No hej. Miło mi bardzo być tak przyjemnie powitanym. Czuję się prawie tak jak kiedy zaczynałem pierwsze studium biblijne na podstawie czerwonej książeczki.
Ogólnie nie mam jakoś bardzo złej opinii o moich braciach i siostrach których poznałem będąc "w prawdzie". Większość z nich to w porządku ludzie, porządni i uczciwi tylko po prostu zindoktrynowani. Trochę mi czasem szkoda kilku przyjaciół z którymi już nie rozmawiałem od lat. Nasze drogi jakiś czas biegły razem a potem się rozeszły i tyle.
Organizacja natomiast to straszliwy Taliban, tylko że na poziomie umysłowym, realizujacy swoje cele w subtelny sposób, bez mordowania przeciwników. Religia totalitarna piorąca ludziom mózgi jak stalinizm i robiaca z nich bezmyślne marionetki. Posługuje się zresztą prawie identycznymi metodami jak komuniści. Te obrazki z Korei Północnej na ktorych Kim Ir Sen na tle osnieżonych gór i kwitnących wiśni pozdrawia przyjaznym gestem wpatrzonych w niego ludzi... też widzicie podobieństwo do ilustracji z książek jw.org? Trochę mi szkoda straconego przez bycie w niej czasu i wysiłku a także że dałem sobie zaśmiecić umysł zabobonami i trzeba było potem się tych rzeczy pozbywać. No ale co, czasu już się nie cofnie.
Kiedy znajdę trochę więcej czasu opiszę tu być może swoje przygody przed, w trakcie i po okresie "Życia Prawdą", ku przyszłej rzeczy pamięci.