należy uwzględnić że wybór światopoglądu to tylko kwestia zbioru twierdzeń o charakterze doktrynalnym i aksjologicznym ale także kwestia pewnego systemu wartości i praktycznego podejścia do przestrzegania tegoż systemu wartości
z uwagi na kilkunastoletni fakt bycia świadkiem Jehowy znam ich doktrynę i słabości tej doktryny, więc dzisiaj nie byliby w stanie mnie zaagitować (zwłaszcza że proces pozyskiwania nie ogranicza się do "uwierz w Jezusa/pokochaj Jezusa" czy "uwierz w Jehowę i zaufaj Jehowie", ale obejmuje egzamin złożony z pytań i odpowiedzi doktrynalnych)...
ale wyobraźmy sobie przez chwilę dokładną kopię Sebastiana ale pozbawioną wiedzy o nauczaniu świadków Jehowy;
przy moim obecnym podejściu do życia gdyby ŚJ (o których - zalóżmy - nic bym nie wiedział) próbowali mnie zaagitować, to o wiele bardziej od tego czy istnieją trzy osoby boskie czy jedna osoba boska czy siedem osób boskich interesowałoby mnie praktyczne podejście do relacji z innymi ludźmi;
pytałbym ich o stosunek do zaangażowania się w działalność fundacji i stowarzyszeń, dopytywałbym o ich stosunek do akcji charytatywnych caritasu i do zbiórek WOśP, interesowałyby mnie ich zasady dot. trwałości małżeństwa itd.
odstręczające (może bardziej nawet od fałszywych proroctw) byłoby np. poddawanie się komitetom sądowniczym i konieczność zaakceptowania mechanizmu w którym np. miałbym tłumaczyć się komuś z tego w jakiej pozycji i z kim uprawiam seks i ile razy w tygodniu; i tutaj nawet nie chodzi o to że mam ochotę grzeszyć (tak sie akurat składa że nie widzę świata poza jedną konkretną kobietą imieniem Beatka i tak się składa że jest to akurat moja żona a więc mieszczę się w ramach szeroko rozumianej moralności chrześcijańskiej) ale sam fakt składania zeznań w tym zakresie przed komisją śledczą jest dla mnie czymś nieakceptowalnym.
czymś ważnym dla mnie w życiu jest aktywność społeczna i miałbym ogromne trudności z uwierzeniem w Boga który zabrania udziału w zbieraniu pieniędzy podczas Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy; już łatwiejsze byłoby chyba uwierzyć że wszystkie gatunki zwierząt zmieściły sie w maleńkiej arce Noego
sytuacja w której miałbym udawać że nie widzę Trampka albo Ebeda i nie podawać ręki na powitanie gdy Trampek lub Ebed przyjdą na zebranie w sali królestwa jest dla mnie zupełnie nie do przyjęcia; łatwiej byłoby mi uwierzyć że świat istnieje od 6.000 lat a Adam i Ewa to postacie historyczne