Dziś 8 marca, na pocieszenie dla wszystkich Kobiet, głoś płci brzydszej w sprawie ubioru. Kobietom przeszkadzały wymagane spódniczki a może bardziej ich określona długość, natomiast facetom nie zawsze pasował garnitur. Pamiętam jak mnie to męczyło na przełomie lat 80/90 kiedy to spotkanie na ulicy kilkunastolatka odzianego w spodnie w kancik, marynarkę i koszulę z krawatem było zjawiskiem dosyć osobliwym. Taka wyjątkowość godnie ugarniturowanego sługi bożego rzucała się szczególnie w oczy w letnie upalne dni gdy większość ludzi dookoła w krótkich rękawkach i spodenkach a Świadki jakby do ślubu i z teczuszką do tego. Szczególnie uwierał mnie krawat, który ściągałem w pierwszej bocznej uliczce za salą, sądząc, że bez niego wyglądam już normalniej.
Do tego zamiast klasycznej wtedy teczki nosiłem torbę raportówkę, ale na ulicy wyglądało to i tak niezwykle a na sali skupiało początkowo zgorszone spojrzenia. Z biegiem lat raportówki w miejsce teczek zaczęli nosić i inni.