Panowie powoli, bo muszę kilka cytatów wkleić. Dodatkowo temat jest jakby na inny wątek.
Może też zachorować chwilowo NO. Jakaś przepuklinka, sercowe sprawy.
A przecież jest wyznaczona jakaś "marszruta" odwiedzin zborów.
Z Twych słów też wynika Moysesu, że nie planuje się żadnych odwiedzin zborów, gdy jest zaplanowany urlop NO.
Dobrze myślisz. Dla mnie pytanie o urlop jest urlopem. A co innego jest harmonogram, który w wypadkach losowych trzeba modyfikować. Poniżej więcej się rozpiszę.
W przeprowadzeniu tygodnia wzmożonej aktywności w wyznaczonym zborze lub jak wolisz obsługi. Pionier specjalny dosyć często był najmowany do tego zadania. Być może przygotowywany był do tego zadania. Gdyby tak nie było nie pisałbym o tym. Gdzie był i co robił NO w tym czasie nie wiem i nie wypowiadam się w tym temacie. Obsługa zawsze dotyczyła innego zboru w innym mieście.
Gandalf, piszesz o harmonogramie. A pytanie było o urlop. Normalnym jest, że zaplanowana obsługa raczej ma się odbyć. Są wypadki u NO takie jak: choroba, pogrzeb, wesele, szkolenie, itp. I wtedy ktoś na planowaną obsługę musi go zastąpić. Jednak to dalej jest czymś innym niż zaplanowany urlop. Minimalnie wyliczając, przy maksymalnej ilości zborów w obwodzie można mieć 7 tygodni wolnego. To jest hipotetyczna teoria. Może być mniej lub więcej. Można ten urlop przeleżeć w szpitalu. Można pojechać na narty w zimie na tydzień. A w lecie polecieć pod palmy na dwa tygodnie.
Są też wyjątki. NO dzwoni do zastępcy z prośbą o zastąpienie tygodnia wcześniej zaplanowanego, z uzasadnieniem bolącego brzuszka i naprzemiennej biegunko-zatwardzonka. A w tym czasie NO jest widziany w centrach handlowych na wyprzedażach w Mediolanie lub w Rzymie. To nie jest przykład, tylko live.
Skonstruuję pytanie inaczej: w czym trzeba zastąpić NO, gdy ten przebywa na urlopie?
W ogóle nie liczyć i w ogóle tym sobie głowy nie zawracać.
Czy Chrystuis i Jego uczniowie mierzyliby czas kiedy zrywali kłosy i jedli ziarno, nawet gdyby mieli czym zmierzyć ten czas?
CK naśladuje faryzeuszy, nakładając na innych idiotyczne obowiązki
Moje pytanie było proste: odliczyć czy zaliczyć 60 minut w górach?
Ty mi z Jezuskiem wyjeżdżasz. Dodatkowo zapętlonym.
Więc dla inteligentnych inaczej się rozpiszę.
Jezus zrywa kłosy. Nie jest to jego główna działalność ewangelizacyjna. Tak samo jak wesele w Kanie. Pomijam ten cud.
Też bym chciał mieć takie umiejętności.
Jednak jest to sprawozdanie, raport, 'owoc' - dla tych co jadą na starym paliwie.
Sprawozdanie z pewnej działalności. Wyszło z pod pióra pisarza i jest przynajmniej skierowane do czytelnika ewangelii.
Już nakreśliłem idee sprawozdań. Jak ktoś tego nie pojął, to nie rozumie cyferek wpisywanych w blankiecik.
Większe tłumaczenie, o co chodzi w pytaniu. Gdyby Jezus dzisiaj miał przejść 60 minut po górach podziwiając przyrodę (jak w opisanym przykładzie powyżej), to czy zaliczyłby sobie tę godzinę, czy raczej by sobie odliczył. Uwzględniając współczesne wymogi CK u ŚJ zdawania sprawozdania dobrowolnego oraz role pośrednika 'niewolnika'. Zakładam, że Jezus wie doskonale czym jest pośrednik.