Tu przynajmniej jest ciekawy wątek z nutą radości. A nie jak w innych na okrągło refren: sekta i deprecha.
Przyjemne imprezy w niektórych zborach robili. Wynajmowali sale, każdy coś przyniósł (sałatka, napoje, śledzie), jeden puszczał muzykę, i bawił się cały zbór - od najmłodszych do najstarszych. Bez alkoholu. Jeśli ktoś nie tańczył, to chociaż w takt muzyki mógł przy stole poplotkować. Straszni z boru wyszli z założenia, że jak im młodzież ma latać po nocnych spelunach, to lepiej zrobić potańcówkę kulturalną.
W jednym zborze wynajmowali salkę i nawet jedzenia nie przynosili. Każdy miał 15 metrów do domu. Były tylko napoje, bo jak człowiek dyga to pić się chce. Przychodzili nawet sąsiedzi potańczyć. Tam wszyscy od pokoleń się znali. Płot w płot, lub miedza w miedzę. W Strażnicy tego nie opiszą.
Zawsze znalazła się jakaś 'wsza', która uprzejmie doniosła. I jak jakiś obwodnik 'zakuta pała' się o imprezach dowiedział, to groził paluszkiem.
Osobiście jestem przeciwnikiem spędów trzody. W takiej dużej grupie zawsze znajdą się tacy, co pochleją i jedyna ich zabawa, to łapanie własnego 'pawia'. Albo się najarają do nieprzytomności. Jeszcze inni zobaczą dziewczynę i dostają ślinotoku.
Przecież można kulturalnie wypić wiadro gorzały i się nie upić. Klasa sama w sobie. Można spalić skręta. Wiem, że najlepiej w lufce albo w fajce. Ale jak nie ma sprzętu, to chociaż kartka z 'tysiąclatki' małego formatu. Papier gryzie gardło, ale każdy szanujący się facet przynajmniej raz w życiu powinien tak się 'podrapać'. Ładną dziewczynę można przytulić, posadzić na kolanko, cmoknąć w policzek, zatańczyć. Nie trzeba z marszu napastować i molestować. A jak się okaże, że jednak będzie twoja żona? To co wtedy?
Teraz live orgowy.
W niedziele po południu spotyka się kilku samczyków. Maja do opróżnienia ładny flakonik brendzioszki lub innej na myszach pędzonej. Z grubsza 4 godziny i do domu, bo w poniedziałek każdy wraca do swoich zajęć. Ustalili, że impreza zaczyna się w niedziele i kończy się w niedziele. Wielcy ludzie. Skończyła się w niedzielę, ale następną. Ile może się zdarzyć od niedzieli do niedzieli
. Temat dziewczyn pominę. Innych ludzi też. Ale ile można było poznać orgowych, których znało się z widzenia, z zebrań i zgromadzeń, uczesanych i pod krawatami? Pojemność niektórych niczym cysterny. Nawet byli 'karateki z nad wielkiej rzeki'. Były pokazy łamania desek.
Ale jak to zgrać? Otóż największy magik wymyślił, że trzeba kogoś 'uśmiercić'. Spokojnie! Nikt nikogo nie mordował. To jeszcze nie ta impreza
. 'Uśmiercenie' wirtualne. Pierwszy dzień ktoś umiera. Drugi dzień, to szok po śmierci. Trzeci dzień jest żałoba. W czwarty dzień robimy stypę. W piąty dzień jest pogrzeb. Tak można zapełnić tydzień roboczy.
Gdy się zbliżał weekend, magik wpadł na pomysł, że robimy wirtualne 'wesele'. W ten sposób impreza o kolejny tydzień by się wydłużyła. Ale chłopaki powiedzieli 'veto' i był powrót do rzeczywistości.
Inna impreza. A konkretniej zawody imprezowe. Tu uprzedzam. Jeśli ktoś jest umoralniony powyżej średniej, to niech nie czyta. Być może bawili się tak 2000 lat temu. Zawody nie są opatentowane, więc można naśladować, a nawet należy. Można dokonywać modyfikacji. Dodatkowo jest to test psychologiczny. Zwłaszcza przydatny dla Pań szukających Kandydata.
Do sedna. Jest duża łazienka. Nie muszę nikomu tłumaczyć czym jest 'porcelanowy skuter'? Berecik w dół, a na podest stawiamy dziewczynę. Trzeba jej rozpiąć pasek, guzik, zamek i spodnie opuszczamy do kolan. To jest limit zabawy.
Zawody polegają na ściąganiu zębami majtek na czas. Do kolan. Inaczej mówiąc, kto szybciej, ten wygrywa. Panowie to robią po kolei. Tu muszę wtrącić, tytułem tłumaczenia. Majtki lepiej jakieś fajne; może z koronką. Żadne bardachany. Sznurki też odpadają, bo nie wiadomo czy tam jeszcze jest co ściągać. Ona pod majtkami nie miała kolejnych majtek.
To jest test, jak wspomniałem, więc tylko skrajne sytuacje opiszę. Jeden ściągną w tzw nanosekunde. Wygrał zawody. Ten z drugiej strony kija, ściągał (dalej tylko zębami) tak długo, tak subtelnie, że dziewczyna syczała, pojękiwała, w sumie była 'gotowa'. To jest ten moment kiedy Panie powinny wiedzieć, jakiego faceta sobie wybrać.
Co robiły dziewczyny? Ogólnie kibicowały. Jednak początek był trudny. Wszystko na zasadzie improwizacji. Były stwierdzenia, że to niemoralne. Co na naszym miejscu zrobiłby Jezus. A co będzie jak się wyda. Chłopakom tłumaczyć nie trzeba było. Dziewczynom należał się wykład, że jeżeli przez tyle stropów promieniowanie gamma nie przenika, to Jehowa (niczym Allah) w nocy też nie widzi. A jak ktoś sprzeda, to na następną imprezę się nie załapuje.
Dwie dziewczyny po zawodach powiedziały, że na następny raz one chcą być tymi 'modelkami'.
Na dzień dzisiejszy 4 osoby z tego towarzystwa nie są już ŚJ.
Pewien exŚJ powiedział; 'na takich imprezach jak u świadków to nigdzie nie był, i tak rozwiązłych dziewczyn nie widział, jak u ŚJ'.
To subiektywna ocena. Dodatkowo zafiksowana zasadą kontrastu. Zanim został ŚJ, to spotykał dziewczyny szanujące się, jak również te otwarte, bezpośrednie. Nikt nie udawał świętojebliwego. Przyszedł do świadków, a tam pierwszy rząd to 'Zakon Cnotliwych Sióstr'. Pionierki, córki starszych, żony starszych. Wszystkie ręce w górę. Pokazy. Wywiady na zgromadzeniach. Aż sam myślałem, że ŚJ rozmnażają się przez pączkowanie. Przychodziła wieczorowa impreza, a tam jazda bez trzymanki. Wszystkie dziewczyny zabezpieczone.
Ku wyjaśnieniu napiszę, że są różni ludzie. Religia nie ma wielkiego znaczenia. Jedni lubią kulturę. Inni jak czegoś nie przegną, to słabo się bawią. Są tacy, którzy lubią masówki. Inni wolą kameralnie. Też nie wszyscy są nad wyraz towarzyscy, ale nawet tacy, piwko wypiją z kimś sympatycznym.