Jakby tu zacząć...
Od dziecka byłem wychowany w rodzinie wierzących i praktykujących katolików,a mój kontakt z organizacją zaczął się jak byłem zbuntowanym nastolatkiem!
Poznanie "prawdy" i uwierzenie,że tylko ich Biblia jest wyjątkowa trochę u mnie trwało(lubiłem imprezy i chciałem pójść na studia-marketing albo psychologię) a tu organizacja weszła w moje życie i co najgorsze poróżniła mnie z rodziną(w myśl zasady,nieprzyjaciółmi będą domownicy)teraz na szczęście już między nami polepszyło!
I tak trwa 15 lat,ale od dwóch,trzech lat nastąpił przełom...
Od mniej więcej 2016 zacząłem bardziej krytycznie patrzeć na to co się dzieje w zborze,jako że wiele widziałem będąc sługą pomocniczym!
Kumoterstwo,naciski psychiczne i wywoływanie poczucia winy u drugich-to było na porządku dziennym,jak w jakieś korporacji...
Na domiar złego jeden człowiek,jako tzw. koordynator manipulował pozostałymi,jak chciał!
To się zawszę kłóciło u mnie z obrazem jaki tworzyła na zewnątrz organizacja,a afera z ofiarami pedofilii dolała oliwy do ognia...
Cały czas szukałem potwierdzenia tych informacji,nawet w mediach zagranicznych i okazało się to prawdą-organizacja Świadków Jehowy z siedzibą w Warwick ukrywała afery pedofilskie i teraz płaci ogromne odszkodowania ofiarom-to jest fakt!
Nie będę się dalej rozpisywał,ale wyglądała moja droga od człowieka wierzącego w Boga,ideę do agnostyka...
Przyznam Wam szczerze że czasem są gorsze,a mimo wszystko więcej tych lepszych dni i zamierzam korzystać z życia w pełni,a może nawet zrealizować to co kiedyś było w sferze marzeń! Jednak do tego potrzebne będą fundusze...więc może wystąpię do JW.org o odszkodowanie za zmarnowane lata?!