Czy coś odkładałem ze względu na armagedon? Raczej nie. Bardziej wspominam to użeranie, się z ludźmi ze zboru dlaczego zamierzam to robić, przecież czas nagli. Jak w wieku 20-21 lat postanowiłem zrobić patent na żagle, bo wciągneło mnie to bardzo, to pamietam jak dwoch starszych wzieło mnie na rozmowe po zebraniu i chyba z poł godziny tłukli o tym, że świat się zaraz skończy itd, a ja dla Boga mniej robie. Nic to im nie dało, ale może właśnie tego żałuje, że zawsze słuchałem tych tyrad, zamiast poprostu powiedzieć im cześć, jak to robie teraz. Ale to poprostu przyszło z wiekiem albo doświadczeniem.
P.S. z rok temu byłem w służbie z jednym z tych starszych. Piekna pogoda, wiatr i tak gadka zeszła na wypoczynek, żagle, to mówie, choć popływamy ( jego żona akurat gdzieš wyjechała) Pojechaliśmy nad Zegrze, płyniemy, wiatr dmucha pięknie. Pytam się jego czy pamięta jak z 15 lat temu cisną mi po co to robię jak armagedon blisko. On tylko powiedział: Chłopie, jak bym wiedział, że to 15 lat potrwa to nie wiem czy bym jeszcze był w organizacji.