W USA rzeczywiście prawo "dom moją twierdzą" jest mocno wpojone ludziom. Trudno jednak znaleźć informacje aby tam strzelano do Świadków Jehowy głoszących dobrą nowinę.
Piszecie, ze głoszenie po domach to złe, głoszenie przy stojakach jest tez złe, więc może napiszcie jak Wy głosicie dobrą nowinę ?
Jeszcze się taki nie narodził, który by wszystkim dogodził. A co do głoszenia: jeśli wierzyć Biblii, w I wieku nie wszyscy głosili (wynika to choćby z Efezjan 4:11).
Co do form głoszenia, są różne. W Neokatechumenie kto chciał, mógł głosić w parach na ulicy; raz byłam na mszy, po której była taka jakby zbiórka do głoszenia; raz się na taką parę natknęłam na ulicy. Czasami też stoją i rozdają chętnym Biblie (ten sposób głoszenia przypomina świadkowski, bo też nie zagadują ludzi, tylko kto chce, może do nich podejść i wziąć sobie Biblię).
Jest też głoszenie przez megafon na placach czy skwerach (niestety, nie wiem, które dokładnie wyznanie to praktykuje).
Członkowie wspólnot protestanckich często głoszą w sposób, który SJ nazwaliby głoszeniem nieoficjalnym, czyli po prostu rozmawiając ze znajomymi (albo z nieznajomymi np. w pociągu). Oni to nazywają zwiastowaniem ewangelii.
Co do USA, byłam tam kiedyś na wycieczce. W kilku hotelach, w szafkach nocnych, były darmowe egzemplarze Biblii, które można było wziąć ze sobą, w Utah darmowe Biblie były też na stacjach benzynowych i darmowe księgi Mormona.
Tak że sposobów na głoszenie jest wiele.
Ja osobiście nie głoszę, ale po organizacji zostało mi zainteresowanie Biblią. Nie wnikam, czy to księga boska, czy ludzka, ale niektóre fragmenty są ciekawe. Lubię porównywać różne przekłady, w tym interlinearne. Jak byłam w Stanach, to sobie z jednego hotelu wzięłam egzemplarz Biblii, żeby porównać ze swoimi, niestety zgubiłam gdzieś po drodze.