Wierzenie czy niewierzenie w Jezusa to prywatna sprawa każdego forumowicza....
Zgadzam się całkowicie z Tobą Roszada.
Miło jednak jest widzieć - tu na forum, które stało się '' Rehabilitacyjną Przychodnią '' dla niejednego z Nas/Was że są osoby nie agitujące do wiary ale w sposób delikatny podkreślający w dalszym ciągu przynależność do Tego który powiedział :
- ''Czy jednak Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie?''
Apostates ja zrozumiałem to inaczej, ponieważ jestem wierzący i wiem co oznacza przyjść do Chrystusa.
Chciałem Baran'ku odpowiedzieć tuż po wysłaniu twojego posta od razu mimo późnej pory wysłać kilka zdań, lecz jak to czasami bywa, są rzeczy ważne i ważniejsze.
Nie miej mi za złe zdrobnienie jakiego wobec Ciebie używam. Baranem byłbyś dla mnie gdybyś opuszczając Org.a poszedł po przysłowiowej ''bandzie'' Żył dniem dzisiejszym.
Tak widać nie jest, a to cieszy i raduje.
Zadane pytanie przez Jezusa zawsze mnie intrygowało. Zdawał je wprawdzie małej wówczas rzeszy słuchaczy lecz wydźwięk jest ponadczasowy. Dotyczy ono i jest skierowane z osobna do każdego z nas. I nie jest abstrakcyjne, tak jak stwierdzenie dotyczące zburzenia Świątyni : (Mt 24, 2: „Lecz On rzekł do nich «Widzicie to wszystko? Zaprawdę powiadam wam, nie zostanie tu kamień na kamieniu, który by nie był zwalony».”).
Pozwólcie jeszcze kilka zdań, tak na zbicie temperatury, bo widać jak rośnie temperatura.
2 lata temu Iza od Alka dała namiary na mnie i moją żonę wybudzonym z naszej miejscowości. Dziś są oni oficjalnie odłączeni. Utrzymujemy kontakt do dziś i z nimi poznanymi odstępczuchami.
- Pierwsza ich wizyta u nas. Bez stresu i napięcia bo okazało się, że się znamy. Miałem bowiem wiele lat temu kontakt z byłej siostry dzieckiem na indywidualnych zajęciach sportowych.
W trakcie kolacji zauważyłem jednak, że w rozmowach tylko Jezus i Jezus. A to to, a to tamto. Cóż emocję pomyślałem sobie.
Gorzej było, gdy padły słowa : Czuję że muszę się ochrzcić. Nie docierały argumenty i pytania :
- Czy na za wcześnie ?
Pamiętacie jak odbył się zlot, czy zjazd, bo zgromadzenie, tego słowa nie użyję na Górnym Śląsku ?
Tam siostra A i jej mąż wzięli chrzest.
Po powrocie zorganizowali u siebie spotkanie. Zaproszeni byli odstępcy z Legnicy, przyjechał też gość u którego w domu A. wzięła chrzest. Mąż zaś u kolegi chrzczącego A. Było to dla mnie dziwne, o szczegóły nie pytałem.
Przed spożyciem kolacji A. zapytała, czy będziemy chcieli dołączyć do modlitwy? Każdy, po kolei mógł coś powiedzieć.
Odmówiłem ja, odmówiła żona. Nie byłem na to gotowy.
Po jej zakończeniu ponownie - Jezus to, a tamto .... sramto i owanto. Pomyślałem o pewnym starszym, który podobnie jak Oni , gdy się rozkręcił z Jehową podczas modlitwy przed rozpoczęciem zebrania bądź po zakończeniu to końca nie było. Raz to już o mały włos nie wypowiedziałem - Amen, by zakończyć farsę.
Dlaczego o tym napisałem ?
Nie wiem czy - Rzucanie się z ramion Jehowy w ramiona Jezusa trąci "padaczką emocjonalną.
Wiem jednak, że może to być mało komfortowe, można czuć się niezręcznie w towarzystwie osób, które jeszcze nie tak dawno tylko Jehowa i Jehowa a teraz manifestacyjnie Jezus i Jezus.
Czasami padają słowa, które komuś przyjemności nie sprawiają. Cóż poradzić ? Nie jest to portal randkowy by celem nadrzędnym było łechtanie podbrzusza.
Baran'ku Pani w szkole pyta :
- Gdyby przed Baranem postawili postawili wiaderko wody i wiaderko wódki, to co by baran wybrał ?
Dzieci :
- Wodę !!!
- Nauczycielka :
- Świetnie ! A dlaczego ?
- Bo to baran
Ja wiem kogo Ty wybrałeś, jakiego nauczyciela. I wiedz, że mi to nie przeszkadza, a wręcz przeciwnie !
Pozdrawiam wierzących jak i niewierzących