Dla odmiany będzie wykluczonko
Przy czym w przykładzie co innego trzeba wyłapać. Postaram pisać jasno.
Najpierw charakterystyka problemu. Kobieta w wieku dojrzałym mieszka z facetem bez ślubu. Nie ma jej na zebraniach 2 lub 3 lata. Do dziś nie wiem jak oni sprowadzili ją na komitet. Domyśliłem się, że sprawa wyszła z uwagi na jej osobowość - ktoś zapytał: co u ciebie?, a ta powiedział, ze mieszka z jakimś facetem. Kobiety nie znałem wcześniej. Później też jej nie widziałem.
Spotkaliśmy się wcześniej, bo mi starszaki jakąś bajkę podstawową muszą opowiedzieć. Temat jest prosty. Tylko zaczęły się schody nie tam gdzie powinny. Trzeba wybrać przewodniczącego. Więc mówię, że niech będzie ten co siedzi po środku, tym bardziej jako KGS w tym zborze oraz najlepiej zorientowany w sytuacji; znający też oskarżoną. Dla wyjaśnienia - miałem być jako 3 statysta; niewielka rola. Teraz charakterystyka przewodniczącego. U ŚJ chyba od dzieciństwa. Nie policzę od chrztu, ale wtedy były to 4 dekady. W tym sporo jako starszy i pionier na terenach z potrzebami.
Ten człowiek mówi coś takiego: 'wybaczcie bracia, ale nie jestem przygotowany; nie maiłem czasu się przygotować'. Gdyby to był jego pierwszy raz, to bym zrozumiał. Więc mówię: 'preambułę chyba potrafisz powiedzieć?'. Drugi to zwyczajny silikon - elastyczny i wepchasz go wszędzie. Czyli nic nie zrobi.
Teraz wchodzi oskarżona. Krótka charakterystyka, a w dalszej części rozwinięcie. Od razu widać, że to 'ciele'. To z przysłowia, które gapi się na malowane wrota. Każdy zna stwierdzenia: bez wyrazu, bez smaku, bez ikry, mdły, galareta, mimoza, itp. W tym wypadku warto podnieść to do drugiej potęgi. Równie dobrze można z powietrzem rozmawiać.
Przewodniczący coś powiedział. Pewnie coś o chorowaniu i przywoływaniu w celu nacierania oliwą. Do tego zarzut rozpusty. Nasza 'melasa' wypowiada się mniej więcej tak: 'tak, tak, no, no, tak, no, pewnie tak jest, tak, tak, no, nie wiem'.
Żeby nie siedzieć do północy (jak to się zdarzało) to zadaje pytania. Czy wie co to jest rozpusta. 'Tak, tak, no, owszem'. Pytam o kategorie tej znajomości. 'Żyjemy jak małżeństwo'. Nie mam zwyczaju wchodzić w intymności zatem dopytuje. czy oprócz wspólnych garów, lodówki jest coś wspólnego jeszcze. Tłumacze dalej powód zadania pytania. Można zjeść obiad razem, pójść do kina, obejrzeć TV, pójść do jednego łózka i smacznie spać. Jeśli tak to wygląda, to idę do domu. Więc usłyszałem, że 'jak małżeństwo od strony intymnej'. Dla mnie jest to pełna odpowiedź; nie muszę pytać o to ile razy, w co, i czym.
W dalszym ciąga zaczyna się tłumaczenie biblijne, że rozpustnicy zginą. Trzy razy od wszystkich usłyszała pytanie: 'czy zamierza coś z tym zrobić i co?'.
Chwilę później przyłapałem się, że w jej usta wkładam skruchę. Już podpowiadam, że należy albo zakończyć związek, albo zalegalizować, a do tego czasu bez ocierania się wzajemnego. Nic. Ciele. Tłumaczę jak rasowy odstępca, że za taki tryb życia u świadków grozi wykluczenie. Wtedy nikt nie podaje reki, ani nie powie 'cześć'. Dalej nic. Ciele siedzi bez reakcji. Oddychanie akurat jest na poziomie podświadomym, więc siedzi dalej. Nawet nie dało się czegoś uchwycić, by zmienić werdykt. Kompletnie nic. Co można zrobić w takiej sytuacji?
Skończyły się pytania. Ciele wyszło. Narada szybka. Tych dwóch sobie dziubdziaja, że Jehowa to i tamto, waga skruchy za mała, itp. Myślałem, że buzi sobie dadzą. Pytają się mnie, bo się nie odzywałem. Więc ja tak samo jak większość.
Kto wyrok ogłosi? Przewodniczący nie czuje się na siłach. To jest ten praktyczny moment pokazujący mianowanie duchem świętym na starszaków
Obłęd!
Na drugi dzień musiałem rano wstawać, więc przedłużanie nie było mi na rękę. Ogłosiłem. Wytłumaczyłem terminologię odwołania, przyłączenia, i wszystkiego innego. Nawet powiedziałem, że pomogę w zredagowaniu odwołania, gdyby były jakieś trudności. Za to mi komitet powinni zrobić i wykopać!
Po komitecie odwiozłem kobietę pod dom. Sam na sam. Pożegnałem się i życzyłem wszystkiego co najlepsze.
Odwołania nie było, więc ogłosili.
Jednak jeszcze jest echo. Chyba nie muszę tłumaczyć plotkarstwa i oszczerstw. Siedzą w orgu i plotkują. Później z niego wychodzą i robią dokładnie to samo. Jedna dziewczyna drugiej, później trzecia szóstej, i tak usłyszałem, że to JA wykluczyłem tę kobietę. W związku z czym jestem ten najgorszy i pewne środowiska mnie nie lubią. Pewnie Moyses był sam na tym komitecie. Ja jestem zawsze ten zły, a tamci są święci.
Być może ktoś z tego środowiska to czyta. To są 'święci', mizerni ŚJ. Nawet nie chodzi o to, że podstaw swojej religii nie znają. Oni nawet na zebrania chodzą w kratkę. Gdyby chodzili częściej, to by się dowiedzieli, że plotkowanie nie wchodzi w kanon miłości braterskiej. Nie dotrze do nich, że ludzie się sami wykluczają swoim zachowaniem, postawą. Najlepiej zwalić wszystko na sądy kapturowe hydraulików. To jest właśnie różnica poziomu wiedzy.
Niech ktoś coś napisze, abym nie rozmawiał sam na sam ze sobą. Następny raz mogę jakiś przyłączeniowy opisać, albo miłościwy, albo wykluczeniowy, albo odwoławczy, albo specjalny. Tematyka też do wyboru.