Ja przez lata uswiadamialam sobie ze zyje w jakiejs dziwnej organizacji. Jeszcze wtedy sektą tego nie nazywałam. Ale tez myslalam ze moze ze mna cos nie tak. Ochrzcilam sie nie dlatego ze kochalam Boga, ale dlatego ze wydawalo mi sie to wszystko prawdą co mowią SJ. Pewna siostra mi powiedziala ze milosc przyjdzie z czasem......ale jakos przez te 13 lat nie przyszla. Bo jak mozna pokochac Boga przez pryzmat tej korporacji? Czlowiek wpada w wieksze poczucie winy,że za malo robi albo jest malo wartosciowy lub ma wyrzuty sumienia ze dzis nie bylo go na zbiorce lub inni zle patrza bo nie bylo go na zebraniu a przeciez zawsze jest itp. Wina, wina moja bardzo wielka wina......tak trzebabylo sie piescią w piers bic zawsze. To nie wina Boga, nie braci tylko" moja"
Tak czulam sie przez te wszystkie lata az w koncu powiedzialam dosc. Nie bada mna rządzic, nie beda mna sie wyslugiwać, nie pozwole byc inwigilowana. Nie pozwole wchodzic z butami do mojego zycia. Koniec!
Ale jak powiedzialam "koniec" to zauwazylam ze obudzilam sie z " reka w nocniku". Chociaz jestem sama w prawdzie, wiec otracyzm mnie tak nie dotknie (poza klikoma dobrymi znajomymi kt.strace) to rodzina jednak daleko (inny kraj). Uswiadomilam sobie ze za granica poza SJ nie mam nikogo. Powrot do polski nie taki latwy po tylu latach itp.
W miedzy czasem rozstanie z facetem, w kt pokladolo sie jakies nadxieje itp. Poza tym uswiadomienie sobie co tak naprawde bylo powodem zostania śj,....wpadlam w depresje.
Zaczelam szukac pomocy...pierwsze w necie....czytalam wywody psychiatrow itp. Moje dziecinstwo odegralo glowną rolę. Odrzucenie przez matkę ...brak czucia kochaną, brak przytulania, agresja slowna, (do cielesnej tez dochodzilo jesli uznacie...popychanie, lapanie za ucho, bicie reka po glowie, i dostawanie szmatą gdzie popadnie) Rozwod rodzicow, awantury, ciche dni itp. Jako dziecko przez lata uwazalam ze jestem adoptowana!! (Moja historia jest w moim powitaniu wiec nie bede sie powtarzac)
Wiec pewnego dnia po przyjsciu do domu i rozbierajac sie gdy zobaczyłam na moim ciele wystajace rzebra ktore po raz pierwszy w zyciu mogłam policzyc uznalam ze czas na psychiatrę. Bo tylko jemu moglam powiedziec wszystko. Niezaleznie czy zrozumie czy nie musialam sie komus wygadać. Poszlam.....wyplakałam tone łez. Ulżylo.....troche.
Nie chcialam tabletek. Dr nie nalegał, ale powiedział ze idzie wiosna wiec te tabletki sprawią" ze chociaż zobacze zieloną trawe" bo wszystko widzialam beznadziejnie.
Miał racje po paru tygodniach trawa była zielona, ale i tak nie sprawiała mi radosci. W miedzy czasie zauwazyłam ze pieprzyk ktory mialam od dziecinstwa zaczął przybierac inne kształty i kolory... w sierniu usunelam. 2 tygodnie temu dowiedzialam sie ze mam złosliwego raka skory. Potrzebna pilna operacja. Dzis piszac ten tekst jestem dzien po operacji i przed kolejnymi badaniami ktore mi powiedza czy poszedl dalej czy tez na szczescie juz go nie ma.
Nie wiem czemu to napisakam.... ale chyba mam zal...
A poza tym chcialabym przestrzec innych zeby sie nie dawali i byli silni w wychodzeniu z ORG.
Ja bylam chyba za slaba....i mnie dopadlo chorobsko....wy sie nie dajcie!! Ani sekcie, ani ludzia ktorzy chca was skrzywdzic sni chorobą!!