Wszystkie prawie powiadasz
(...)
Żona
- sługi pomocniczego
- starszego
- kordynatora
- betelczyka
- absolwenta kursu uslugiwania
- absolwenta gilead
- nadzorcy obwodu
- nadzorcy okręgu
- członeka komitetu oddziału
- nadzorcy strefy
- członeka ciała kierowniczego
"Prawie" - słowo klucz
)
Byłam SJ na poziomie zboru w randze powiatu, do pozycji Żony nie dotarłam. Bo albo byłam za młoda albo za mądra na małżeństwo.
W moim zborze małżeństwo z mężczyzną SJ było wystarczające samo w sobie, bowiem jakość/charakter człowieka nie miał znaczenia. To był koszmar. Jak za bardzo przebierasz to zostajesz sama.
Dla mnie to wyimaginowany, powtarzam, dla mnie, wyimaginowany twór.
Starsi niemal do kibla nie idą zgodnie z zaleceniem, a na wizytę pasterską, TAKĄ WIZYTĘ, co należy podkreślić, poszedł sam.
27. Starszy lub sługa pomocniczy nigdy nie powinien się spotykać sam na sam z siostrą, która nie jest jego bliską krewną. Nie powinien też stawać się jedynym powiernikiem siostry przeżywającej trudności małżeńskie. Dotyczy to również długich rozmów telefonicznych. Oczywiście nie ma nic niestosownego w tym, że starszy rozmawia z siostrą w cztery oczy w jej domu, w Sali Królestwa czy w służbie kaznodziejskiej, jeśli widzą ich inne osoby
(w06 15.9 s. 26, ak. 7)." ['Paście trzodę bożą' 2010, str.56]
....Odłączyłam się w 2004 r. cytowane "Paście trzodę" jest z 2010 r. Odłączyłam się, a nie zostałam przeprowadzona przez sąd braci starszych. Nie wiem nawet czy powinnam, po własnej deklaracji. Nie będę się w rodzimym zborze upominać o poprawne przeprowadzenie wykluczenia, bo mi to wisi, tak jak wisi mi przeprowadzenie aktu apostazji w KRK. Owszem, lubię gdy jest porządek, a jak nasrane to w kupkach, ale czyjegoś burdlu pilnować nie będę, a sieczki sobie w głowie nie dam zrobić. Marne więc niektórych z was próby wmówienia mi czegokolwiek.
Moja obecność jest tu jasno sprecyzowana. Nikogo nie nagabuję, nie oświecam, nie nawracam, nie oceniam i nie ośmieszam. Moja obecność tu jest - tak - anonimowa (powody podałam we wstępie) i przede wszystkim dla mnie, bo tej obecności tutaj potrzebuję. Potrzebuję też wiedzieć czy są osoby, które z odejściem od organizacji radzą sobie podobnie jak ja. To mi pomaga, więc proszę o wyrozumiałość, lub powstrzymanie się od prostackich komentarzy. Jeśli masz coś nieprzemyślanego do powiedzenia to lepiej zamilcz!
Żadna też organizacja świecka nie zorganizowała pomocy psychologicznej dla osób pokrzywdzonych przez WTS (wiem, bo szukałam). Są byli SJ, którzy ukojenia szukają w innych religiach. Ja religię odrzuciłam totalnie, inne religie mnie nie interesują, a w to co ja wierzę to moja sprawa!
Osoby więc, takie jak ja, szukają wsparcia na TYM forum.
Na prawdę liczę na waszą pomoc i konstruktywną krytykę, bo takowej się nie boję. Wszystko ma też swoje granice, dbając o nie, wszyscy jednokomórkowcy będą przeze mnie ignorowani.