ostracyzm względem najbliższych? (...) My z mężem jesteśmy żywym przykładem tego, że coś takiego nie istnieje. Powiemy więcej, nawet osoby, które nie są naszą rodziną witają się z nami i pytają się jak się czujemy itp.
A ja jestem żywym przykładem tego:
Otóż 96,2% wszystkich ŚJ jakich znam (a znam ich sporo) nie utrzymuje ze mną najmniejszych kontaktów. Z pozostałymi 3,8% mam jakiś kontakt, ponieważ są oni kryptoodstepcami. Przy czym podkreślę, że magiczna 'siedemdziesiątkasiódemka' w odniesieniu do mojej osoby nigdy nie została wypełniona.
Chłopaczyna, z którym byłem kiedyś w jednym zborze, zawsze na ulicy gdy mnie widział zwieszał mi się na szyi. Ostatnio gdy spotkaliśmy się w tym samym sklepie, w którym pragnął zawsze ze mną miśki przyklepywać, stanął jakby zjawę zobaczył; po czym uciekł. Mało regałów sklepowych nie powywracał. Jeśli to czyta, to ma mu się zrobić głupio.
Inna chłopaczyna, chętna do wypicia wódki w dobrym towarzystwie. Pluł na orga za pedo, zbrojenia inne doktryny. Dziś awansował na strażnika rydwanu. Gdy obok przechodzę, to cham nawet 'dzień dobry' nie powie. On to czyta, ale już bardziej głupio mu się nie zrobi
Dzięki uprzejmości kogoś, kto wiedział kiedy włączyć sprzęt do nagrywania, mogłem usłyszeć jak rodzina za plecami mówi, że jestem złym towarzystwem i ze względu na ochronę zdrowia duchowego nie mogą się ze mną kontaktować.
Zapewne ostracyzm jest wymyślony przez samych odstępców w celu dyskredytowania ŚJ. Nawet sami ŚJ mówią publicznie, że to osoby, które od nich odeszły nie chcą utrzymywać kontaktu z członkami organizacji ŚJ.
To niepoprawne używanie tego słowa. Każda fobia to strach irracjonalny. Fobia znaczy strach i o tym prawi Wikipedia. Używajmy słów zgodnie z ich znaczeniem, bo się nie porozumiemy. Mamy termin dyskryminacja homoseksualistów na określenie tego, o czym piszesz. Homofobia to strach przed tą orientacją seksualną, a w strachu ja nie widzę nic złego. Ja boję się wysokości. Czy to znaczy, że nienawidzę spadochroniarzy?
Widzę, że panience socjologia służy. I tak trzymaj