Przypomniał mi się eksperyment dobrego Samarytanina opisany (jeśli dobrze pamietam) w Efekcie Lucyfera Zimbardo.
Psychologowie John Darley i Daniel Batson postanowili sprawdzić, czy religia ma jakikolwiek wpływ na pomoc innym w potrzebie.
W eksperymencie wzięli udział studenci seminarium duchownego, wszyscy uczestnicy przed rozpoczęciem wypełnili kwestionariusz, dotyczący ich praktyki religijnej. W badaniu poproszono mężczyzn o przejście do drugiego budynku na spotkanie. Na ziemi leżał mężczyzna, który udawał, że potrzebuje pomocy w momencie, gdy zbliżali się do niego przyszli duchowni.
Części z nich powiedziano przed wyjściem, że są spóźnieni na dalszą część eksperymentu i muszą się spieszyć, pozostałych poinformowano, że mają mnóstwo czasu, więc spieszyć się nie muszą. Dodatkowo części mężczyzn powiedziano, że po przejściu do drugiego budynku ich zadaniem będzie przygotowanie wykładu o dobrym Samarytaninie, drugiej połowie, że będą rozmawiać na temat swojej pracy.
Wśród studentów, którzy nie musieli się spieszyć, pomocy mężczyźnie udzieliło 63%, jednak w grupie pośpiechu odsetek ten spadł do zaledwie 10%. Nie miało znaczenia czy badani spieszyli się na rozmowę o pracy czy na przypowieść o dobrym Samarytaninie
Nie stwierdzono również korelacji między faktem bycia religijnym a zachowaniem. Nie miało znaczenia czy uczestnicy myśląc o miłosiernym Samarytaninie spotykali na swojej drodze osobę w potrzebie – jeśli się spieszyli przeważnie jej nie pomagali, a wyznawane wartości okazały się nie mieć takiego znaczenia.
Więc nie ma co się dziwić, zachowaniem braci. Wszystko jest wytłumaczalne psychologicznie.
Polecam lektóre ciężkiej książki Efekt Lucyfera.
Bardzo wiele zachowań ludzkich można dzieki niej zrozumieć.