znałem fryderyka, niewiele brakowało a bym u niego pracował. a mieszkałem we wrzeszczu na grunwaldzkiej potem na partyzantów
Fryderyk był u mnie w poradni pojedynkować się, razem z Hanzenem, zięciem obwodowego. Jeden raz, więcej nie przyszedł, choć się odgrażał, że przyjdzie kilka razy.
Chwalił się, że był pól roku w seminarium duchownym w Białymstoku, a ja mu na to, że ja 9 lat prelegentem w seminarium w Oliwie.
I dobrze że nie pracowałeś u niego, bo jak wyjechał na Zachód to pono dopiero spłacał chłopaków co się zapożyczył u nich. Ścigano go tam.
Znałem też docenta Roznerskiego, świetej pamięci starszego zboru.
No i doktora Wilka, starszego, hodowcę dżdżownic na eksport.