Do tego jeszcze pytanie co dalej, co zrobić z tą wiedzą? Przecież jest rodzina, przyjaciele, znajomi...
Dziękuje, właśnie po to tutaj dołączyłem, by znaleźć te odpowiedzi, poczytać podobne historie.
Zdarza nam się szargać wartości.
Mam wrażenie, że teraz wszystkie wartości mam budować na nowo, więc nie ma co szargać u mnie, dzięki, wejdę na pewno!
Obserwowałeś ten cyrk z perspektywy sługi , a ja obudziłem się na pięciodniowym kursie dla starszych.
Gdybym tak miał, teraz bym nazywał się WhySooooooooLate 😄
Gratuluje odwagi. Mam wrażenie, że wśród społeczności może być więcej przebudzonych, ale zbyt słabych, by to pokazać. Mam nawet swoje typy. Osoby inteligentne, ale mało zaangażowane, które sam zachęcałem by więcej głosiły, bardziej się angażowały, a tu ściana... „jak można tak ignorować prawdę?” - myślałem. Może to tacy lunatycy?
Bardzo Wam dziękuję za tak ciepłe przywitanie. Nie spodziewałem się takiego odzewu w tak krótkim czasie.
Jeszcze kontynuując swój wywód. Przez jakiś czas po przebudzeniu, do czego zachęcał mnie regularnie tytuł czasopisma który wręczałem obcym ludziom 😂, myślałem, że może tak przedryfuję jakiś czas, na niskim zaangażowaniu, niepostrzeżenie, w zamian za towarzystwo i „ochronę” organizacji. Ale jak miałbym studiować z własną żoną w domu te brednie? A potem uczyć je dziecko? Masakra.
O tym, że słaba jest ta organizacja, upewniły mnie również przypadki osób z przywilejami, prowadzących biznesy, a przy tym... oszukujących na każdym kroku... innych, Skarbówkę, mnie... były i są to osoby postrzegane jako silne duchowo, pomagające na lewo i prawo. DRAMAT. Obłuda jak wszędzie indziej. Trzęsę się jak o tym piszę.
Mam teraz taki niesmak do siebie, a bardziej do tego w co wierzyłem, przy okazji wykluczonych, których też potraktowałem ostracyzmem. W tym bliskich znajomych. Już wiem, że to z nimi skontaktuje się w pierwszej kolejności.
Mam nadzieję, że starczy mi sił na przeprowadzenie tych wszystkich zmian. Największa zagwozdka z żoną. Gdyby jeszcze nie było dziecka, to zawsze łatwiej... ale teraz, eh... separacji się boję (możliwej dzięki trosce o stan duchowy, masakra już wiem dlaczego jest na to przyzwolenie). Nie zniósłbym rozłąki z dzieckiem.