Coś w tym chyba jest co piszecie, bo w moim zborze i w ogóle w mieście są duże braki w tym względzie. Ciągle słyszę, że przysyłają z pomocą pionierów specjalnych do takich zborów.
Trochę się nie dziwię, że mało kto chce usługiwać, bo to bardzo niewdzięczna robota. Bierzesz na swoje barki olbrzymią odpowiedzialność, okupujesz to brakiem czasu dla rodziny i siebie, starganymi nerwami po wysłuchaniu wszystkich problemów świata z jakimi przychodzą do Ciebie ludzie ze zboru oraz musisz sprostać niebotycznym wymaganiom orga. Kiepska sprawa...