Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 5 Gości przegląda ten wątek.

Autor Wątek: CHWILA WSPOMNIEŃ: rożne wykroczenia, rozstrzygane w KOMITETACH SĄDOWNICZYCH SJ?  (Przeczytany 29697 razy)

Offline Nadaszyniak

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 6 218
  • Polubień: 8691
  • Psychomanipulacja owieczek # wielkiej wieży(Ww)
moje trzy grosze:

W tym wątku jeżeli to możliwe, podzielmy się różnymi tematami z komitetów sądowniczych (Ww), które się odbyły z waszym udziałem.
Jaka sugestia z waszej strony przyczyniła się na jego przebieg z odmienną decyzją?
 
Oto jedna z nich:
Sprawa dotyczyła niemoralnego występku młodej osoby dwudziestu kilku letniej, która cieszyła się nieposzlakowaną opinią - była jedną z przykładnych pionierek w zborze.
Kiedy przedstawiono jej zarzut niegodziwego występku na komitecie, odznaczała się lekko rysującą sylwetką, przyszyłeś mamy.

W (czwartek ?) późnym popołudniem zebrało się grono komitetu sądowniczego (trzech starszych w tym koordynator) spotkanie miało miejsce w sali ''Wielkiego brata''.
Sprawa, była oczywista kilka pytań ..., wiadomo jaka decyzja, wypisanie druku i krótki komunikat dla zboru na najbliższym zebraniu o wykluczeniu.

Nastała chwila rozpoczęcia sprawy, '' nieszczęsna'' usiadła przy kanciastym stole, przy którym siedzieliśmy, z opuszczoną głową szlochając odpowiadała – tak, na zadawane pytania przez przewodniczącego komitetu sadowniczego (proszę nie mylić, koordynator który uczestniczył nie był przewodniczącym zwołanego ks).
Po krótkich zadanych pytaniach i przedstawieniu, opisaniu obszernie prawie szczegółowo sytuacji, która doprowadziła  pionierkę do tak grzesznego czynu, podziękowano i poproszono aby opuściła pokój i zaczekała, wyjaśniając przy tym, że komitet musi podjąć decyzję co do grzechu i takiego niegodziwego występku, który rzutuje na wizerunek całego zboru i całą ''organizację bożą''. (opisałem to w telegraficznym skrócie).

Przewodniczący (ks), stukając długopisem w blat zabrał głos, mówiąc sprawa przedstawia się  jasno i nie widzę nic poza - wykluczeniem.
Spojrzał na nas oczekując, poparcia jego stanowiska w sprawie.
Kolejny siedzący obok, przytaknął, że w pełni wyraża zgodę na taką zaproponowaną decyzję.
Kolej przyszła na mnie (widzą ich rybie oczy, kamienny wyraz twarzy przeglądających się przenikliwie – odczułem przez chwilę, że chyba ja jestem tu winowajcą)
- Jaka jest moja decyzja, usłyszałem – nastała chwila ciszy (myślałem, że trwa ona wieczność, dobiegał do moich uszów, tylko stukot odgłosu długopisu uderzającego o blat, w głębi umysłu, przelatywały różne myśli, zdarzenia zapisane w Biblii,  szukając punktu zaczepienia w obronie oskarżonej).
- po chwili odpowiedziałem, jeżeli możesz, proszę, przestań stukać tym długopisem, gdyż rozpraszasz mnie w wypowiedzeniu się w tak ważnej decyzji, nastała kolejna chwilowa głucha cisza milczenia.

Odpowiadając, powiedziałem jeżeli po tym co przedstawię z Biblii, wasze zdanie będzie niezmienne, przez większość głosów wyrażę – swoje tak. Usłyszałem cyniczne słowa:
- co masz na jej obronę, tu wszystko jest jasne...
- nie wydaje mi się odpowiedziałem ( w myślach przebiegały jak taśma filmowa pytania: Przecież los tak ją skrzywdził, doznała upokorzenia przed innymi, nieślubne dziecko w rodzinie, która z pokolenia na pokolenie jest sJ, stres, emocje, a jeszcze do tego wykluczenie z szeregów sJ - to zbyt duże obciążenie dla młodej kobiety spodziewająca się dziecka – może załamać się psychicznie i dojść do tragedii człowieka) 

Zaproponowałem, otwórzmy więc Biblię – zacząłem czytać, (powiem szczerze, trudno było czytać w tak napiętej sytuacji), po skończeniu odczytanego fragmentu- zapadła głucha cisza w swoich adwersarzach  zauważyłem dezorientację, wiedziałem mam teraz małą przewagę.
- O co ci chodzi - usłyszałem ostrą wypowiedź z nutą wściekłości,
- czy nie zauważyłeś ..., odpowiedziałem spokojnie ale dobitnie, na co chcę zwrócić uwagę …
Wyjaśniłem i przedstawiłem tok mego myślenia, w sądzonej przez nas osoby.

Zaproponowałem inne  rozwiązanie sprawy, które z trudem zostało zaakceptowane (wiedziałem doskonale że muszą na to przystać... nie mieli wyjścia na moją konkretną argumentację) – podjęliśmy wspólnie decyzję, ukradkiem spojrzałem na zegarek dochodziła już dziewiętnasta. Poprosiłem naszą nieszczęsną osobę.
Usiadła wstydliwie z pochyloną głową oczekując najgorszego dla niej, za chwilę usłyszy jednoznaczny wyrok ..., kiedy usłyszała naszą decyzje, dobiegły do naszych uszów ciche w szlochu słowa: ''dziękuję ci Jehowo''

Kiedy przyszedłem do domu, kładąc się wciskając głowę w poduszkę po przeżytych wrażeniach, długo nie przychodził kojący sen, po trudno nie  przespanej nocy poszedłem rano do ulubionej swojej pracy.

Przytoczyłem wydarzenie z życia Jezusa zapisane z ewg. św. Jana rozdz.8 wers 3-11 (w PNS jest tylko umieszczony w przypisie)

Zawsze w moich odczuciach był najistotniejszy człowiek, jego działanie, postawa i stan emocjonalny, niż suche przepisy, zapisy, postanowienia (Ww), nawet wtedy, gdy dzierżyłem role starszaka w sekcie.
Nie napisałem tej historii, żeby się chwalić wzbudzać poklask, pławić się w własnym ego, tylko po to, żeby osłonic rąbek tajemnic w pokoju ''wielkiego brata''.

Może nie stylistycznie, nie stabilnie napisałem to wydarzenie  pisałem  z marszu, przypominając sobie jeszcze raz temat - dramatyczny komitet.

Zapraszam do rozbudowy wątku - jeżeli to możliwe z WASZEJ strony - dziękuję
 


DeepPinkTool

  • Gość
Miałeś szczęście. Niedługo w podobnej sytuacji żaden starszy nie będzie mógł posłużyć się tym fragmentem. W zrewidowanej wersji angielskiej PNŚ ósmy rozdział ew. Jana zaczyna się wersetem 12  ;)


Offline Sebastian

jakie kary i ograniczenia zostały nałożone na "winowajczynię"?
czy poślubiła ona ojca dziecka czy zdecydowała się na samotne macierzyństwo?
Cytat: dziewiatka
Sprawa świadków też się rozwiąże po ogłoszeniu pokoju i bezpieczeństwa przyjdzie nagła zagłada i świadka nie będzie spojrzysz na jego miejsce a tu normalny człowiek
:)


Offline Nadaszyniak

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 6 218
  • Polubień: 8691
  • Psychomanipulacja owieczek # wielkiej wieży(Ww)
Jatiw - Sebastian
Została matką wychowującą sama dzidziusia, rodzina ją wspiera - bo nie została wykluczona.
Została skreślona z pioniera, pełne ograniczenia w zborze, jako naznaczona. Ta niemiła sprawa była dość dawno temu, nie wchodzę w szczegóły kieruję się ostrożnością przed ciekawskimi z (Ww).
Jeżeli chodzi o mnie po tym komitecie, zdecydowałem opuścić ten teren i zamieszkać w rodzinnym mieście, wyszło-to z korzyścią dla mnie  :)


Offline Proctor

Nadaszyniak czyli byłeś starszym?


Offline Nadaszyniak

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 6 218
  • Polubień: 8691
  • Psychomanipulacja owieczek # wielkiej wieży(Ww)
Nadaszyniak czyli byłeś starszym?
Jatiw-PROCTOR
tak, ku mej zgubie


Offline Gandalf Szary

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 2 780
  • Polubień: 5166
  • Najbardziej boję się fanatyków.
Jatiw - Sebastian
Została matką wychowującą sama dzidziusia, rodzina ją wspiera - bo nie została wykluczona.
Została skreślona z pioniera, pełne ograniczenia w zborze, jako naznaczona. Ta niemiła sprawa była dość dawno temu, nie wchodzę w szczegóły kieruję się ostrożnością przed ciekawskimi z (Ww).
Jeżeli chodzi o mnie po tym komitecie, zdecydowałem opuścić ten teren i zamieszkać w rodzinnym mieście, wyszło-to z korzyścią dla mnie  :)
[/b][/size]

Znam podobny przypadek. Córka starszego zakochała się i związała z człowiekiem z poza organizacji. Zaszła w ciąże, a facet się ulotnił. Nie została wykluczona, a rodzina pomogła jej w trudnej sytuacji życiowej. Wszystko dobrze się skończyło tylko, że mamusia nigdy swojej rodziny nie założyła. 
„Nikt nie jest tak bardzo zniewolony jak ktoś, kto czuje się wolnym, podczas gdy w rzeczywistości nim nie jest”.

Johann Wolfgang Gothe,


Offline Moyses

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 2 076
  • Polubień: 6226
  • Nie próbuj, rób albo nie rób, nie ma próbowania.
Powalił mnie komunikat - w tym wątku nie pisano 120 dni!. Więc rozważ, czy pisanie tutaj jest rozważne.
Właśnie przeczesałem forum, żeby rozważnie nie powielać wątków, które już istnieją.

Jak to mówią niektórzy: napiermandzialam ;D!

Szybki zlot, taki roboczy, Kółka Zborowych Budowlańców. Kilka spraw szybkich i jedna poważna. Otóż trzeba powołać komitet. Dwoje młodych, wolnych w okolicach 20 -tego roku życia. Wiadomo, za rączkę, za nóżkę i buzi buzi. Komitet się im należy jak psu kość.
Oprócz hydraulików, są też betoniarze. Niektórzy zazbrojeni. Wykład o rozpuście, niemoralności, utracie błogosławieństw dla zboru. Ci żelbetowi już mówili o wykluczeniu, a jeszcze nie powołano komitetu. Dalej słychać gotowy szkic przemówienia ostrzegawczego do zboru. Niby, że od wpatrywania się w niewiastę, narządy pęcznieją. Normalnie, rany julek.
Jest wśród tego zespołu ekspertów wujek Ksawery (imię zmienione). On siedział w Barczewie zaraz jak zdelegalizowano w PL ŚJ. Wiekowo mój dziadek. Mało mówny, ale jak się odezwał, to konkretnie. Zawsze ratował ludzi zamiast ich wykluczać. W okolicznościach zarysowanych powyżej, wujek Ksawery mówi, że on lubi popatrzeć na ładne dziewczyny i nie widzi w tym nic zdrożnego. Patrzy na nie, jak na krajobraz górski, z tą różnicą, że się nie wspina po górach. Gdy żartował, to zawsze z poważną mina. To spotęgowało u mnie salwę śmiechu. Ten z na przeciwka był bardziej powściągliwy, ale widać, że się dusi. Betoniarze poruszeni - temat nie jest wcale śmieszny; to poważna sprawa i hańba w zborze.
Tak skarcony podnoszę pierwszy rękę i mówię, że idę na ochotnika w skład komitetu. Ten z na przeciwka zrozumiał szybko, i zgłasza się też na ochotnika jako drugi. Dodatkowo mówi, że brata Ksawerego bierzemy jako trzeciego i będzie przewodniczącym komitetu; bo ma największe doświadczenie. Betoniarze to łyknęli, chociaż jeden chciał wujka dawno temu zdetronizować, aby sobie porządzić.

Teraz komitet. Jedno posiedzenie - młodzi się wymieniali. Najpierw on, potem ona. Sami się przyznali - stąd wyszła afera. Inaczej nikt nic by nie wiedział. Zrobiliśmy po mojemu, czyli wychodzi i się nie naradzamy, ona wychodzi, dopiero się naradzamy. Zrobiliśmy im zwyczajną 'mijankę' w holu. Zaoszczędziliśmy też na modlitwie końcowej. Z 2 zrobiliśmy 1. Spotkanie poważne. Nabożna atmosfera. Wielki grzech. Chłopak był taki bardziej ułożony, bo mówił, że się przespali. To jest ten moment, gdy Moyses mówi, że jak się śpi, to się nie grzeszy, więc doprecyzowanie potrzebujemy. Wykrztusił, że łóżko nie zawsze służy do spania. Ona był bezpośrednia - mówiła o uprawie seksu. Poczytaliśmy parę fragmentów z Biblii. Standardowy, aby uciekać od rozpusty. Z surową miną pogroziliśmy paluszkami - na ogłoszenie wyroku zaprosiliśmy ich razem. Jak już wspólnie przeżyli chwile uniesienia, to wspólne skarcenie ich nie dobije. Ograniczenia mieli może 6 miesięcy.

Teraz wnioski końcowe. Jako przedstawiciele różnych kategorii wiekowych, różnych środowisk i kultur, bez wcześniejszych ustaleń potrafiliśmy się bez słów dogadać. Wujek Ksawery był już dziadkiem dorosłych wnuków, i tak jak pisałem wcześniej zawsze pomagał; nie kopał leżących. Drugi miał nastoletnie dzieci, które też przeżywały swoje pierwsze miłości. Byłem też ja - niedoświadczony 8-)
Razem stwierdziliśmy, że nie można młodych ludzi wykluczać za miłość, tylko dlatego, że zmieniła konsystencje z emocjonalnej na cielesną. Ludziom nie wolno zabraniać się kochać. Poza tym znaliśmy ich rodziców. Nie mogliśmy tego zrobić. Za to zrobiliśmy wszystko, żeby jakieś uzbrojone betoniarze, którzy chcą wykluczać komuś dzieci w ramach dawnych porachunków, nie dokonały tego aktu.
Parka się rozeszła - być może był to wynik wzajemnych pretensji. My zostaliśmy podkablowani przez betoniarzy. Jeden nuncjusz nadarzyński stwierdził, że jesteśmy nazbyt miłościwi - to była rozmowa w 4 oczy. Więc mu odpaliłem: 'miłosierdzia potrzeba, a nie ofiary'. To się zamknął.
Wujek Ksawery dołączył do praojców. Nie doczekał armagedonu. Byłem na pogrzebie. Zlot 'gwiazd'. Ten co się dusił ze śmiechu, już w firmie nie jest. Mnie też tam nie ma. Nikogo nie uratujemy! Ten komitet miło wspominam :)


Offline Sebastian

no tak, czasami nawet na komitecie można spotkać się z w miarę łagodnym podejściem do sprawy, ale (niestety) nie zawsze...
Cytat: dziewiatka
Sprawa świadków też się rozwiąże po ogłoszeniu pokoju i bezpieczeństwa przyjdzie nagła zagłada i świadka nie będzie spojrzysz na jego miejsce a tu normalny człowiek
:)


Offline Moyses

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 2 076
  • Polubień: 6226
  • Nie próbuj, rób albo nie rób, nie ma próbowania.
Dla odmiany będzie wykluczonko ;D
Przy czym w przykładzie co innego trzeba wyłapać. Postaram pisać jasno.

Najpierw charakterystyka problemu. Kobieta w wieku dojrzałym mieszka z facetem bez ślubu. Nie ma jej na zebraniach 2 lub 3 lata. Do dziś nie wiem jak oni sprowadzili ją na komitet. Domyśliłem się, że sprawa wyszła z uwagi na jej osobowość - ktoś zapytał: co u ciebie?, a ta powiedział, ze mieszka z jakimś facetem. Kobiety nie znałem wcześniej. Później też jej nie widziałem.

Spotkaliśmy się wcześniej, bo mi starszaki jakąś bajkę podstawową muszą opowiedzieć. Temat jest prosty. Tylko zaczęły się schody nie tam gdzie powinny. Trzeba wybrać przewodniczącego. Więc mówię, że niech będzie ten co siedzi po środku, tym bardziej jako KGS w tym zborze oraz najlepiej zorientowany w sytuacji; znający też oskarżoną. Dla wyjaśnienia - miałem być jako 3 statysta; niewielka rola. Teraz charakterystyka przewodniczącego. U ŚJ chyba od dzieciństwa. Nie policzę od chrztu, ale wtedy były to 4 dekady. W tym sporo jako starszy i pionier na terenach z potrzebami.
Ten człowiek mówi coś takiego: 'wybaczcie bracia, ale nie jestem przygotowany; nie maiłem czasu się przygotować'. Gdyby to był jego pierwszy raz, to bym zrozumiał. Więc mówię: 'preambułę chyba potrafisz powiedzieć?'. Drugi to zwyczajny silikon - elastyczny i wepchasz go wszędzie. Czyli nic nie zrobi.

Teraz wchodzi oskarżona. Krótka charakterystyka, a w dalszej części rozwinięcie. Od razu widać, że to 'ciele'. To z przysłowia, które gapi się na malowane wrota. Każdy zna stwierdzenia: bez wyrazu, bez smaku, bez ikry, mdły, galareta, mimoza, itp. W tym wypadku warto podnieść to do drugiej potęgi. Równie dobrze można z powietrzem rozmawiać.

Przewodniczący coś powiedział. Pewnie coś o chorowaniu i przywoływaniu w celu nacierania oliwą. Do tego zarzut rozpusty. Nasza 'melasa' wypowiada się mniej więcej tak: 'tak, tak, no, no, tak, no, pewnie tak jest, tak, tak, no, nie wiem'.
Żeby nie siedzieć do północy (jak to się zdarzało) to zadaje pytania. Czy wie co to jest rozpusta. 'Tak, tak, no, owszem'. Pytam o kategorie tej znajomości. 'Żyjemy jak małżeństwo'. Nie mam zwyczaju wchodzić w intymności zatem dopytuje. czy oprócz wspólnych garów, lodówki jest coś wspólnego jeszcze. Tłumacze dalej powód zadania pytania. Można zjeść obiad razem, pójść do kina, obejrzeć TV, pójść do jednego łózka i smacznie spać. Jeśli tak to wygląda, to idę do domu. Więc usłyszałem, że 'jak małżeństwo od strony intymnej'. Dla mnie jest to pełna odpowiedź; nie muszę pytać o to ile razy, w co, i czym.
W dalszym ciąga zaczyna się tłumaczenie biblijne, że rozpustnicy zginą. Trzy razy od wszystkich usłyszała pytanie: 'czy zamierza coś z tym zrobić i co?'.
Chwilę później przyłapałem się, że w jej usta wkładam skruchę. Już podpowiadam, że należy albo zakończyć związek, albo zalegalizować, a do tego czasu bez ocierania się wzajemnego. Nic. Ciele. Tłumaczę jak rasowy odstępca, że za taki tryb życia u świadków grozi wykluczenie. Wtedy nikt nie podaje reki, ani nie powie 'cześć'. Dalej nic. Ciele siedzi bez reakcji. Oddychanie akurat jest na poziomie podświadomym, więc siedzi dalej. Nawet nie dało się czegoś uchwycić, by zmienić werdykt. Kompletnie nic. Co można zrobić w takiej sytuacji?

Skończyły się pytania. Ciele wyszło. Narada szybka. Tych dwóch sobie dziubdziaja, że Jehowa to i tamto, waga skruchy za mała, itp. Myślałem, że buzi sobie dadzą. Pytają się mnie, bo się nie odzywałem. Więc ja tak samo jak większość.
Kto wyrok ogłosi? Przewodniczący nie czuje się na siłach. To jest ten praktyczny moment pokazujący mianowanie duchem świętym na starszaków :o Obłęd!
Na drugi dzień musiałem rano wstawać, więc przedłużanie nie było mi na rękę. Ogłosiłem. Wytłumaczyłem terminologię odwołania, przyłączenia, i wszystkiego innego. Nawet powiedziałem, że pomogę w zredagowaniu odwołania, gdyby były jakieś trudności. Za to mi komitet powinni zrobić i wykopać! ;D
Po komitecie odwiozłem kobietę pod dom. Sam na sam. Pożegnałem się i życzyłem wszystkiego co najlepsze.
Odwołania nie było, więc ogłosili.

Jednak jeszcze jest echo. Chyba nie muszę tłumaczyć plotkarstwa i oszczerstw. Siedzą w orgu i plotkują. Później z niego wychodzą i robią dokładnie to samo. Jedna dziewczyna drugiej, później trzecia szóstej, i tak usłyszałem, że to JA wykluczyłem tę kobietę. W związku z czym jestem ten najgorszy i pewne środowiska mnie nie lubią. Pewnie Moyses był sam na tym komitecie. Ja jestem zawsze ten zły, a tamci są święci.
Być może ktoś z tego środowiska to czyta. To są 'święci', mizerni ŚJ. Nawet nie chodzi o to, że podstaw swojej religii nie znają. Oni nawet na zebrania chodzą w kratkę. Gdyby chodzili częściej, to by się dowiedzieli, że plotkowanie nie wchodzi w kanon miłości braterskiej. Nie dotrze do nich, że ludzie się sami wykluczają swoim zachowaniem, postawą. Najlepiej zwalić wszystko na sądy kapturowe hydraulików. To jest właśnie różnica poziomu wiedzy.

Niech ktoś coś napisze, abym nie rozmawiał sam na sam ze sobą. Następny raz mogę jakiś przyłączeniowy opisać, albo miłościwy, albo wykluczeniowy, albo odwoławczy, albo specjalny. Tematyka też do wyboru.  >:D
« Ostatnia zmiana: 29 Luty, 2020, 19:56 wysłana przez Moyses »


Offline Storczyk


 
A moze to biały był związek ;D




 


Offline Sebastian

A moze to biały był związek ;D
dzięki Moysesowi znamy relację co może czuć starszy zboru który nie chce kogoś wykluczyć, ale niestety, jest świadomy że musi zostać podjęta decyzja o wykluczeniu

dzięki Moysesowi wiemy, że wykluczony nie jest jedyną stroną cierpiącą na komitecie bo samej starszyźnie podjęcie decyzji o wykluczeniu także nie sprawia przyjemności

z drugiej strony, ponieważ nie wysłuchaliśmy drugiej strony, wiec nie wiemy, jak czuło się owo "cielę";

może ta pani miała zupełnie wyjebane na to że ją wykluczą i może przyszła tylko po to aby "mieć to już za sobą"

a może miała poważne wątpliwości co do kontynuowania związku z tym mężczyzną i nie chciała ani podejmować decyzji o ślubie ani decyzji o rozstaniu (czyli chciała "dać sobie czas") ale tych trzech facetów kompletnie nie budziło w niej zaufania i nie miała ochoty o tym rozmawiać;

może miała za dużo wątpliwości doktrynalnych i jakieś uwikłania rodzinne (i dlatego wolała zostać wykluczona za porneia niż za odstępstwo, aby "w razie W" mieć łatwy powrót);

tego nie wiemy i (jeśli ta pani nie zarejestruje się na forum i nie opowie jak to wyglądało z jej perspektywy) zapewne nigdy sie nie dowiemy
Cytat: dziewiatka
Sprawa świadków też się rozwiąże po ogłoszeniu pokoju i bezpieczeństwa przyjdzie nagła zagłada i świadka nie będzie spojrzysz na jego miejsce a tu normalny człowiek
:)


Offline Proctor

Unikałem komitetów. Wolałem sie nie dołować brudami innych, więc zawsze się jakos wymigałem.


Offline Takajaja

Moyses.... No fajnie że taki byłeś miłosierny. Gdzieś juz napisałam, że niestety starszych o dobrych sercach jest niewielu, gdyż są stłamszani przez hieny bez serca lub też sie wybudzają i są tu na forum.


Offline Moyses

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 2 076
  • Polubień: 6226
  • Nie próbuj, rób albo nie rób, nie ma próbowania.
Tacy mili jesteście i piszecie w wątku u Nadaszyniaka, który nie skazuje niczego na wieczne potępienie, że aż się chce kolejną historię opowiedzieć.
Teraz będzie dla odmiany komitet przyłączeniowy. Z miejsca uprzedzam - sensacja jest nie w osobie przyłączanej tylko w procedurach. Inaczej mówiąc, obśmiewamy starszaków. Dodatkowo zaznaczam, że trzeba sobie podklepać procedury z tajnego elementarza hydraulików. Jak ktoś z byłych to przerabiał, to powinien załapać szybko. Sytuacja jest z tych komicznych.

Zjawia się dziewczyna. Wykluczona w zborze A, którego odległość mierzymy w setkach kilometrów. Chce się przyłączyć. Opowiedziała bajkę. Myślę, że sporo starszaków w tej sytuacji by jej nie wykluczyło. Jednak stało się jak się stało. Wszystko ma uregulowane. Jedno zebranie wystarczyło by wszyscy zrozumieli, że ona jest wykluczona. Trochę szkoda, bo można byłoby nagiąć system. Dziewczyna jest uczciwa, dlatego też nie napiszę zbyt wiele szczegółów.

Robimy telefon 2 na 2 do tamtych starszaków. Potwierdzamy, dogadujemy szczegóły, ustalamy jak papiery mają chodzić. W miarę młodzi ludzi, to człowiek oczekuje inteligencji.
Robimy u nas posiedzenie. Dziewczyna opowiada co trzeba. Ja to już znam, więc mogę śmiało patrzeć na jej kolana, albo piłować paznokcie. Aż tu nagle jeden (niespodziewanie) wyskakuje z pytaniem: 'ile miałaś facetów od wykluczenia do teraz?'. Jasne jest, że kopanie pod stołem jest już spóźnione. Dosłownie się obudziłem, bo ów człowiek nie słynął z takich idiotyzmów. Jakoś się udało zmienić temat. Wszystko dziewczynie wytłumaczyliśmy. Po czym telefonicznie z tamtymi ze zboru A ustalamy pewne sprawy. My nie widzimy problemu, teraz tylko papiery i ich decyzja ostateczna.

Teraz sedno. Dziewczyna pojechała w tamte strony, bo ma tam rodzinę. Dosłownie wszystko w jednym tygodniu. Może to był urlop lub jakieś święta. Cała w skowronkach, że procedura jest w toku, poszła tam w niedziele na zebranie. Oni ją wzięli we 3 (być może to był oryginalny skład komitetu, który ją wykluczył.) Przesłuchali. Stwierdzili, że można przyłączyć, i we wtorek ją ogłosili. Ona była na tym ogłoszeniu. Wróciła i mówi, że jest już przyłączona, bo sama słyszała ogłoszenie na swój temat. Jak ktoś rozumie, to zrozumie też, że z trudem powstrzymałem się od głośnego wyrażania własnych myśli w znanym stylu: k...., ja p...., h... ci w d..., itp.
Za telefon. Dzwonie do ichnego KGSa. Pytam się czy się z pociągiem ostatnio zderzył? Okazało się, że to zwyczajne głupki. Kazałem jak najszybciej zrobić papier, podpisy, skan i na maila. Dziewczyna tam przyłączona, u nas już się chce witać, a my nic o tym nie wiemy. Tłumacze dupkom, że jak tak chcieli rozegrać, to po co ona papier u nas składała, o którym oni dobrze wiedzą. Stado baranów. Dziewczyna nie winna, zdziwiona. Nie wiadomo co jej w takiej sytuacji powiedzieć. Tam jest już świadkiem, a 300 km dalej ma inna strefę czasową, i dalej świadkiem nie jest.
Jest na tyle inteligentna (ładna też - to akurat dla własnego męża :))), że zadała niezłe pytanie. Całkiem logiczne. Wtedy mogłem zobaczyć reakcje starszych z mojej okolicy. Powiedzieć mogę, że zakasowała system. Każda przygoda czegoś uczy.
Nie wiem czy to śmieszne, ale podobnych problematycznych sytuacji znam za dużo. To tylko pokazuje braki w myśleniu, odporność na wiedzą, brak błogosławieństwa Jehowy  ;D >:D
« Ostatnia zmiana: 29 Luty, 2020, 23:13 wysłana przez Moyses »