Pamiętam, że moja babcia bardzo napalała się na perspektywę, że w raju spotka biblijne postacie, jak Abraham, Mojżesz itp. Często zastanawiała, jak dogadają się ze sobą ludzie, których dzieli kilkaset lat...
Ja nigdy nie widziałam się w raju. Wychowałam się na wsi i od dzieciństwa brałam udział w pracach polowych i gospodarskich. Obrazki ludzi, pracujących w ogrodzie, kojarzyły mi się raczej nieszczególnie dobrze. Nie lubiłam tego. Poza tym od razu widziałam w wyobraźni wielu dobrych ludzi, którzy nie byli świadkami i zginą w Armagedonie: mojego ojca, drugą babcię z dziadkiem, większość mojej nie-świadkowej rodziny.
To mnie przerażało. Bałam się Armagedonu straszliwie. Ogólnie należałam do dzieci ruchliwych, ciągle brojących, takich, które nawet gdy z całej siły chcą być grzeczne, to im nie wychodzi. Częstotliwość karcenia, dodatkowo utwierdzała mnie w tym, że nie dam rady zasłużyć na życie w raju.