...Biorę pod uwagę taką możliwość, że ludzie po prostu nie mogą pogodzić się z naturalnymi prawami fizycznymi takimi jak śmierć i wymyślili różne historie na przestrzeni wieków, które dawały im nadzieje na życie po śmierci itp. Sama bardzo chciałabym żeby coś dalej było...
Mnie przy wierze trzymało stwierdzenie, że człowiek potrzebuje w coś wierzyć.
Ale zastanawiałem się dlaczego? Dlaczego człowiek potrzebuje w coś wierzyć? Odpowiedzi udzieliła ewolucja.
Sytuacja następująca: idzie przodek człowieka sawanną afrykańską, dostrzega jakiś kształt ukryty częściowo za zaroślami, jeśli połączył "kropki" dość szybko, uciekł i nie został zjedzony, przekazując tą cechę następnym pokoleniom. Zdolność łączenia osobnych obrazów w koncepcyjną całość, dawała przewagę ewolucyjną. Niestety mechanizm nie jest w 100% pewny, zdarzało się, że któryś za szybko reagował, taki również tracił możliwości przekazania cechy potomstwu, w wielu możliwych do wyobrażenia powodów, może zbyt zmęczony ciągłym uciekaniem, może nie mógł dokończyć kopulacji bo znów coś ujrzał i zaczął uciekać. Także warunki naturalne delikatnie preferowały dostrzeganie wzorców, czasem nawet tam gdzie ich nie ma.
Teraz weźmy ten mechanizm i zobaczmy co się stanie jeśli komuś przydarzą się sytuacje czysto losowe, ale możliwe do ułożenia w jakiś większy schemat? Nasz mózg automatycznie przyzna, że coś w tym jest, nawet jeśli to czysto losowy zbieg okoliczności. Tak moim zdanie powstała ta sławetna "potrzeba wierzenia".
Dzień w którym to zrozumiałem to dzień w którym stałem się ateistą, choć według definicji nie raz tu przedstawianych, powinienem nazywać się agnostykiem, ponieważ nie odrzucał całkowicie możliwości że jakiś bóg może istnieć, jedynie jestem przekonany, że bóg taki jak przedstawiono w biblii nie jest bogiem, jeśli w ogóle istnieje.