Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 5 Gości przegląda ten wątek.

Autor Wątek: CHWILA WSPOMNIEŃ: rożne wykroczenia, rozstrzygane w KOMITETACH SĄDOWNICZYCH SJ?  (Przeczytany 29696 razy)

Offline Lovely



Dzisiaj nie wiem czy dobrze zrobiłem przyjmując do siebie Staszka ,może to byłby ten moment przebudzenia.
 

Dobrze zrobiłeś. Zawsze trzeba pomagać innym. Nie wiesz czy by się wybudził czy nie a Ty byś miał wyrzuty sumienia.

Wysłane z mojego ANE-LX1 przy użyciu Tapatalka



Offline Dietrich


 Gdy tylko skończyli głosić i się rozstali,Ala zadzwoniła do koordynatora że jest zgorszona bo Staszek mieszka z obcą kobietą(byłą żoną) bez ślubu i może dochodzić do niemoralności. Prawie mnie z fotela wyrwało.Ogólnie było wiadomo że żona Staszka jest przeciwniczką świadków Jehowy. No ale dobra, z braku pomyslu jak to potraktować wyznaczono dwóch Starszych żeby z rana zadzwonili do Nadarzyna. Odpowiedż była zdecydowana ma się natychmiast wyprowadzić,i należy sprawdzić jego kwalifikacje do usługiwania.
 

Niemal identyczna sytuacja miała miejsce u mnie w zborze. Nieochrzczona głosicielka wzięła rozwód z mężem alkoholikiem, jednak oboje mieszkali pod jednym dachem. Pochwaliła się "pionierce" będącej zborową mass-medią. Oczywiście obyło się bez komitetu, jednak zdjęto ją z głosiciela.  Pół roku trwało, żeby ponownie została głosicielem. Pewnie wiele razy musiała się spowiadać przed krawatami z prywatnych spraw typu czy śpią w oddzielnych łóżkach, jak sobie radzi z brakiem seksu, itp.

Wówczas, jako dwudziestoletniemu szczeniakowi wydawało się, że to słuszne podejście. Ale teraz widzę to wszystko inaczej.
Jakim kretynem trzeba być, żeby już momentu rozwodu zrównać współwyznawcę mającego problemy ze zwykłym "światowym" cudzołożnikiem?  A już szczytem obłudy jest sugerowanie wzięcia rozwodu przed chrztem, bo "później już nie wolno".  Gdzie tu logika i sens?

« Ostatnia zmiana: 03 Marzec, 2021, 18:48 wysłana przez Dietrich »


Offline Dietrich

Przy tej okazji przypomniała mi się jeszcze jedna historia. Być może zdemaskuje mnie ona (nadal oficjalnie jestem ŚJ). Ale mam to gdzieś.

Otóż był u mnie w zborze brat, dajmy mu na imię Romuald.
Jak to mówią: dusza człowiek. W zborze kochany przez wszystkich.
Ale miał żonę przeciwniczkę ŚJ, wyjątkowo wredną i zajadłą. Sporo mi opowiadał, lecz zawsze w kontekście znoszenia prześladowań jak w listach Pawła.

Starał się żyć z nią 'w pokoju'. O rozwodzie lub separacji nawet nie myślał, w nadziei, że uda mu się ją 'pozyskać'.

Otóż zdarzyła się sytuacja, że szanowna małżonka najnormalniej w świecie pierdykła z drabinki podczas wieszania firanek i dość mocno się potłukła...
On do niej z uśmiechem:
- No to teraz możesz  wezwać policję i powiedzieć że mąż świadek Jehowy cię pobił ;)

I wiecie co? Ona to zrobiła!

Facet dostał wyrok w zawiasach :-[

Przekreśliło to jego "kwalifikacje duchowe" jako człowieka nieposzlakowanego i przez kilkanaście lat ciążyło na nim piętno damskiego boksera.
Więc wiadomo, że nie został nigdy zalecony na przywilej.



Offline Sebastian

a teraz miły wakacyjny wątek:

dzisiaj, podczas rozpoczynających się wakacji spotkałem w Karpaczu przesympatyczną mentalną odstępczynię, która opowiedziała mi jak _uniknęła_ komitetu sądowniczego

dziewczę ma na imię Agnieszka i zostało ugodzone strzałą amora, więc zamieszkało z facetem ze świata (oczywiście bez ślubu) i czerpało z życia ile się da, ale o jej nowym adresie dowiedzieli sie starsi zboru i postanowili zaprosić ją na komitet sądowniczy.

opowiedziała o tym swojemu facetowi (tzn. opowiedziała że starsi chcą przyjść i że ona nie chce im otwierać), a następnego dnia widzi zaparkowany samochód, z którego wysiadają krawaciarze, więc mówi swemu facetowi: "nie otwieraj nikomu drzwi"

facet nie posłuchał się jej, a odpowiadając na pytanie "czy zastali Panią Agnieszkę" zaśpiewał niespodziewanym gościom piosenkę: "Agnieszka już dawno tutaj nie mieszka..." :)

krawaciarze "poszli sobie" i więcej nie wrócili, a para zakochanych (nie czując potrzeby urzędowej rejestracji swojego związku) żyje ze sobą szczęśliwie od dwudziestu lat...
Cytat: dziewiatka
Sprawa świadków też się rozwiąże po ogłoszeniu pokoju i bezpieczeństwa przyjdzie nagła zagłada i świadka nie będzie spojrzysz na jego miejsce a tu normalny człowiek
:)


Offline dziewiatka

Przepraszam z góry za moją wredną naturę.Nadaszyniak mam pytanie,jakie były podstawy do naznaczenia winowajczyni,rozumiał bym napomnienie,które jest w katalogu kar zasądzanych przez komitety natomiast o naznaczenia decyduje grono starszych ,jest o o takim poważnym ostrzeżeniem ,że następny krok to komitet z zarzutem rozpasania.


Offline Nadaszyniak

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 6 218
  • Polubień: 8691
  • Psychomanipulacja owieczek # wielkiej wieży(Ww)
Przepraszam z góry za moją wredną naturę.Nadaszyniak mam pytanie,jakie były podstawy do naznaczenia winowajczyni,rozumiał bym napomnienie,które jest w katalogu kar zasądzanych przez komitety natomiast o naznaczenia decyduje grono starszych ,jest o o takim poważnym ostrzeżeniem ,że następny krok to komitet z zarzutem rozpasania.
Witaj dziewiatka w tej sprawie miało być wykluczenie za niemoralność, ale włożyłem kij w mrowisko kierując się na PNS-1997 tekst z Jana 8: 1-11/przypis/ -nie mieli argumentu, więc tym zapisem podzieliłem pastuchów w komitecie, musieli przyznać moją rację.
Teraz w najnowszym zrewidowanym PNS ten zapis usunięto i ten ''myk'' nie udałby się- byłaby wykluczona na postawie kodeksu dla starszych ''Paście..."
PS. Dziewiątka nie masz '... wrednej natury...' za mocna samokrytyka, konkretny Jesteś i dociekliwy lubię z takim charakterem osoby - pozdrawiam
« Ostatnia zmiana: 01 Lipiec, 2021, 13:26 wysłana przez Nadaszyniak »


Offline Profesor Tutka

 W moim przypadku ,jeżeli ktoś pojawił się na komitecie ,starałem się o to, by został w Organizacji.Były dwa przypadki kiedy od tego odstąpiłem.Zawsze starałem się, by winowajcy zostali w JW.org. Teraz ,z perspektywy, było to  niezbyt mądre.Głupi byłem.


Offline Blue

W moim przypadku ,jeżeli ktoś pojawił się na komitecie ,starałem się o to, by został w Organizacji.Były dwa przypadki kiedy od tego odstąpiłem.Zawsze starałem się, by winowajcy zostali w JW.org. Teraz ,z perspektywy, było to  niezbyt mądre.Głupi byłem.

Rozwiniesz tę myśl? Przecież pozostawiając "winowajców" oszczędzałeś im ostracyzmu.


Offline Sebastian

wiem, że pytanie NIE do mnie, ale i tak odpowiem :)

nasunęła mi się bowiem refleksja, którą chcę podzielić się z czytelnikami...

patrząc z odstępczej perspektywy, osoba która (jako członek komitetu sądowniczego) osądza kogoś i "miłosiernie" dąży do tego, aby osądzony pozostał w organizacji jednocześnie chroni osądzanego przed ostracyzmem, ale także utrudnia mu normalne życie, pozbawione ograniczeń które towarzyszą członkostwu w sekcie

przykładowo, wyobraźmy sobie młodego chłopaka, który w trzeciej klasie liceum świetnie uczy się, marzy o wyższych studiach i karierze prawnika lub architekta, ale jest gorliwy, podjął pomocniczą służbę  pionierską, itd. a jednocześnie przeżywa pierwszą miłość i zalicza pierwszy przedmałżeński seks.

Wyobraźmy sobie, że z całej rodziny tego chłopca do sekty należy tylko jeden pradziadek, który i tak wybiera się na łono Abrahama, bo ma już ukończone 90 lat.

jeśli nie wykluczymy tego chłopca, to damy mu kilka miesięcy ewentualnie kilka lat kontaktów z pradziadkiem, ale jeśli wykluczymy tego chłopca, to zwiększymy prawdopodobieństwo że (zamiast "stawiać sobie cele duchowe", np. być pionierem) chłopiec ten pójdzie na studia i zdobędzie dobry zawód i materialnie będzie wiodło mu się w życiu.

zostawiając tego chłopca w zborze, otwieramy drogę do zmanipulowania go np. przez kolegę, który jest pionierem stałym i mógłby przekonywać że "skoro Jehowa okazał ci miłosierdzie, to ty powinieneś okazać wdzięczność Jehowie, zrezygnować z materialistycznych marności, takich jak wyższe studia na świeckiej uczelni, a pomyśleć o podjęciu stałej służby pionierskiej".

trzeba także wziąć pod uwagę, że "chroniąc przed ostracyzmem", czasami chronimy delikwenta przed huraganem zrywającym dachy z domów, a czasami chronimy przed leciutkim powiewem wiatru.

Chodzi mi o to że w niektórych przypadkach ktoś ma fanatyczną rodzinę i ma dużo do stracenia, ale w innych przypadkach ktoś ma rodzinę, która i tak jest mentalnie na wylocie z organizacji, więc gdyby nawet "powinna" zastosować ostracyzm, to nie będzie wypełniać swoich "powinności", a stosunki rodzinne pozostaną poprawne.

Istnieje także masa stanów pośrednich między lekkim wietrzykiem a huraganem.
« Ostatnia zmiana: 14 Listopad, 2021, 13:52 wysłana przez Sebastian »
Cytat: dziewiatka
Sprawa świadków też się rozwiąże po ogłoszeniu pokoju i bezpieczeństwa przyjdzie nagła zagłada i świadka nie będzie spojrzysz na jego miejsce a tu normalny człowiek
:)


Offline Profesor Tutka

Rozwinięta myśl wyglada tak:każdy KS w którym brałem udział ,miał bardzo negatywny wpływ na moją tzw.psychikę.Głupi byłem, bo dobrowolnie brałem w tym udział.Najpierw to była chyba ciekawość,potem chyba inercja.


Offline sawaszi

Rozwinięta myśl wyglada tak:każdy KS w którym brałem udział ,miał bardzo negatywny wpływ na moją tzw.psychikę.Głupi byłem, bo dobrowolnie brałem w tym udział.Najpierw to była chyba ciekawość,potem chyba inercja.
[/quote

NIE zamartwiaj się bracie ; albowiem Bóg jest miłosierny i wybacza pomyłki życiowe
- i tym sposobem może Ci wybaczy te "sądy kapturowe"
Pozdrawiam 
A cha - ja wybaczyłem tym starszym co mnie wykluczyli zaocznie
« Ostatnia zmiana: 14 Listopad, 2021, 18:46 wysłana przez sawaszi »