No chyba że nadzorcę służby ma takiego trzęsidupę jak był u mnie z zborze. Tak się bał reprymendy od nadzorcy obwodu, że pomimo iż byłem nieregularny, a nawet już nieczynny, to dopisywał mi 2-3 godziny w miesiącu i zawsze mówił, że mam to odrobić. (do teraz wiszę organizacji pewnie kilkadziesiąt godzin ). Czyli nawet będąc nieczynnym figurowałem jako głosiciel.
przy takim podejściu zapewne NIE robionoby żadnej "czystki" tylko wyhodowanoby sztuczny "deficyt godzinowy", tak jak rządy państwowe hodują dziurę budżetową
zbór raportowałby godziny (wykazywałby np. 200 głosicieli przy 50 osobach chodzących na zebrania), a na uwagi nadzorcy odpowiadanoby że frekwencja jest lepsza niż w opisany w dziejach apostolskich dzień pięćdziesiątnicy
bo tam na zesłanie ducha świętego stawiło się tylko 24 procent chrześcijan, a w zborze z kreatywną statystyką na zebrania chodzi aż 25%