U mnie głoszą ludzie z innych terenów, lokalni jeżdżą dalej na występy.
Kilka razy mieli nieprzyjemne sytuacje ( wiadomo mała gmina, ludzie znają się od pokoleń) kiedy starszemu ktoś wypomniał..ty mnie chcesz nauczać, twój dziadek kradł, ojciec szmuglował, a ty siedziałeś...
Dlatego obcy mnie odwiedzają, aby z nimi dyskutować muszę mieć dobry humor, albo być wojowniczo nastawiona.
Na początku swojej obecności na forum opowiadałam historię z ogródkiem, ale przypomnę raz jeszcze...
Pracuję przed domem przy kwiatach, podchodzą dwie panie. Grzeczna wymiana zdań, chwalą moje kwiaty, ja dziękuję i się zaczyna. Czy bym nie chciała żyć w raju? Na co ja...że po co mi? Ja tu mam swój raj i pokazałam ręką na ogródek.
Po krótkim odbijaniu piłeczki jedna pyta...a nie chciałaby pani mieć tak pięknych widoków cały rok?
Wtedy popatrzyłam na nie z politowaniem i się pytam...czy pani myśli, że mnie się marzy zapier..ć cały rok przy tych badylach?
Popatrzyły na mnie zdezorientowane i już musiały iść.