Tak sobie siedzę i czytam ,czytam i czytam różne fora internetowe EX polskie i te zagraniczne, i pewien szczegół nie może umknąć
mojej uwagi a mianowicie to że problemy z WTS wszystkim nam zaczynają się wtedy kiedy
zaczynamy pogłębiać swoja wiedzę ,na temat doktryn lub ze zwykłej ciekawości lub po prostu staramy zaspokoić
swój głód duchowy,wtedy zazwyczaj pojawia się problem,
kiedy czytam wasze komentarze zazwyczaj nacechowane są dziecinną ufnością w szczerość przekazywanych nam prawd
co nie koniecznie jest złe i jak sam do pewnego czasu też reagowałem na przekazywane mi nauki
po prostu ,pokrywa się to z tym że ŚJ wyszukują o co proszą w modlitwach ludzi szczerych,i poniekąd na takich trafiają
niedawna rozmowa z wiekowym bratem na temat zmian w organizacji spełzła na niczym,np pokolenie 1914 i inne
konluzujm tej rozmowy było to że wuja powiedział mi w prost a nawet na temat1914 można powiedzieć że przybił mi piątkę
ale zaskoczył mnie stwierdzeniem
"no i co że niewolnik się myli,a widzisz zamiennik?" zszokowało mnie to
trochę bo to wuja po bataliach kongresowych rożnych przywilejach,szok polegał na tym że on z tą świadomością
wykłady robił i żył większą część swojego życia z czym się nie zgadzał
,zapewne czekając aż coś może się zmieni
powracając do początkowej tezy pojawiającego się problemu,w miarę zdobywania informacji na własną rękę
śmiem twierdzić że zdobyta wiedza kreuje nam obraz rzeczywistości który ni jak ma się do obrazu przedstawianego przez WTS
z drugiej strony można by powiedzieć że WTS nie lubi prawdy lub prawd z przeszło blisko 100lat jakie nawymyślało
zastanawiam się nad jednym czy można być tak mocno zabetonowanym i nie widzieć kłamstwa bo prawda która nie jest prawdą
nie jest jaśniejsza ale jest kłamstwem i pozwolić sobie aby ona zrosła się z naszym życiem tak jak ten wuja z przykładu?
porzucić rodzinę znajomych a niekiedy więcej ,w imię ślepej wiary i światła bijącego niewiadomo z jakiego źródła?
światła które zawsze jest prawdą choć nie jest