Co Ty pitolisz? Na co dzień do kogoś gadali Generalissimus, czy wynalazłeś w kilku publikacjach i stwierdziłeś, że tak w listach gościa tytułowano?
Taaak z księżyca wziąłem.
Jak wpiszesz sobie to słówko na forum to znajdziesz cytaty.
O zasadzie używania tytułów w Towarzystwie napisałem powyżej.
https://swiadkowiejehowywpolsce.org/koscioly-chrzescijanskie/tytuowanie-w-organizacji/msg153915/#msg153915W KK tytułowanie na odpowiednich stopniach hierarchii jest ściśle ustalone i obowiązkowe.
Gdzie ustalone na piśmie?
Jest zasada co do eminencjo i ekscelencjo.
Ja rozmawiając ze swoim arcybiskupem Gocłowskim mówiłem do niego normalnie:
księże biskupie, a nie ekscelencjo, czy jakoś inaczej.
Do proboszcza, który był kanonikiem, a drugi prałatem, mówiłem: księże proboszczu, a nie księże prałacie.
Do innego bliskiego mi księdza, prałata, mówiłem nawet księże Michale.
Po prostu dziwuję się, jeśli to prawda. Sądzę jednak, że na co dzień tak się nie zwracali do tych swoich prezesów, ani nawet w listach.
Zasada opisana powyżej.
„
Nasz Umiłowany Bracie Rutherford: Zebrany na generalnej konwencji w Sydney, Australia, wdzięczny zastęp świadków Jehowy pozdrawia Cię w imieniu Wieczystego Króla. Mamy pragnienie zaznaczyć naszą głęboką wdzięczność dla Jehowy Boga za przywilej ujednoznacznienia nas jako członków jego potężnej organizacji, a także wyrazić nasze serdeczne ocenianie
Ciebie, jako widzialną głowę tej widzialnej organizacji na ziemi [ang. the visible head of that organization on earth], oraz za Twą nieznużoną pracę dla dobra wiernego ostatka” (Strażnica 01.08 1932 s. 239 [ang. 01.06 1932 s. 175]).