Z początku chciałem Ci napisać, że jeśli Ci się nudzi to jedź z kumplami na ryby, w góry lub gdzie tylko chcesz zróbcie kilka flaszek i Ci przejdzie ochota na utrudnianie sobie życia.
Drugą sprawą, którą chciałem napisać, to jest to, że taki fikcyjny powrót do zboru jest możliwy. Z moich doświadczeń wynika, że wszystko zależy od tego jak sytuowany jesteś. Daruje sobie tutaj tłumaczenie, że u ŚJ tak być nie powinno, bo sam widziałem jak to wygląda. Dla mnie to było jasne, masz więcej to możesz więcej byleby nikt nie dostrzegł jawnego przeginania. Więc jeśli jeździsz dobrą furą, masz dobrą robotę albo biznes i w "świecie" coś znaczysz starsi nie są tacy chętni do upominania takich osób. A jeśli już to bardzo delikatnie. A jeśli jesteś zwykły Kowalski to sobie daruj.
I potrzecie jak już wyszło, że chodzi o kobietę to sobie na prawdę daruj. Nigdy do końca nie wiesz co drugiej osobie chodzi po głowie. Ta Twoja sytuacja nie jest jasna, jak na moje po prostu pokrętnie jesteś manipulowany, żeby wrócić do zboru, bo "może Ci się odwidzi" albo "po prostu zszedłeś na złą drogę, ale dobry chłopak z Ciebie. No i pytanie ile wytrzymasz z takim udawaniem?