba numerem statystycznym sekty? Bo może sekta tak chce. Mi to zwisa. Nie jestem niewolnikiem sekty i nie mam interesu w tym by pilnować im statystyk