Mi się ogólnie nie chce złościć, jakoś szkoda mi energii na to, ale jak już się zdarzy to i owszem trafi się jakieś przekleństwo, bądź podniesiony ton. Jednak rzadko, raczej ze stoickim spokojem potrafię odpowiedzieć na większość frustracji. Główny zapalnik potrafi odpalić jednak mój małżonek i wtedy jest różnie...
Na temat orga to sama nie wiem czy się złościć, czy żałować czy pominąć.
Ostatnio jakiś typ na parkingu przede mną wpadł w szał bo miał wsteczny włączony, a ja się nie usuwałam - nie usuwałam się bo nie wiedział co rzeźbi, przed sobą milion miejsc, a on stoi na wstecznym i trąbi jak... Wysiadł i z pyskiem, otworzyłam okno i pytam "słucham?" to drze japę i pokazuje, że chciał tam po lewo zaparkować a ja stoję, to grzecznie mówię, że wystarczy włączyć kierunkowskaz, a nie drzeć japę. Rzucił się do drzwi z łapami, na szczęście za ciemnymi szybami na tylnim siedzeniu odpoczywał mój małżonek. Ale gniew i złość na drodze to chyba najczęściej przeze mnie spotykana.