Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 2 Gości przegląda ten wątek.

Autor Wątek: Czas na dzieci....po Armagedonie  (Przeczytany 6638 razy)

Offline klara kot

Czas na dzieci....po Armagedonie
« dnia: 03 Październik, 2018, 13:55 »
W moim zborze jest kilkanaście młodych małżeństw (w wieku 25-35 lat). I zauważam rzecz, która mnie przeraża. Nie decydują się oni na dzieci. Jeśli jest to ich osobista decyzja- to ok, szanuję to - nie każdy przecież ma takie pragnienie czy możliwości finansowe, zdrowotne itp. Ale to niekoniecznie to o to chodzi. Sama zdecydowałam się jakiś czas temu, ku ogromnemu zaskoczeniu innych: "Zdecydowaliście się na dziecko...? Teraz pod koniec tego systemu?". Takie były pierwsze reakcje. Kiedy rozmawiam z koleżankami na temat posiadania dzieci, przyznają, że teraz nie czas...wolą skupić się na służbie. A przy dziecku możliwości są znacznie ograniczone. Niby nie ma bezpośredniego zakazu posiadania dzieci, ale jednak wisi coś w powietrzu co zniechęca młode małżeństwa. O ile stracone możliwości wykształcenia czy hobby można kiedyś chociaż w jakimś stopniu nadrobić (gdyby ktoś zmienił światopogląd) to w tym przypadku...już jest to decyzja nieodwracalna. Dziwi mnie to jednak, że to własnie dopiero w moim pokoleniu jest widoczne, a nie wcześniej. Przecież organizacja od dawna głosi bliskość Armagedonu. a jednak bracia decydowali się. Czy w inny zborach też widoczne były takie tendencje?


Tusia

  • Gość
Odp: Czas na dzieci....po Armagedonie
« Odpowiedź #1 dnia: 03 Październik, 2018, 14:02 »
W moim zborze jest kilkanaście młodych małżeństw (w wieku 25-35 lat). I zauważam rzecz, która mnie przeraża. Nie decydują się oni na dzieci. Jeśli jest to ich osobista decyzja- to ok, szanuję to - nie każdy przecież ma takie pragnienie czy możliwości finansowe, zdrowotne itp. Ale to niekoniecznie to o to chodzi. Sama zdecydowałam się jakiś czas temu, ku ogromnemu zaskoczeniu innych: "Zdecydowaliście się na dziecko...? Teraz pod koniec tego systemu?". Takie były pierwsze reakcje. Kiedy rozmawiam z koleżankami na temat posiadania dzieci, przyznają, że teraz nie czas...wolą skupić się na służbie. A przy dziecku możliwości są znacznie ograniczone. Niby nie ma bezpośredniego zakazu posiadania dzieci, ale jednak wisi coś w powietrzu co zniechęca młode małżeństwa. O ile stracone możliwości wykształcenia czy hobby można kiedyś chociaż w jakimś stopniu nadrobić (gdyby ktoś zmienił światopogląd) to w tym przypadku...już jest to decyzja nieodwracalna. Dziwi mnie to jednak, że to własnie dopiero w moim pokoleniu jest widoczne, a nie wcześniej. Przecież organizacja od dawna głosi bliskość Armagedonu. a jednak bracia decydowali się. Czy w inny zborach też widoczne były takie tendencje?

Można im zacytować zmienne nauki dotyczące rzekomego rodzenia dzieci po Armagedonie:

http://piotrandryszczak.pl/dzieci_po_armagedonie.html

I tutaj:

Rodzenie dzieci po Armagedonie

Towarzystwo Strażnica do pewnego czasu nauczało, że rodzenie dzieci ma mieć miejsce tylko do czasu nastania Armagedonu. Pod koniec lat 30. XX wieku organizacja ta zmieniła zdanie i twierdzi, że dzieci będą rodzić się w Nowym Świecie.
 
Nie będzie rodzenia dzieci po Armagedonie

„Zapamiętajmy również, że Pismo Święte wyraźnie oświadcza, że rozmnażanie ludzkości jest zamierzone tylko na obecny czas, a ci, którzy będą uczestnikami zmartwychwstania w Nowym Wieku, »ani się żenić, ani za mąż wydawać nie będą«. Rozmnażanie się ludzkości jest tylko w celu dostatecznego zapełnienia globu ziemskiego” (Pastor Russell’s Sermons 1917 s. 37; tekst polski cytowany według Kazania Pastora Russella 2012 s. 37 [wyd. „Straż”, Białogard]).

„Pismo Św. czyni wzmiankę, że podczas panowania Króla królów, królestwo Boże będzie zaprowadzone przez ten Tysiąc lat. W czasie tym wszystka ludzkość zostanie wzbudzona z grobów, otrzyma życie, wolność i zadowolenie. Wtedy się więcej rodzić nie będą, ani żenić, ani umierać, ani za mąż wydawać” (Złoty Wiek 15.09 1927 s. 486).

„Sam Jezus powiada, że gdy zmartwychwstanie się rozpocznie, »Ani się żenić, ani za mąż wydawać« będą; z tego można zauważyć, że rodzenie musi, i ustanie tak prędko, skoro będzie odpowiednia ilość ludzi zrodzona do napełniania ziemi” (Strażnica 01.07 1929 s. 205 [ang. 15.04 1929 s. 126]).

Rodzenie dzieci po Armagedonie

„Jonadabowie, którzy teraz myślą o zawarciu małżeństwa, uczynią, zdaje się lepiej, gdy poczekają parę lat, zanim ognista burza, burza Armagedonu przeminie, aby potem wejść w stosunki małżeńskie i korzystać z błogosławieństw, związanych z uczestnictwem w napełnianiu ziemi sprawiedliwymi dziećmi” (Spojrzyj faktom w oczy 1938 s. 49).

„Kiedy już wielki ucisk przeminie, a Szatan Diabeł i jego demoniczni aniołowie będą uwięzieni w przepaści, wtedy »nowa ziemia« będzie się rozrastać i rozprzestrzeniać; nastąpi to w pewnej mierze niewątpliwie wskutek rodzenia się dzieci, chociaż nie tylko w ten sposób” (Strażnica XCIV [1973] Nr 1, s. 14).

„W porównaniu z miliardami ludzi żyjących obecnie na ziemi zbliżający się wielki ucisk przeżyją stosunkowo nieliczni. Ale zapewne dostąpią oni przywileju podobnego do tego, który stał się udziałem ocalonych z potopu. Staną się częścią nowego społeczeństwa zamieszkującego ziemię i być może przez jakiś czas będą wydawać na świat dzieci (Izajasza 65:23)” (Strażnica Nr 24, 2003 s. 18-19).



Offline Brat Kardyga

Odp: Czas na dzieci....po Armagedonie
« Odpowiedź #2 dnia: 03 Październik, 2018, 14:31 »
W moim byłym zborze jest starsza siostra ma już chyba po 80-tce i opowiedziała mi swoją historię sprzed lat jak była młoda. Otóż jak zaszła w ciąże to podczas wizyty nadzorcy usłyszała od niego taki tekst: No to siostro zrobiłaś sobie bałwana... Siostrę zamurowało, zrobiło jej się bardzo głupio i nie wiedziała co powiedzieć. Ta siostra doczekała się  prawnucząt i  cieszy się nimi obecnie  a nadzorca z tego co mówiła  gryzie już dawno  piach na cmentarzu.


Offline Ruda woda

Odp: Czas na dzieci....po Armagedonie
« Odpowiedź #3 dnia: 03 Październik, 2018, 16:53 »
zastanawiałam się ostatnio nad rozpoczęciem identycznego tematu.

ja cały czas miałam tłuczone do głowy... zaraz koniec, po co dzieci? więc zrezygnowaliśmy z ich posiadania.
teraz chce mi się wyć z rozpaczy. my dzieci nie mamy a moi śwętoszkowaci braci po 2-3 i jak widać w d... mieli koniec świata.
mnóstwo znam małżeństw, które podjęły podobną decyzję jak my a teraz żałują.
i niestety do grzechów org należy dodać nakłanianie do bezdzietności
"Nigdy nie próbuj upodobnić kogoś do siebie. Ty wiesz - i Bóg wie to również - że jeden taki egzemplarz jak ty zupełnie wystarczy"  Ralph Waldo Emerson


Offline Nemo

  • El Kapitan
  • Wiadomości: 5 553
  • Polubień: 14441
  • Często pod wiatr. Ale zawsze własnym kursem.
Odp: Czas na dzieci....po Armagedonie
« Odpowiedź #4 dnia: 03 Październik, 2018, 17:12 »
Miałem to samo z żoną. Pierwsze nasze dziecko urodziło się przed wdepnięciem do tej korporacji. Natomiast kiedy żona była drugi raz w ciąży a było to 22 lata temu, to beton świadkowski i to z najbliższej rodziny, nie mógł wyjść ze zdumienia, jak można być tak nieodpowiedzialnym, przecież biada kobietom brzemiennym.
Niemądrym jest być zbyt pewnym własnej wiedzy. Zdrowo jest pamiętać, że najsilniejszy może osłabnąć, a najmądrzejszy się mylić.
Mahatma Gandhi


Offline PoProstuJa

Odp: Czas na dzieci....po Armagedonie
« Odpowiedź #5 dnia: 03 Październik, 2018, 17:27 »
W moim zborze jest kilkanaście młodych małżeństw (w wieku 25-35 lat). I zauważam rzecz, która mnie przeraża. Nie decydują się oni na dzieci. Jeśli jest to ich osobista decyzja- to ok, szanuję to - nie każdy przecież ma takie pragnienie czy możliwości finansowe, zdrowotne itp. Ale to niekoniecznie to o to chodzi. Sama zdecydowałam się jakiś czas temu, ku ogromnemu zaskoczeniu innych: "Zdecydowaliście się na dziecko...? Teraz pod koniec tego systemu?". Takie były pierwsze reakcje. Kiedy rozmawiam z koleżankami na temat posiadania dzieci, przyznają, że teraz nie czas...wolą skupić się na służbie. A przy dziecku możliwości są znacznie ograniczone. Niby nie ma bezpośredniego zakazu posiadania dzieci, ale jednak wisi coś w powietrzu co zniechęca młode małżeństwa. O ile stracone możliwości wykształcenia czy hobby można kiedyś chociaż w jakimś stopniu nadrobić (gdyby ktoś zmienił światopogląd) to w tym przypadku...już jest to decyzja nieodwracalna. Dziwi mnie to jednak, że to własnie dopiero w moim pokoleniu jest widoczne, a nie wcześniej. Przecież organizacja od dawna głosi bliskość Armagedonu. a jednak bracia decydowali się. Czy w inny zborach też widoczne były takie tendencje?

Ja bardziej słyszałam o niepisanej zasadzie nierozmnażania się w latach 80-tych. Mieć dziecko w tamtych czasach, to było szaleństwo (że już nie wspomnę o czasach przed 1975 rokiem).
Natomiast ja w swoich zborach na przestrzeni prawie ostatnich 20 lat nie doświadczyłam, aby ten "zakaz" był utrzymywany. Wręcz przeciwnie - małżeństwa miały sporo dzieci - średnio po dwoje, a nawet i więcej.
Fakt jednak, że znam również takie małżeństwa, które stwierdziły, że dzieci to "dopiero w raju".

Ja osobiście zawsze byłam zdania, że nie można całkowicie wyzbywać się swoich potrzeb. Wiedziałam, że chcę mieć dziecko i żadne argumenty ze Strażnicy nie przekonałyby mnie, że mam z tego pragnienia zrezygnować.
Zresztą tak podchodziłam nie tylko do kwestii dzieci, ale do różnych aspektów życia. Gdy rozmawiałam ze zdolnym bratem, to mówiłam mu, że jak nie pójdzie na studia, to się zmarnuje. Chłopak poszedł, skończył i ma fajną pracę (a kierunek ścisły, trudny). Usługuje w zborze i na ulicy teraz udaje, że mnie nie widzi... ale mniejsza z tym.

To samo zdanie miałam o spełnianiu marzeń, rozwijaniu pasji itd. Po prostu byłam przeciwna wpadaniu w skrajności i wyzbywania się wszelkich radości z życia.
I ja te swoje przemyślenia i mądrości życiowe przekazywałam wielu osobom w zborze - jeszcze jako gorliwy Świadek.
Dzięki takiemu myśleniu realizowałam swoje plany i dziś chyba niczego (albo prawie niczego) nie załuję. W sumie żałuję tylko tego, że nie integrowałam się z ludźmi ze świata. Dopiero teraz nadrabiam ten błąd...

Co do dzieci...
Posiadając dzieci należy przygotować się na wiele wyrzeczeń. Osoby bezdzietne, które obserwują wychowanie dzieci tylko przez chwilę z boku nie zawsze zdają sobie sprawę ile to stresu, zachodu i poświęceń... i może widzą zbyt sielankowy obrazek.
 No ale jest też nagroda - miłość dziecka - i dla tej nagrody opłaca się znosić te wszystkie trudy :)


Offline Bugareszt

  • Pionier
  • Wiadomości: 757
  • Polubień: 848
  • Dzięki bogu jestem ateistą. Nigdy nie byłem w org.
Odp: Czas na dzieci....po Armagedonie
« Odpowiedź #6 dnia: 03 Październik, 2018, 17:51 »
Mój znajomy świadek też uważa że nie ma sensu mieć dzieci bo zaraz i tak armagedon, twierdzi że to nie nakaz lecz sugestia organizacji ale jednocześnie odprowadza specjalną składkę od pensji która pozwoli mu iść wcześniej na emeryturę którą nabędzie za 17 lat , więc coś tu jest nie tak.
Nie mamy prawa naszej nieznajomości praw rządzących światem uważać za przejaw boskości. To tylko nasza niewiedza.


Offline dziewiatka

Odp: Czas na dzieci....po Armagedonie
« Odpowiedź #7 dnia: 03 Październik, 2018, 19:23 »
Wygoda,to najważniejsza doktryna ,osób które nie chcą mieć dzieci bo brudzą,przeszkadzają,trzeba się nimi zajmować.


Offline Martin

Odp: Czas na dzieci....po Armagedonie
« Odpowiedź #8 dnia: 03 Październik, 2018, 20:02 »
W moim zborze jest kilkanaście młodych małżeństw (w wieku 25-35 lat). I zauważam rzecz, która mnie przeraża. Nie decydują się oni na dzieci.
I bardzo dobrze. Sekciarskie geny same się usuwają z populacji. Matka natura wie, co robi. :)
"Religia to głupie odpowiedzi na głupie pytania."


Offline Nemo

  • El Kapitan
  • Wiadomości: 5 553
  • Polubień: 14441
  • Często pod wiatr. Ale zawsze własnym kursem.
Odp: Czas na dzieci....po Armagedonie
« Odpowiedź #9 dnia: 03 Październik, 2018, 20:11 »
Jak jeszcze zrezygnują z dzieci, to suma ochrzczonych w roku może zawierać się w dwucyfrowej liczbie. ;D  A % spadku będzie niczym krach na giełdzie.  ;D
Niemądrym jest być zbyt pewnym własnej wiedzy. Zdrowo jest pamiętać, że najsilniejszy może osłabnąć, a najmądrzejszy się mylić.
Mahatma Gandhi


Offline Proctor

Odp: Czas na dzieci....po Armagedonie
« Odpowiedź #10 dnia: 03 Październik, 2018, 20:37 »
Dobrze ze bracia poszli po rozum do głowy i teraz awet prawdziwe betony mają dzieci.


Offline Brat Kardyga

Odp: Czas na dzieci....po Armagedonie
« Odpowiedź #11 dnia: 03 Październik, 2018, 20:38 »
Kiedyś czytałem stronę H. Kubika z Australii byłego SJ który wspominał o kongresie w tymże państwie i zapamiętałem jedno a mianowicie jak wspomniał o przemówieniu pewnego gościa chyba z CK. Jak niedojrzałe jest teraz w tych końcowych czasach mieć dzieci... obok niego siedziała kobieta w ciąży i strasznie się zaczerwieniła, rozglądała...  wyczuwał, że czuje się bardzo nieswojo i wszyscy na nią patrzą.

ps.  On miał blog chyba zbawienie.com   czasem to czytywałem ale potem jak poszedł w jakąś płaską Ziemie to przestałem się tym fascynować.
« Ostatnia zmiana: 03 Październik, 2018, 20:40 wysłana przez Brat Kardyga »


Offline dziewiatka

Odp: Czas na dzieci....po Armagedonie
« Odpowiedź #12 dnia: 03 Październik, 2018, 22:11 »
Chyba w 1987 roku na zgromadzeniu było przemówienie,,Poczucie odpowiedzialności w wydawaniu na świat dzieci w czasie końca'' czy jakoś tak . Moja żona brała wtedy chrzest w siódmym miesiącu ciąży.Ech byli to czasyLykało się wszystko jak młody pelikan,refleksji żadnej tylko zachwyty,jakie to mądre i głębokie aaa pies ich trącał niech się teraz pozamykają w piwnicach i studiują artykuły w strasznicach czy wymaganie dotyczące posiadania dzieci oznacza,że starszy powinien być przykładnym pedofilem.Wiem że jest to absurdalna i hora myśl ale czy przestrzeganie przed posiadaniem dzieci jest normalne!


Offline Ekskluzywna Inkluzywność

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 1 371
  • Polubień: 4111
  • Kronikarz Brata Bogumiła
Odp: Czas na dzieci....po Armagedonie
« Odpowiedź #13 dnia: 03 Październik, 2018, 22:40 »
Nie ma dzieci = nie ma komu budować albo wrzucać pieniędzy do skrzynek :P

Podcinają gałąź na której sami siedzą. Może faktycznie wierzą, że armagedon prędko. Ale jak prędko, to po co im się tak trząść o dopływ kasy zamiast spokojnie gromadzić skarby w niebie?

Każda jedna religia boi się niskich wskaźników demograficznych, ale świadkowie jehowy - wiara o globalnych aspiracjach nie dość że przez dekady miała to gdzieś, to jeszcze do posiadania dzieci zniechęcała :P
« Ostatnia zmiana: 03 Październik, 2018, 22:42 wysłana przez Ekskluzywna Inkluzywność »


Offline Sebastian

Odp: Czas na dzieci....po Armagedonie
« Odpowiedź #14 dnia: 03 Październik, 2018, 22:42 »
moim zdaniem nie każdą "teokratyczną" deklarację dotyczącą przyczyn nieposiadania dzieci należy traktować 100% poważnie, gdyż czasami powołanie sie na nauki organizacji służy ukryciu rzeczywistej przyczyny...

Być może wasze spostrzeżenia
Mój znajomy świadek też uważa że nie ma sensu mieć dzieci bo zaraz i tak armagedon, twierdzi że to nie nakaz lecz sugestia organizacji ale jednocześnie odprowadza specjalną składkę od pensji która pozwoli mu iść wcześniej na emeryturę którą nabędzie za 17 lat , więc coś tu jest nie tak.
Wygoda,to najważniejsza doktryna ,osób które nie chcą mieć dzieci bo brudzą,przeszkadzają,trzeba się nimi zajmować.
dotyczą właśnie osób, które chcą z wygodnictwa nie mieć dzieci, ale nie chcą być krytykowane, więc powołują sie na "niepodważalny autorytet" organizacji, aby ukrócić krytykę.

Znałem przypadek gdy pionierce oświadczył się ubogi wspołwyznawca i dostał kosza umotywowanego teokratycznie (są dni ostatnie, ona skupia się na służbie itd.)

wiem że tak mu powiedziała, gdyż osobiście wyżalił mi sie z tego przy kawie ("taka figura, marzenie faceta, modelka, ale szkoda że fanatyczna" i opowiedział szczegóły tego "fanatycznego" kosza).

Ta sama pionierka wracając ze mną ze służby z odległego terenu (35 minut dreptania) zwierzyła mi się że czuje dyskomfort gdyż chciala jakoś grzecznie tego faceta spławić, w taki sposób aby nie wpędzić go w depresję.

Czułaby się niezręcznie, gdyby chciała powiedzieć mu szczerą prawdę, że on się jej po prostu nie spodobał, gdyż jest za niski, mało przystojny, nie ma własnego mieszkania, nie ma popłatnego zawodu, a ona szuka dla siebie lepszej partii: mąż ma być przystojny i dobrze zarabiać, gdyż jeśli takiego znajdzie, to dzięki temu że będzie spełniał jej aspiracje społeczne, nie będzie odczuwała pokusy aby go zdradzać.

Skoro (cyt.) "kobieta jak saper może pomylić się tylko raz przy wyborze męża" (gdyż potem organizacja robi kłopoty z ewentualnym rozwodem) to nie ma sensu marnować tej jednorazowej szansy na zamążpójście dla jakiegoś przeciętniaka.

Owa pionierka we własnej ocenie z jednej strony zrobiła dobrze że jej odpowiedź była grzeczna i nie podłamała temu facetowi poczucia własnej wartości, a z drugiej strony "skłamała" i mówiła mi że czuje że Bóg Jehowa się gniewa, ponieważ nienawidzi kłamstwa.

Pionierka pytała mnie w zaufaniu o poradę, czy powinna z takim grzechem iść do starszyzny i ten grzech wyznać. Zażartowałem sobie że ja jestem "bratem starszym" (w sensie: że ja Sebastian jestem wiekowo starszy od tej pionierki) i że to wystarczy. Roześmiała się, a ja powiedziałem jej że zanim poznałem prawdę miałem zamiar zostać księdzem (co obejmuje także odpuszczanie grzechów) więc "jako brat starszy mogę 'nieoficjalnie' jej ten grzech odpuścić"

chichrała się z tego chyba z 10 minut aż ludzie oglądali sie za nami na ulicy...

podobnie może być z deklaracjami o nieposiadaniu dzieci: powołanie się na teokratryczną zasadę może służyć ucięciu rozmowy i uniknięciu konieczności "tłumaczenia sie przed obcymi ludźmi" ze swoich osobistych "wygodnickich" decyzji życiowych.
« Ostatnia zmiana: 03 Październik, 2018, 22:50 wysłana przez Sebastian »
Cytat: dziewiatka
Sprawa świadków też się rozwiąże po ogłoszeniu pokoju i bezpieczeństwa przyjdzie nagła zagłada i świadka nie będzie spojrzysz na jego miejsce a tu normalny człowiek
:)