Ciężko jest być świadkiem, te wszystkie nakazy, zakazy na każdym kroku, doczepianie się do najmniejszego możliwego drobiazgu w życiu braci itd.
Ale trzeba żyć, nawet będąc w tzw. prawdzie, stąd pojawia się pole do ukrywania swoich mniejszych bądź większych grzeszków i występków. Znacie to?
Ogłaszam ranking na największą hipokryzję wśród świadków Jehowy.
Można pisać wszystko, począwszy od niby miłości braterskiej, która objawia się najczęściej w sztucznych uśmiechach i obgadywaniu za plecami, po sprawy doktrynalne i te z zamierzchłej przeszłości, takie jak zamykanie w szafie telewizora za komuny, żeby nie zgorszyć braci oraz te bardziej współczesne, czyli np. uznanie internetu za dzieło szatana, po czym korzystanie z tego narzędzia do woli.
Mnie poruszyła kiedyś historia niezamężnej pary pionierów, po których na dyżurze nocnym na terenie budowy sali królestwa, znaleziono w koszu zużyte prezerwatywy. Tłumaczyli się, że ktoś zazdrosny im podrzucił i nie mieli żadnych konsekwencji z tym związanych, bo byli bardzo gorliwi.
Powiem Wam, że największych dla mnie hipokrytów mam w dalszej rodzinie.
Piętnują ludzi tzw słabych duchowo, na sali wielki popis świętości przed wszystkimi oraz ostentacyjne pchanie się do przywilejów, co nie przeszkadza im angażować się w sprawy tego świata, takie jak np. zbijanie kasy na żołnierzach wyklętych, pogoń za karierą, a nawet posiadanie tatuażu i niemoralne prowadzenie się, oczywiście przy jednoczesnym trąbieniu, że raj już wkrótce i trzeba działać w organizacji. To właśnie oni mnie zainspirowali do tego tematu, bo to chyba najwięksi hipokryci jakich znam.
A Was, który przejaw hipokryzji wśród świadków najbardziej wkurza?