Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Autor Wątek: historia jak tysiące innych, POMOCY !  (Przeczytany 6896 razy)

Offline trigger_finger

  • Nieochrzczony głosiciel
  • Wiadomości: 54
  • Polubień: 140
  • My psychiatrist said- maybe life isn't for everyon
Odp: historia jak tysiące innych, POMOCY !
« Odpowiedź #75 dnia: 04 Luty, 2020, 15:22 »
- Zenek , a kim ty jesteś żeby mnie osądzać ? Zostaw osąd Jehowie .

W punkt ! :)


Offline HARNAŚ

Odp: historia jak tysiące innych, POMOCY !
« Odpowiedź #76 dnia: 04 Luty, 2020, 15:28 »
W mojej historii masz opisane jak rozmawiać ze starszymi aby trzymać ich na dystans a zarazem nie dać powodów. Finał co prawda był do przewidzenia , bo jak się pacjent uprze żeby żyć to medycyna jest bezradna .  :)


Offline trigger_finger

  • Nieochrzczony głosiciel
  • Wiadomości: 54
  • Polubień: 140
  • My psychiatrist said- maybe life isn't for everyon
Odp: historia jak tysiące innych, POMOCY !
« Odpowiedź #77 dnia: 04 Luty, 2020, 15:37 »
Zaczytam się  ;)


Offline agent terenowy

Odp: historia jak tysiące innych, POMOCY !
« Odpowiedź #78 dnia: 04 Luty, 2020, 16:45 »
Kilka argumentów z mojej strony, czyli czego naprawdę naucza NŚ(stary), ale większość pasuje do tej nowej, szarej Biblii ŚJ.
Plus parę przemyśleń :)
 https://uczniowiemesjasza.wordpress.com/category/blogi-um/blog-um-agent-terenowy/
"Wszyscy, którymi kieruje duch Boży, naprawdę są synami Bożymi" (Rz 8:14 NŚ rew.)


Offline Gipiura

Odp: historia jak tysiące innych, POMOCY !
« Odpowiedź #79 dnia: 04 Luty, 2020, 20:03 »
Była tam jeszcze jedna knajpka, gdzie jadłem szarlotkę na ciepło i kawkę. W nazwie miała coś a'la 'rockandroll'. Może to jeszcze istnieje?
Nazwa coś mi mówi, kojarzy mi się z ul. Gwarną. A co do szarlotki na ciepło jadłam przepyszą w kawiarni So! Coffee, jest to w zasadzie sieć często występująca przy Empikach.
Piła. Hmmmm. Nie wiem czy ona piła, ale 'Piła tango' nie jest taką fikcją literacką.
Potwierdzam, to po prostu proza życia.
Zatem składam życzenia dalszego umiejętnego lawirowania. To jakby slalom gigant ;)
Dziękuję :-)


Offline trigger_finger

  • Nieochrzczony głosiciel
  • Wiadomości: 54
  • Polubień: 140
  • My psychiatrist said- maybe life isn't for everyon
Odp: historia jak tysiące innych, POMOCY !
« Odpowiedź #80 dnia: 04 Luty, 2020, 23:43 »
W mojej historii masz opisane jak rozmawiać ze starszymi aby trzymać ich na dystans a zarazem nie dać powodów. Finał co prawda był do przewidzenia , bo jak się pacjent uprze żeby żyć to medycyna jest bezradna .  :)

Przeczytałam Twoją historię i przyznam, że jestem wstrząśnięta i zmieszana! Aż mi trochę wstyd że wyskakuję tu ze swoim "problemem" podczas gdy ty na serio przeszedłeś piekło .... ale do brzegu
Pisałam niedawno, że niewiele pamiętam z komitetu ale czytając twoje posty sporo mi się przypomniało. Zwłaszcza to, że podczas tego linczu powiedziano mi dokładnie to samo co Tobie, że za mało mówiłam o Jehowie, że zbytnio skupiłam się na swoich odczuciach i zabrakło w tym wszystkim  Boga. Brakowało tego jak bardzo go zasmuciłam, jak to się odbiło na mojej więzi z nim, zborem. A ja głupia mówiłam tylko o sobie.... Z resztą jak widzę schemat jest podobny. Wpędzają cię w jeszcze większe poczucie winy jakby ciężar, który już masz na sobie był niewystarczający. O ile ja miałam w dupie zasmucanie kogokolwiek tak ludzie głęboko wierzący i kochający Boga otrzymują cios prosto w serce.
To jest po prostu niewiarygodne jak można człowieka obedrzeć z godności, poczucia własnej wartości. I choć nasze sytuacje zdecydowanie się różnią to znajduję tu wspólny mianownik. Chęć normalnego funkcjonowania w społeczeństwie wśród ludzi których kochamy i tego jak wiele jesteśmy w stanie zrobić żeby to osiągnąć. Jak katujemy się wewnętrznie  żeby dotrzeć do celu...  :-[ :-[ :-[
W twojej historii , w wielu sytuacjach widziałam siebie. Moje rozterki jako dziecko. Pisałeś o oddaniu się w modlitwie przed chrztem i miałam dokładnie to samo. Wydaje mi się, że było to podczas omawiania pytań do chrztu. Na końcu całego materiału padło właśnie to pytanie. Ocknęłam się że tego nie zrobiłam. Że nie pomodliłam się do Boga i nie oznajmiłam, że oddaję mu swoje życie. Zdębiałam. Jak tylko wróciłam do domu naprędce to zrobiłam. Pomodliłam się mówiąc tą formułkę jakbym chciała szybko załatwić sprawę. Chyba już wtedy sama siebie oszukiwałam że wierzę w to wszystko...
Cholera , czytałam to i nie wierzyłam własnym oczom.
Nie wiem czy zasnę z tego rozemocjonowania :) W każdym razie kłaniam się w pas za to co przeszedłeś. Jest to dla mnie bardzo pouczająca historia.


Offline HARNAŚ

Odp: historia jak tysiące innych, POMOCY !
« Odpowiedź #81 dnia: 05 Luty, 2020, 06:31 »
Pierwszy komitet przeżyłem emocjonalnie bardzo mocno . Pomimo , że nie zgadzałem się z werdyktem przyjąłem to na klatę . Myślałem , że odcierpię swoje i będzie potem już tylko dobrze.
Bardziej moja rodzina i rodzice , którzy znali całą sytuację byli rozgoryczeni niż ja sam  :-[ Jeszcze bardziej utwierdzały ich w tym komentarze braci , bo sprawa była gorąca w regionie . :) Dobił ich natomiast komentarz byłego Nadzorcy Miasta , obecnie starszego w ich zborze :
- Gdybym ja był na komitecie to by Harnasia nie wykluczyli. ???
Procesy przyłączeniowe ukazały cały zamordyzm tego nurtu religijnego i obdarły mnie ze złudzeń .
Bolało ku...wa jak bolało gdy dotarło do mnie w jakim gównie siedzę , bolało bardziej niż wykluczenie.
Na drugi komitet już nie poszedłem , bo już nie wierzyłem , że to Organizacja Boża . Żydzi też nie dostrzegli ,że Bóg ich odrzucił.



Offline trigger_finger

  • Nieochrzczony głosiciel
  • Wiadomości: 54
  • Polubień: 140
  • My psychiatrist said- maybe life isn't for everyon
Odp: historia jak tysiące innych, POMOCY !
« Odpowiedź #82 dnia: 05 Luty, 2020, 11:20 »
Dobił ich natomiast komentarz byłego Nadzorcy Miasta , obecnie starszego w ich zborze :
- Gdybym ja był na komitecie to by Harnasia nie wykluczyli. ???

Właśnie o to chodzi. Brak spójności bo jeśli starsi kierują się własnymi zasadami, podyktowanymi uprzedzeniem to jest po prostu chore.
Pasuje też do tego sytuacja, która wydarzyła się w jednym ze zborów.
Pewnego razu pojawił się w obwodzie nowy nadzorca. Szybko okazało się, że przyjechał zrobić czystki. Podczas rozmów z głosicielami dowiedział się, które osoby aktualnie studiują na uczelniach wyższych. Zostały wezwane na dywanik. Wśród tych osób była siostra X. Swoją drogą przemiła dziewczyna, bardzo poukładana, gorliwa i ogólnie prawdziwa chrześcijanka.
-Siostro X, dlaczego postanowiłaś pójść na studia- pyta starszy
- no wiesz bracie, w mojej pracy powiedziano mi, że jeśli chcę żeby została mi przedłużona umowa muszę zrobić licencjat. Państwówka więc mają swoje odrębne zasady. Dofinansowali mi studia a poza tym pracę mam 200 m od domu, od poniedziałku do piątku. Nie chcę iść gdzieś indziej, dojeżdżać kilkadziesiąt kilometrów na zmiany. Ta praca umożliwia mi obecność na każdym zebraniu, zbiórkach itd.
- ale siostro X, czy dobrze to przemyślałaś? Jakie zagrożenia czekają na ciebie w środowisku studenckim? Czy ty aby na pewno nie masz na celu posiąść wiedzy tego świata i rozwijać swoją karierę?
Itp itd, pewnie domyślacie się jak potoczyła się rozmowa. Było jeszcze kilka spotkań. Rozmowy z rodzicami, próba wpłynięcia na porzucenie studiów bo to dopiero początek. Efektem całej afery było stwierdzenie że siostra X jest nieprzykładną chrześcijanką bo przejawia ducha tego świata zabiegając o karierę w świecie. Ojciec siostry X został pozbawiony przywileju starszego bo nie potrafił wpłynąć na dziecko, które mieszka pod jego dachem. Żaden płacz i wyrywanie włosów z głowy nie pomogło. Decyzja zapadła. Jednocześnie siostra Y również studiowała w tym czasie  tylko bardziej z niespełnionych ambicji rodziców, którzy 1 października wręczyli dziecku bilet na pociąg do dużego miasta aby tam w końcu coś osiągnęła. Ojciec siostry Y również był starszym zboru. W ich przypadku jednak wszyscy byli bardzo wyrozumiali bo to w sumie połowa drugiego roku, rzut beretem do końca no i szkoda włożonego czasu i pieniędzy, żeby teraz odpuścić. Brat Z też dostał po głowie ale czym prędzej wyniósł się do innego zboru za rzeką i miał już spokój bo tam nikomu nie przyszłoby na myśl kogokolwiek karać.
Rodzina siostry X bardzo przeżyła tą sytuację. Serio, to było jak strzał w pysk po latach oddania zborowi. To jest na prawdę bardzo dobra rodzina a już siostra X to bardzo skromna dziewczyna, która muchy by nie skrzywdziła. Stało się jednak jak się stało. Długo to przeżywali, ciężko było im zaakceptować decyzję ale ostatecznie uznali to za próbę od Jehowy. W końcu nawet bracia mogą być wilkami. Siostra X długo jeszcze mierzyła się ze skutkami decyzji bo jako nieprzykładna nie mogła stać na stojaku, jeździć na budowy itd...

Pamiętam, że ta sytuacja była pierwszym tak znaczącym powodem, dla którego znienawidziłam starszych i całą tą świtę. Patrzyłam jak dobrzy, bliscy mi ludzie niesłusznie cierpią. Wystawiono na próbę ich wiarę z tak żenującego powodu. Jakim prawem? Jak mogą to robić? Bo co?  NO  ma prawo traktować braci jak mu się podoba? " jak mu czapka stanie?" Co to? Prywatna firma? Smród po tej akcji ciągnął się jak solidny kac po dużej dawce ubotów. Z biegiem lat ojciec siostry X znów mógł cieszyć się przywilejem noszenia mikrofonu i powoli wszyscy zaczęli stawać na nogi.
W głowie mi się to nie mieściło i do tej pory ciężko mi zrozumieć dlaczego ta prywata nadal funkcjonuje...


Offline Takajaja

Odp: historia jak tysiące innych, POMOCY !
« Odpowiedź #83 dnia: 05 Luty, 2020, 11:37 »
Ja jak poznawalam prawde to wtedy juz studiowalam i pamietam że po studiach inz.chcialam isc na mgr. Zrobili mi wtedy pierwsza wizyte pasterską w moim zyciu na ktorej był NO i jeden ze starszakow po zawodowce. Ale bylam na tyle wtedy taka "głupia" a moze "mądra" że nie zauwazylam ich podstepnych argumentacji ze jednak powinnam zrezygnowac. Teraz dopiero po wybudzeniu dotarlo do mnie czemu sluzyla ta wizyta.
Na szczescie wtedy przez mysl mi nie przyszlo zrezygnowac, a tą wizyte wtedy traktowalam na zasadzie "srały muszki do pietruszki" czyt.gadajcie sobie gadajcie i tak zrobie po swojemu :))

Uwazałam że religia, religią a wyksztalcenie, wyksztalceniem. Nie ma to ze soba "nic" wspolnego. A obcy ludzie nie powinni mi dyktowac jak mam zyc. Oni nam pozniej kasy nie dadza na waciki :))
« Ostatnia zmiana: 05 Luty, 2020, 11:41 wysłana przez Takajaja »


Offline trigger_finger

  • Nieochrzczony głosiciel
  • Wiadomości: 54
  • Polubień: 140
  • My psychiatrist said- maybe life isn't for everyon
Odp: historia jak tysiące innych, POMOCY !
« Odpowiedź #84 dnia: 05 Luty, 2020, 20:37 »
wychodzi na to że poszerzanie horyzontów z założenia jest złe i niebezpieczne ...


Offline Takajaja

Odp: historia jak tysiące innych, POMOCY !
« Odpowiedź #85 dnia: 05 Luty, 2020, 20:59 »
wychodzi na to że poszerzanie horyzontów z założenia jest złe i niebezpieczne ...

Z punktu widzenia Organizacji SJ tak, jest zle.
Bo to pobudza do samodzielnego myślenia. A w organizacji nie wolno miec innego zdania poza tym Strażniciwym.


Offline Roszada

Odp: historia jak tysiące innych, POMOCY !
« Odpowiedź #86 dnia: 05 Luty, 2020, 21:05 »
Z punktu widzenia Organizacji SJ tak, jest zle.
Bo to pobudza do samodzielnego myślenia. A w organizacji nie wolno miec innego zdania poza tym Strażniciwym.
A tu podpórka do tego:

„W świecie panuje skłonność do odrzucania przewodnictwa. Pewien wykładowca powiedział: »Rosnący poziom wykształcenia zwiększył zasoby talentów i w rezultacie podwładni stali się tak krytyczni, że prawie nie sposób nimi kierować«. Jednakże w organizacji Bożej nie ma ducha niezależnego myślenia, a ponadto naprawdę możemy ufać tym, którzy nam przewodzą” (Strażnica Nr 18, 1989 s. 23).

„Po pierwsze, skoro trzeba dbać o »jedność«, dojrzały chrześcijanin musi być zjednoczony i całkowicie zgodny ze swymi współwyznawcami w kwestiach wiary i wiedzy. Jeśli chodzi o zrozumienie Biblii, nie będzie krzewił osobistych opinii czy poglądów ani się przy nich upierał. Wprost przeciwnie, odniesie się z bezgranicznym zaufaniem do prawdy objawionej przez Jehowę Boga za pośrednictwem Jego Syna, Jezusa Chrystusa, oraz »niewolnika wiernego i roztropnego«” (Strażnica Nr 15, 2001 s. 14).

„Dlatego nasze zrozumienie Pisma Świętego wymaga od czasu do czasu skorygowania. Ogromna większość sług Jehowy cieszy się z takich uściśleń. Ale pewne jednostki stają się ‛nazbyt prawe’ i oburzają się na te zmiany (Kaznodziei 7:16). Powodem utyskiwania bywa duma, a ten i ów wpada w sidło niezależnego myślenia” (Strażnica Nr 14, 2006 s. 22).

„Wskazówki organizacji Jehowy, od których będzie zależało nasze życie, według ludzkiej oceny mogą się wtedy wydać niepraktyczne. Wszyscy musimy być gotowi usłuchać każdego polecenia, jakie otrzymamy, bez względu na to, czy z naszego lub strategicznego punktu widzenia będzie ono rozsądne, czy też nie” (Strażnica 15.11 2013 s. 20).