Już jakiś czas temu też zacząłem dostrzegać zjawisko starzenia się zborów.
Brak dopływu " świeżej krwi " jest bardzo widoczny.
Młoda twarz organizacji z lat 90-tych bezpowrotnie minęła.
To wtedy wielu z nas jako osiemnasto-dwudziestolatkowie związaliśmy się z organizacją.
Gdzie by się nie pojechało w Polskę, zbory były pełne młodych ludzi.
Czasu się nie zatrzyma, z tamtych młodych ludzi większość wkracza w piątą dekadę życia.
Wtedy, gdy przychodziliśmy do zborów były tam już również osoby trzydziesto-czterdziestoletnie.
Dziś to już często staruszkowie.
Organizacja nie ma do zaoferowania nic ciekawego młodym ludziom, dlatego ich brak jest coraz bardziej widoczny.
W moim zborze już od wielu lat nie pojawił się nikt młody (nie liczę dzieci mających rodziców śJ, choć i tych jest mało).
Gdy wchodzi się na Salę to widać, że średnia wieku przesuwa się w okolice 50+ a nawet 60.
Do tego co jakiś czas zdarza się pogrzeb kolejnej osoby która nie doczekała Armagedonu.
I w ten sposób zbory nie dość, że coraz starsze, to również coraz mniejsze.
Prognoza na najbliższe lata będzie taka, że częściej będziemy oglądać łączenie małych zborów.
Organizacja w Polsce umiera śmiercią naturalną.
I o ile WTS nie wymyśli jakiejś nowej obietnicy, którą ściągną nowych ludzi, to trend starzenia się i zanikania zborów będzie się utrzymywał.