Więc najtrudniejsze chwile można by rzec masz za sobą z powodu czasu jaki upłynął
od tak zwanego przebudzenie, czy może się mylę?
Olu. Nie mylisz się w swoim wniosku.
Tak można by to określić, przeszłam przez front jakby współczesnej "III wojny światowej".
Prawdziwy drugi Pearl Harbor.
Najgorsze było kilka pierwszych miesięcy, najbardziej traumatyczne, powiedziałabym.
W każdym calu, zawalił mi się obraz tej "nieskazitelnej" religii, cały jej świat.
Przy odkrywaniu różnych rewelacji.
Oczy mi wychodziły z orbit ze zdziwienia, w uszach echem gwizdało i brakło oddechu.
Nie wspomnę o nieprzespanych, przepłakanych nocach i rozgrzanym komputerze do czerwoności.
Swoje też zdziałał "Kryzys Sumienia", który bardzo szybko zdobyłam.
Myślałam, że dostanę zawału serca od tych przekrętów "strażnicy".
I jej metod działania.
Na szczęście przeżyłam to.
Dziś emocjonalnie jestem zupełnie innym człowiekiem.
Mocniejszym, niż kiedykolwiek w przeszłości.
ŚWIADOMYM DO BÓLU SZPIKU KOŚCI.
Byłam i jestem bardzo wdzięczna Maciejowi Trębaczowi za polskie tłumaczenie z procesu w Australii.
To była prawdziwa latarnia do mojego dalszego wybudzenia.
Mav - pozdrawiam.