W moim byłym zborze również "zaginęła w akcji" spora suma pieniędzy, chociaż sali nie ma, i raczej nie będzie.
Kilkanaście lat temu, w czasie przyrostów i w nurcie mody na budowę sal, zapadła decyzja o założeniu osobnego konta, i zbiórce na budowę własnej sali.
Zbór niewielki, i niezbyt bogaty, ale "ochoczy", więc i suma szybko rosła (nie były to jakieś kolosalne sumy, i na salę by nie starczyło, ale i nie były to kwoty w tysiącach złotych, raczej w dziesiątkach tysięcy). Sam wrzucałem jakieś tam średnie kwoty (zadeklarowaliśmy się z żoną na 150 zł/msc, ale często wrzucaliśmy więcej).
Później zakupiono (dość mocno przepłacając) stary, nieużytkowany budynek przemysłowy, z myślą o zburzeniu i przeznaczeniu działki na salę. Oczywiście wcześniej kolejna "rezolucja, "jednorazowa" (na zakup działki z budynkiem), i "comiesięczna" (na "szybką budowę sali").
Po jakimś czasie - konto i środki "przejął" (UKRADŁ !!) "Nadarzyn", podobnie jak i budynek. Stwierdzono że ani budynek nie nadaje się na adaptację na salę, ani miejsce nie jest do tego odpowiednie, więc odsunięto plany budowy na bliżej niesprecyzowaną przyszłość. Za to (pomimo wstrzymania działań zmierzających do budowy) starsi mocno naciskali na wpłacanie zadeklarowanych kwot.
Teraz - budynek stoi rozkradziony i zniszczony, nie użytkowany (poza menelami) przez nikogo, zbór (pomimo że nie jest właścicielem) ponosi jedynie wydatki związane ze zobowiązaniami podatkowymi, a o sali, i pieniądzach wcześniej na nią zebranych - jakoś wszyscy szybko zapomnieli.
I może rzeczywiście "lichwa" to nie jest, ale już "złodziejstwo" jak najbardziej.
A "dobrowolność" w tej sekcie, to tak naprawdę mocne naciski, połączone z psychomanipulacją, ubrane jedynie w delikatne słowa.