No może nie całkiem taka stara
Nadal ŚJ, mocno wstrząśnięty, mocno zmieszany od jakichś dwóch tygodni, może trzech.
Żyjąca razem z mężem w błogiej nieświadomości i nagle łup...
Trochę o mnie
Wychowana w prawdzie, we wczesnej młodości próbująca się buntować ślub z tak zwanym światusem, oczywiście wykluczenie, bo urodziłam 4 miesięcznego wcześniaka, szybkie wrócenie do organizacji, bo przecież błędy młodości. Szybki również rozwód 😃
Ten rozwód to był potroszę winą starszego i i pioniera specjalnego w jednym.
Miłość walnęła w nas jak w 16 letnich smarkaczy i po 25 latach małżeństwa trwa do dziś.
Wtedy jednak dotknął nas bardzo mocny ostracyzm, mój mąż, znany starszy, przemawiający na zgromadzeniach sypia z córką znanych braci. Kipiało wszędzie.
Do organizacji wróciliśmy po 20 latach i w niej zostaniemy, mimo że codziennie nowe rewelacje znajdywane w internecie, zburzyły nasz wewnętrzny spokój i przekonania.
Zostaniemy, bo wiemy że kiedy głośno powiemy o tym wszystkim co wiemy, ponownie zostaniemy wykluczeni, a nasze dzieci nie kiwnął palcem by nam pomóc na stare lata.
Zresztą nie muszę Wam tego tłumaczyć, dobrze wiecie jak to wygląda.
Po raz pierwszy się cieszę, że moje dziecko z pierwszego małżeństwa nie jest w prawdzie.
Jak dalej będzie wyglądało nasze "duchowe" życie?
Szlag by to trafił, ale nie wiem. Mój mąż jest mocno załamany, nie może się odnaleźć. Po mnie, z racji charakteru, powoli zaczyna wszystko spływać.
Ale i tak musimy podjąć jakieś decyzje, bo nasza absencja w końcu będzie zauważona, a nie mam ochoty na wizyty pasterskie których wina i tak będzie zwalona na mnie.