Bogu dzięki, że mieli chociaż możliwość potraktować zgromadzenia jako wydarzenia towarzyskie i wyszarpać dla siebie te kilka ludzkich chwil. Przeżycie duchowe? A gdzie ty tam miałeś duchowość, rytuał, symbolikę na spotkaniu wolontariuszy amerykańskiej spółki? Jak bardzo zbudowane były 70 letnie siostry gotujące się pod parasolami przy 30 stopniach? Albo stojący kilka godzin pod rząd porządkowi/skrzynkowi? To nie zauważyłeś dla ilu osób zgromadzenie było próbą wytrzymałości fizycznej, którą należało przesiedzieć do przerwy, a później do modlitwy końcowej? Jakie masz w takich okolicznościach doznania?
Kongres to takie 4 mega zebrania pod rząd. Jedyny punkt programu który faktycznie był kreatywny, budził jakieś emocje i przyciągał uwagę to był dramat. Cała reszta to mielenie tego samego.
jako młody człowiek (studium w wieku 14 lat chrzest 17 lat) postrzegając ORG jako "organizację Jehowy" byłem mocno zdziwiony "dziwnym" podejściem Boga do przekazywania ważnych informacji "swojemu ludowi"
budziły moją konsternację przekazywane na kongresach poglądy, jakoby właśnie na kongresie mogły być (w tak niesprzyjającej formie: upał deszcz itd) przekazane informacje które "okażą się niezbędne do ratowania życia podczas armagedonu")
byłem wówczas zbyt zapatrzony w org aby zrozumieć że "ktoś sobie ze mnie kpi", ale pomysł że doskonały Bóg Jehowa wybiera takie niedoskonałe formy komunikacji z ludźmi budził moje wielkie zdziwienie i zażenowanie...