Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 6 Gości przegląda ten wątek.

Autor Wątek: a co dalej...?  (Przeczytany 100559 razy)

Offline CEGŁA

Odp: a co dalej...?
« Odpowiedź #420 dnia: 05 Sierpień, 2018, 16:06 »
Widzę że szydzisz z Biblii. Czyżeś szydercą? :-\

Mirinda po prostu nie rozumie Biblii, dlatego gada takie głupoty. Ty nawet Mirinda nie wiesz co to jest ro nowe Jeruzalem i kiedy zstąpi z góry.
Niektórzy ludzie są bez "wyższej wartości" i nie warto poświęcać im czasu.

Ignoruję: Trampek, KaiserSoze, Matus, Sabekk itp.


Offline HARNAŚ

Odp: a co dalej...?
« Odpowiedź #421 dnia: 05 Sierpień, 2018, 17:22 »
Przedstawiciele religii katolickiej tym bardziej nie rozumieją Biblii i wprowadzają własne interpretacje.

4 1 Duch zaś otwarcie mówi*, że w czasach ostatnich niektórzy odpadną od wiary, skłaniając się ku duchom zwodniczym i ku naukom demonów. 2 [Stanie się to] przez takich, którzy obłudnie kłamią, mają własne sumienie napiętnowane*. 3 Zabraniają oni wchodzić w związki małżeńskie,

Nikt nie zabrania nikomu wchodzić w związki małżeńskie jedynie kościół katolicki swoim kapłanom. No wspaniałe zrozumienie Biblii . Jednocześnie Biblia nazywa ich bardzo po imieniu i nie mam tu na myśli katolików ale władze , które im rozkazują
« Ostatnia zmiana: 05 Sierpień, 2018, 17:24 wysłana przez HARNAŚ »


Offline Sebastian

Odp: a co dalej...?
« Odpowiedź #422 dnia: 05 Sierpień, 2018, 18:11 »
tekst nie może odnosić się do katolików gdyż (1) mowa jest o czasach ostatecznych (a więc hipoteza Harnasia byłaby spełniona gdyby papież ogłosił celibat dopiero w 1914 roku albo ewentualnie nieco później) a celibat obowiązuje dużo wcześniej

tekst nie może odnosić się do katolików gdyż (2) mowa jest o zabranianiu wchodzenia w związki małżeńskie a w kościele katolickim kapłani mogą zawierać związki małżeńskie

tekst nie może odnosić się do katolików gdyż (3) zdrowy rozsądek wskazuje że apostoł mówił o CAŁKOWITYM zakazie związków małżeńskich a nie o odnoszącym się tylko i wyłącznie do kapłanów.



« Ostatnia zmiana: 05 Sierpień, 2018, 18:12 wysłana przez Sebastian »
Cytat: dziewiatka
Sprawa świadków też się rozwiąże po ogłoszeniu pokoju i bezpieczeństwa przyjdzie nagła zagłada i świadka nie będzie spojrzysz na jego miejsce a tu normalny człowiek
:)


Offline julia7

Odp: a co dalej...?
« Odpowiedź #423 dnia: 05 Sierpień, 2018, 21:32 »
Nawet naukowcy przyznają, ze opis stwarzanie świata jest zgodny z tym co oni do tej pory ustalili.

O jprdl :D


Offline listonosz

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 1 281
  • Polubień: 3499
  • Der bestirnte Himmel über mir...
Odp: a co dalej...?
« Odpowiedź #424 dnia: 05 Sierpień, 2018, 21:55 »


Offline zero1

  • Pionier
  • Wiadomości: 983
  • Polubień: 2223
  • YT - 'Świadkowie Jehowy przebudźcie się!'
Odp: a co dalej...?
« Odpowiedź #425 dnia: 06 Sierpień, 2018, 00:24 »
To tak jak z wnioskiem Macierewicza o ukaranie warunków drogowych za niedostosowanie się do prędkości kolumny rządowej:-D
nowezrozumienie@gmail.com
J3b4ć komitety sądownicze.


Offline Max

Odp: a co dalej...?
« Odpowiedź #426 dnia: 15 Sierpień, 2018, 22:10 »
Witaj Klaro
Twoja szczerość jest typowa dla osób w takiej sytuacji. Twoja sytuacje jest dobra. Boisz się ale to nic nie znaczy. Będziesz się bać coraz mniej a w końcu będziesz się śmiać. Szczęście to jest to co człowiek czuje gdy mu spada kamień z serca.
To na razie tyle.
Good bye.


Offline Światus

Odp: a co dalej...?
« Odpowiedź #427 dnia: 28 Sierpień, 2018, 18:05 »
To prawda, że organizacja duzo wymaga od braci, ale ja to traktuję raczej jako ochronę, niż kontrolę. Dzięki jasno sprecyzowanym wskazówkom wiem, jaką drogą podążać w życiu, np. czy mogę zapalić papierosa, czy nie mogę? Czy mogę mieszkać z chłopakiem przed ślubem czy nie mogę? itp itd. Myślę, że gdybym nie miała takich "ograniczeń" czułabym się zagubiona i nieszczęśliwa. Pozdrawiam

Klaro, nawet nie zauważyłaś, jak łatwo przeszłaś do porządku nad pewnym sformułowaniem.
"To prawda, że ORGANIZACJA dużo wymaga od braci [...]."
Ale czy tego wszystkiego wymaga Bóg?

Dalej piszesz o "jasno sprecyzowanych wskazówkach".
Być może te wskazówki są jasne, ale WYŁĄCZNIE w danej chwili (w obecnym zrozumieniu).
Jeśli poszukasz we wcześniejszych publikacjach, okaże się, że znajdziesz wskazówki całkowicie sprzeczne z obecnymi wskazówkami.

Piszesz, że  bez tych wskazówek byłabyś zagubiona.
Całą Biblię streścił sam Jezus;

Mt 22:36 «Nauczycielu, które przykazanie w Prawie jest największe?»8 37 On mu odpowiedział: «Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem. 38 To jest największe i pierwsze przykazanie. 39 Drugie podobne jest do niego: Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego. 40 Na tych dwóch przykazaniach opiera się całe Prawo i Prorocy». "

Czy jesteś pewna Klaro, że potrzebujesz wskazówek, aby tego przestrzegać?
********************

W innym miejscu, piszesz o "owcach, które uczyniły coś dobrego dla braci Chrystusa" i na tej podstawie twierdzisz, ze to 2 różne grupy.
Zwróć jednak uwagę na werset  32, który brzmi;

Mt 25:32 I zgromadzą się przed Nim wszystkie narody, a On oddzieli jednych [ludzi] od drugich, jak pasterz oddziela owce od kozłów.

To jest zwykłe porównanie o czym świadczy słówko "jak".
Pytanie dodatkowe; dlaczego nigdzie nie ma mowy o "pierwszych owcach"?
Ktoś podał werset o tym, że "matką, bratem i siostrą, jest Mi każdy, kto spełnia wolę Ojca, który jest w niebie".
Czy w takim razie ŚJ spełniają wolę Bożą, czy nie?
Jeśli TAK, to czy są "braćmi Chrystusa", czy nie? I dlaczego?
Czy warto zrywać relacje z powodu omylnej Strażnicy?


Offline klara kot

Odp: a co dalej...?
« Odpowiedź #428 dnia: 18 Październik, 2018, 07:57 »
Dziś witam się z Wami już jako totalnie wybudzona osoba   :)

dziękuję Wam Wszystkim że jesteście, piszecie, bezinteresownie poświęcacie czas  :)

Przede wszystkim pomogły mi otworzyć oczy książki Franza + forum.
Mój kurs prostowania umysłu zajął ok 4 miesięcy. W tym czasie każdego dnia czytałam, oswajałam się z myślą, że to może nie być prawda. W końcu czuję się na tyle oczyszczona ze świadkowiskich naleciałości, że mogę samodzielnie czytać Biblię... Gdy natrafiam na sformułowania np. "drugie owce" czy"królewskie kapłaństwo" nie interpretuje już ich tak jak kiedyś, kiedy nie wpadłabym nawet na to, że można to rozumieć inaczej ;) Gdy studiowałam książkę ze Świadkami Jehowy, kompletnie nie znałam Biblii. Nie czułam się godna by podważać autorytety, skoro się w ogóle nie znałam. Przedstawiono mi piękne interpretacje, w które uwierzyłam. Skoro ktoś zadał sobie tyle trudu by przeanalizować tak trudną księgę i wyciągnął z niej tak logiczne wnioski, skoro inni tak w to wierzą, skoro jest to niezbędne do zbawienia to czemu miałam to podważać. Nie wzbudzało to we mnie wątpliwości tym bardziej, że poznałam wielu dobrych ludzi i przekonałam się że nie chodzi o pieniądze skoro można składać datki dobrowolnie i anonimowo.

Teraz, po 10 latach od chrztu znam już Biblię na tyle dobrze, że czuję się gotowa, że mogę podjąć się samodzielnego czytania i interpretowania Biblii. Jak Russel- niech Biblia wyjaśnia samą siebie. Tym bardziej, że w dobie internetu jest to duzo łatwiejsze. Są wyszukiwarki wersetów, wyszukiwarki słów, porównywarka przekładów, dosłowny grecki przekład Biblii... Russel musiał sam ręcznie szukać wersetów, ponadto też miał naleciałości chociażby od adwentystów, więc nie był taki obiektywny.

Dlatego jestem gotowa się z tym zmierzyć i czytam już Biblię w ten sposób od jakiegoś czasu i widzę zdecydowaną różnicę. Chodzi oczywiście o Nowy Testament. Kiedy odnoszę słowa Jezusa czy listy Pawła do siebie jako do MNIE, te prawdy naprawdę przeszywają mnie do szpiku kości. Wpływają na sposób postrzegania drugiego człowieka, na moją prywatną relację z Bogiem... Zaczęłam traktować Boga jako czułego kochającego Ojca a Jezusa jako .... mojego duchowego brata :) są mi bliżsi niż kiedykolwiek wcześniej!

To tyle z dobrych wieści. Mąż mój nadal twardy jak beton. Moje zachowanie upewnia go w drugą stronę, także już nie chce mi się nawet o tym rozmawiać z nim :( bardzo go kocham, całe 10 lat naszego małżeństwa było wspólnym naszym życiem w harmonii i szczęściu. Teraz mąż twierdzi że nie poznaje mnie, jakbym była kimś innym...Puki co chodzę na wszystkie zebrania, czasem do służby (ok 5 godz z mcu). Żyję normalnie jak Świadek, nie obchodzę świąt...Robię to wszystko dla niego...

Racjonalizuje sobie, że w sumie nic złego nie robię, nie angażuję się jakoś bardzo, na zebranie mogę iść w celach towarzyskich, wracam zawsze z uśmiechem. I tak to lepsza alternatywa niż oglądać w tym czasie np "Trudne sprawy" czy inne pierdoły ;) bo choć Świadkowie w wielu kwestiach głoszą nieprawdę, to trochę wartościowych informacji z zebrań można wyłuskać. I ktoś, kto jest na tym etapie co ja, potrafi wybiórczo przyjmować wiadomości. Do służby idę po to, żeby rozmawiać z ludźmi o Biblii. Pokazać im werset, zachęć do przeczytania jej. Nie do wstąpienia do jakiejś organizacji... Czasopism nie rozpowszechniam, 1 na kilka mcy. W służbie oraz przy wózku rozmawiam z współpracownikami o swoich wątpliwościach. Staram się robić to bardzo delikatnie, nie wysuwając jakichś oskarżeń przeciwko organizacji. Na razie jest jedna siostra która we wszystkim zgadza się ze mną. Ale ją nigdy nie fascynowało zgłębianie doktryn religijnych itp wiec nie ekscytuje się tym tematem, żyje normalnie jak Świadek, zakamuflowany odstępca. Pozostali nie miewają wątpliwości. Są szczęśliwi w organizacji. Nie mają sensownej pracy (pół zboru zajmuje się sprzątaniem), sensownego mieszkania (wynajmują) ale cieszą się że służą Bogu całym sercem i robią to chętnie. Twierdzą, że nawet gdyby to wszystko okazało się zwykłą ludzką inicjatywą, a nawet manipulacją to są pewni, że będą dobrze osądzeni bo przecież to wszystko dla Boga robią. Nawet jeśli źle interpretują pewne nauki to i tak głoszenie jest ważne, bo zachęcają ludzi do zajrzenia do Biblii, do poznania Boga, do rzucenia złego postępowania, do pracy nad cechami osobowości...Wiec to "dobre" jest. Zatem pozostawiam ich w tej swojej życiowej misji, po co odbierać im to szczęście. Ja powiedziałam jakie mam podejrzenia i może kiedyś przyjdzie jakiś moment w ich życiu, że im się to przypomni... W każdym razie po sobie widzę, jakie trudne jest to oczyszczenie umysłu. Nie wystarczy kilka zdań zasianych wątpliwości. Potrzeba wielu miesięcy zgłębiania wiedzy, oswajania się psychicznego z nową wiedzą, i ktoś musi przede wszystkim sam chcieć to wszystko zbadać. Musi zacząć czytać materiały "zakazane", musi zacząć myśleć niezależnie, a to jest chyba największą blokadą umysłową. Bardzo to trudne. Mogę powiedzieć, że czuję taką wewnętrzną ulgę oraz większą radość z życia. Pomimo, że z zewnątrz gram Świadka, to jestem już umysłowo wyzwolona i to jest najważniejsze  :)


lurker

  • Gość
Odp: a co dalej...?
« Odpowiedź #429 dnia: 18 Październik, 2018, 08:13 »
Gratuluję klaro kot, od początku Ci kibicowałam :)

Z tym, że może Ci być ciężko po pewnym czasie żyć tak jak teraz. Sama miałam etap chodzenia na zebrania po wybudzeniu i...dość szybko przestałam. Moim zdaniem na dłuższą metę tak się nie da. Przynajmniej ja nie mogłam, ale wiem, że są tu forumowicze, którzy tak żyją, może udzielą Ci jakichś rad .

Martwi mnie też postawa Twojego męża, ale może jest nadzieja, pamiętaj kropla drąży skałę. Powodzenia w tej kwestii! :)


Offline Safari

Odp: a co dalej...?
« Odpowiedź #430 dnia: 18 Październik, 2018, 08:20 »
Tak! Milo sie to czyta 😃 gratulacje I tez zycze, zehy maz sir ocknal 😄
"Faith, if it is ever right about anything, is right by accident" S.Harris


Offline klara kot

Odp: a co dalej...?
« Odpowiedź #431 dnia: 18 Październik, 2018, 11:15 »
Gratuluję klaro kot, od początku Ci kibicowałam :)

Z tym, że może Ci być ciężko po pewnym czasie żyć tak jak teraz. Sama miałam etap chodzenia na zebrania po wybudzeniu i...dość szybko przestałam. Moim zdaniem na dłuższą metę tak się nie da. Przynajmniej ja nie mogłam, ale wiem, że są tu forumowicze, którzy tak żyją, może udzielą Ci jakichś rad .

Martwi mnie też postawa Twojego męża, ale może jest nadzieja, pamiętaj kropla drąży skałę. Powodzenia w tej kwestii! :)

a czy są tu osoby które mają podobną sytuację? Nadal uczestniczą w życiu zborowym a duchowo są już wybudzeni? A zwłaszcza muszą kryć się ...nawet przed własnym współmałżonkiem...?


Offline Martin

Odp: a co dalej...?
« Odpowiedź #432 dnia: 18 Październik, 2018, 11:20 »
a czy są tu osoby które mają podobną sytuację? Nadal uczestniczą w życiu zborowym a duchowo są już wybudzeni? A zwłaszcza muszą kryć się ...nawet przed własnym współmałżonkiem...?
Ja mam taką sytuację. Moja żona jest niestety "betonowym" ŚJ. Czasami chodzę na zebrania dla tzw. "świętego spokoju".
"Religia to głupie odpowiedzi na głupie pytania."


Offline matus

Odp: a co dalej...?
« Odpowiedź #433 dnia: 18 Październik, 2018, 11:31 »
I git.

Tylko teraz nie daj się wkręcić w jakieś płaskoziemstwo, proepidemizm itp. pierd**, bo to są co najmniej tak samo szkodliwe rzeczy.
Bogowie są gorsi od Pokemonów, bo nie da się złapać ich wszystkich, tylko jednego (albo małą grupkę), bo się obrażają.


Offline Asturia

Odp: a co dalej...?
« Odpowiedź #434 dnia: 18 Październik, 2018, 12:29 »
Twierdzą, że nawet gdyby to wszystko okazało się zwykłą ludzką inicjatywą, a nawet manipulacją to są pewni, że będą dobrze osądzeni bo przecież to wszystko dla Boga robią. Nawet jeśli źle interpretują pewne nauki to i tak głoszenie jest ważne, bo zachęcają ludzi do zajrzenia do Biblii, do poznania Boga, do rzucenia złego postępowania, do pracy nad cechami osobowości...Wiec to "dobre" jest

Gratuluje z okazji wyzwolenia, teraz już nie potrzebujesz, żeby matka organizacja za ciebie analizowała biblię i wyciągała wnioski, na tym między innymi polega chrześcijańska wolność, coś czego niestety nie może zrozumieć szeregowy zabetonowany świadek.

też miałem podobny etap w okresie mojego wybudzenia, kiedy myślałem że przecież mogę głosić tylko to co jest w biblii, bez publikacji i wymyślonych dogmatów niewolnika, ale pewne myśli cały czas mnie nurtowali i nie miałem spokoju, żeby dalej tak robić.

myślałem a co jak moja postawa podczas służby, mój wstęp (świadkowski żargon  ;D), wszystko co jest związane ze mną zachęci kogoś, żeby za jakiś czas okazać poważne zainteresowanie do biblii (do organizacji niewolnika) i wstąpić w szeregi świadków?
a po jakimś czasie stanie niewolnikiem niewolnika, pod nazwą jedyna prawda na ziemi, a potem zetknie się z ''absolutną prawdą'' co do zakazu transfuzji?
jeżeli taka osoba, ktokolwiek z jego rodziny straci życie lub zdrowie z powodu zakazu transfuzji ja będę miał udział w tym, chcąc czy nie chcąc biorę udział w ''morderstwie'' pod zasłoną woli Bożej, długo się zastanawiałem nad tym, mam syna, pomyślałem a jakby ktoś zachęcał by mnie do ''prawdy'', będąc już wybudzonym, znając całe to kłamstwo a ja potem bym ofiarował moje dziecko czy żonę na ołtarzu organizacji co bym potem powiedział takiemu wybudzonemu za takie krzywdy?

zdecydowałem, że nigdy już nie będę chodził do służby ze świadkami, nikogo nie będą zachęcał do czytania biblii jako świadek czy współpracownik świadka Jehowy, nie mogę stworzyć w głowach ludzi wrażenie, że jesteśmy od Boga, bo to nieprawda, świadkowie są nie od Boga tylko od CK, a niewolnik ma wiele krwi na rękach, krwi tysiące niewinnych dzieci, które wiernie oddali swoje życie dla niewolnika a myśleli, że robią to dla Boga.

« Ostatnia zmiana: 18 Październik, 2018, 12:39 wysłana przez Asturia »