Epizod 8. W którym przebywająca na egzotycznych wakacjach rodzina Bobkowskich rozmawia o zborze i o bracie Bogumile.
Obserwowała go, jak niespiesznie kroczył w jej stronę po wilgotnym piasku. Stopy w sandałach co i rusz obmywały fale, zaś białymi lnianymi szortami oraz niebieską koszulką polo targał nadmorski wiatr. Wyprostowany, wysportowany, o atletycznej sylwetce; prezentował się niczym Pierce Brosnan w GoldenEye. Justyna po raz kolejny odczuła zadowolenie z dokonanego przed laty wyboru matrymonialnego: Paweł Bobkowski okazał się pod każdym względem godną niej partią, nie pomyliła się względem drzemiącego w nim potencjału.
- Bogumił Kozioł dzwonił. Z aplikacji internetowej, ciekaw jestem kto mu ją nagrał, skoro nowoczesna technologia to kolejna z dziedzin życia względem których pozostaje beztroskim ignorantem.
Paweł poprawił okulary przeciwsłoneczne Ray-Ban i usadowił się na leżaku obok żony, pociągając łyk drinka. Nieopodal ich syn Piotruś bawił się w stawianie babek z piasku.
Justyna odłożyła anglojęzyczne wydanie magazynu Vogue, który zwykła czytywać wyłącznie w oryginale.
- Co chciał?
- Pytał kiedy wracamy. Organizuje komitet Brajanowi Ogierowi oraz Sarze Dajskiej i chce mnie do niego powołać.
- Za co?
- A za co można mieć komitet, jak się ma te 17-18 lat? - spytał retorycznie z głosem przepełnionym poirytowaną goryczą - Z coraz większym trudem przychodzi mi współpraca z nim, a nawet udawanie że go szanuję, nie mówiąc już o posłuszeństwie. Pamiętasz jak krótko po zamianowaniu mnie na starszego ten debil chciał wygonić demona z psychotyka? I opukiwał ściany młotkiem, aż sąsiedzi dostawali wścieklizny, a na końcu spalił książkę kucharską i odtrąbił własne zwycięstwo, podczas gdy ja wcześniej mocowałem się z chorym aby podać mu psychotropy? Ujrzałem wtedy z całą klarownością, że to ludzie tacy jak on są głównym problemem Organizacji. Że póki ten beton mentalny nie wymrze lub nie zostanie sprowadzony na margines, nic się w niej nie zmieni na lepsze, a młodzi dalej będą odpływać tysiącami. Mamy 21 wiek, Justyna. To nie lata pięćdziesiąte, dzisiejsi nastolatkowie nie mają i nie będą mieć mentalności swoich dziadków. Tymczasem Organizacja ma im do zaoferowania jedynie mentalny powrót do przeszłości: nakazy, kary i przestrogi, żadnej inspiracji, żadnego zrozumienia. Dlatego jest niemodna i stanowi brzemię w które się wrodzili i które chcą porzucić na rzecz atrakcji jakie oferuje świat. I jeśli czegoś z tym nie zrobimy, jeśli nie zmienimy kursu, wkrótce stanie się skansenem.
- A ty wiesz - Justyna przytuliła się do męża przybierając zalotny ton – że w tej fryzurze i w tej polówce wyglądasz jak John Kennedy?
- Najprzystojniejszy amerykański prezydent?
- Najprzystojniejszy prezydent świata…
Ich usta złączyły się w pocałunku. Pomimo iż od ślubu upłynęło czternaście lat, Paweł nadal darzył małżonkę pożądaniem, a ich związek daleki był od rutyny. Dobrali się idealnie zarówno pod względem fizycznym, jak i mentalnym. A biorąc pod uwagę jak wiele znanych im, zawartych w równie młodym wieku małżeństw było obecnie zgorzkniałymi i trwało przy sobie wyłącznie ze względu na wymogi religijne, bądź rozpadło się; mogli rozpatrywać własne jako widomy przykład błogosławieństwa Jehowy.
- Brzydzi mnie – stwierdził Paweł, krzywiąc się jakby chciał splunąć - Jego komunistyczna przeszłość i autorytarna mentalność. Pamiętasz jak mój ojciec opowiadał, że za głoszenie podczas stanu wojennego został zatrzymany i pobity przez milicję? A później przyszedł ten oportunista o mentalności SBka i uważał, że po chrzcie może się z nim stawiać jak równy z równym. Tata od razu go wyczuł i dobrze ocenił: „Są ludzie, synu, którzy nawet z basenu wynurzają się brudni, pamiętaj o tym”; tak mawiał.
- Posprzątaj więc ten basen z brudów, Paweł. Ty jesteś zmianą na którą czeka ten zbór. Odkąd cię zamianowano, nie możesz się opędzić od braci i sióstr. Pokazałeś, że inna, bardziej empatyczna, nowoczesna posługa jest możliwa i zbór to widzi. Dlatego się do ciebie garną, dlatego proszą cię o radę, dlatego cię słuchają. Gdyby nie pieniądze, które wyłożyliśmy na ostatni remont, o ile dłużej by się wlókł? Bracia dobrze wiedzą na kogo mogą naprawdę liczyć w potrzebie. Może i Bogumił oraz ten jego przydupas Maciej są aktualną teraźniejszością zboru, ale to ty kochanie jesteś przyszłością. Jesteś jego przeciwieństwem: nowoczesny, młody, wysportowany, zamożny. Wykorzystaj to!
- Jak? Gdyby starsi byli kadencyjni i wybierani demokratycznie, sprawy wyglądałyby inaczej. A tak mogę tylko budować sobie pozycję w zborze, przytakiwać mu i czekać aż umrze. Systemu nie obejdę.
- Jeśli nie możesz obejść systemu, wykorzystaj jego reguły na swoją korzyść.
- Co masz na myśli?
- Rozejrzyj się, a zobaczysz, że Bogumił też ma opozycję, ludzi pragnących zmiany. Albo przez niego skrzywdzonych i pragnących zemsty. Miecz prawa teokratycznego jest obosieczny, poszukaj haków i zniszcz Bogumiła bez litości, usuń go jak usuwa się przeszkodę wiodącą do nowego świata. A potem poprowadź zbór w stronę wschodzącego słońca, jest na to gotowy, zbyt długo już znosił tego postkomucha i zbyt wielu doznawał z jego strony boleści, zbyt długo wzywał ratunku. Zbaw nas, kochanie!
Paweł spojrzał na zachodzące na horyzoncie słońce.
- Masz cholerną rację.
Koniec epizodu ósmego