Dzień Dobry TVN wysyłając pismo do BO w Nadarzynie, zapytał:
1.) Czy to prawda, że osoby wykluczone nie mogą utrzymywać kontaktów ze Świadkami Jehowy, a ich kontakt
z rodziną, której przedstawiciele są Świadkami Jehowy, jest mocno ograniczony?
2.) Czy to prawda, że Świadkowie Jehowy nie mogą uczestniczyć w jakichkolwiek wyborach (państwowych,
szkolnych)?
3.) Czy Świadkowie Jehowy nie przyjmują transfuzji krwi?
4.) Czy kontakt Świadków Jehowy z tzw. "ludźmi ze świata" (czyli ludźmi, którzy nie są członkami Chrześcijańskiego
zboru Świadków Jehowy) powinien ograniczać się do głoszenia ewangelii?
5.) Jaki jest stosunek Chrześcijańskiego zboru Świadków Jehowy do osób, które opuściły związek wyznaniowy?
Tak się zastanawiam.
Co skomplikowanego było dla Nadarzyna w tych pytaniach?
Co takiego jest w nich jest, że rzecznik prasowy z BO nie chciał zabrać głosu?
Można by określić, zapytali o sprawy podstawowej doktryny śj, którą ludziom w tej sekcie wbija się na co dzień.
Na wyżej postawione pytania, śmiało mógłby odpowiedzieć każdy Świadek Jehowy, myślę, że bez żadnego problemu.
Nie potrzeba tu "aż" RZECZNIKA ŚJ, żeby świeckie media mogły dowiedzieć się prawdy o tej religii.
Myślę, że bardzo łatwo można by było pokazać w literaturze śj, jak to wygląda.
A oni schowali głowę w piasek?
Macie pomysły, DLACZEGO?? tak postąpili?
A może chodzi o to, że odpowiadając na te pytania, wyszłoby, że to SEKTA?? I SEKCIARSKIE PRAKTYKI??