Bardzo fajny film, ogólnie podziwiam ludzi, którzy wierzą w ewolucje, dla mnie osobiście wynika to tylko i wyłącznie z chęci wyparcia sądu ostatecznego przez Boga.
Rzecz w tym, że większość autorów teorii naukowych, sprawców odkryć i wynalazków nie potrzebuje rozkminiać religii czy etyk, aby iść naprzód. To ty potrzebujesz odnosić się do nauki, jeżeli tylko jej teorie bądź odkrycia zagrażają fundamentowi ideologicznemu na którym zasadza się twoje życie. Kto tu ma większy interes w wyparciu?
Obecnie postęp naukowo techniczny pędzi niepowstrzymanie. Jeśli są jakieś etyczne wątpliwości na Zachodzie - choćby jeśli idzie o klonowanie - to możesz być pewien, że gdzieś tam w Chinach jest laboratorium naukowe w którym pracują nad tymi zagadnieniami bez wyrzutów sumienia. Obsesją nauki jest robić to, co tylko wykonalne, nieustannie zwiększać wydajność na każdym możliwym polu. I jest w tym cholernie skuteczna. Rewolucja przemysłowa zrewolucjonizowała nasze społeczeństwo i życie codzienne w większym stopniu niż wszystkie rozprawy teologiczne razem wzięte.
Piszesz, że teoria ewolucji to świadectwo wyparcia istnienia sądu ostatecznego...otóż ludzie zbierający dowody w tej sprawie mają gdzieś sąd ostateczny. Na scenę wchodzi powoli nanorobotyka, hodowanie sztucznych organów. To religia musi cały czas pędzić za zmieniającymi nieodwołalnie świat odkryciami i tłumaczyć, że to co tamci odkrywają wcale nie zaprzecza istnieniu boga i dotychczasowemu status quo z katechizmu. Że pomimo istnienia psychiatrii wciąż zdarzają się opętania - tylko mniej. Że pomimo istnienia neurologii i tomografów wciąż gdzieś siedzi niewidzialna nieśmiertelna dusza. Że pomimo istnienia kamer wciąż zdarzają się cuda i tak dalej.
Z jednej strony masz więc ludzi, którzy swoimi działaniami dosłownie zmieniają otaczający świat w sposób namacalny ( naukowcy, wynalazcy), a z drugiej ludzi, którzy usiłują za tym nadążyć ze swoimi książkami sprzed kilku tysięcy lat i dowieść że wciąż są aktualne, a argument na jaki na ogół ostatecznie ich stać brzmi: "Bo tamci grają w tę samą grę co i my, im też chodzi o Boga, tyle że oni negują! Ale nawet jak negują to wierzą, więc kto jest ostatecznie górą?!" To wierzący potrzebują włączenia nauki do swojego zestawu religijnych przekonań, aby sobie z nią poradzić. Natomiast ona sama jest apolityczna i uniwersalna. Wynik poprawnie przeprowadzonego równania będzie taki sam bez względu na szerokość geograficzną, religię i przekonania osobiste liczącego.
Dawniej bogów miałeś fizycznie obecnych w burzy i w trzęsieniu ziemi. Dzisiaj masz prognozę pogody i analizę ruchów płyt tektonicznych, zakres działalności bogów stopniowo zawężany jest w ludzkiej świadomości. Chociaż poganie też by pewnie współcześnie marudzili: "Płyty tektoniczne? Naiwniacy, wypierają sobie, to Hefajstos kuje!".