Jeśli zakaz przyjmowania przeszczepów i frakcji ratowało życie to ja jestem papież. Gorszej głupoty nie słyszałem.
Przecież bracia umierali częściej przez taką dyskotekę zmiennych świateł, a w czasie wojny to już szczególnie.
Niech ten brat przeczyta Kryzys sumienia, jak to jasne światło było inne dla Malawi, a inne dla Meksyku... CK to bezduszni hipokryci.
Jakoś swoje buble nazywają coraz jaśniejszym światłem, a buble innych religii to już takie złe i szatańskie nauki - podwójne odważniki.
Poza tym Bożydarka wyjaśniła im szybko do czego odnoszą się wersety z Przysłów o jasnym świetle, ale oni nie chcieli tego tknąć palcem tylko uciekają od trudnych rozmów.
To jest właśnie efekt coniedzielnego wbijania do głowy braciom banialuków. Schemat czytania odpowiedzi zawartych w akapitach, potem odczytanie pytania do odpowiedzi uprzednio przygotowanej w akapicie i zgłaszanie się kilku osób na wyrecytowanie myśli jakie przygotowuje CK. To działa jak młotek wbijający gwoździe w głowę ŚJ. Efekt jest potem taki jak na komitecie - nie są w stanie myśleć inaczej jak zostało wbite do głowy co niedzielę na wykładach i strażnicy. To czysta psychologia sterowania tłumem i poszczególnymi jednostkami. CK nie jest głupie...
To właśnie dlatego przestaliśmy chodzić na zebrania. Nie szło słuchać tych komunikatów podprogowych i nawet jawnie w żywe oczy programujących posłuszeństwo autorytetowi CK, starszych i uczucie bycia nikim bez organizacji. Widzieć zło organizacji (CK) jako dobre pomyłeczki, a zło innych religii jako bluźniercze wobec Boga.
Bardziej interesuje mnie jakie czyny (jakiego typu) kryją się za tymi zarzutami.
Bożydarka poszła na kawę z "przyjaciółką" JW bo tamta się "martwiła". Potem jak już robili nalot to wspominali, że ona burzy wiarę przez opowiadanie takich niestworzone historie jak demoniczna lalka Anabell w książce Ucz się od wielkiego nauczyciela. O zmiennych światłach też sobie pogadały. Z drugiej strony córka Miecia z mężem działają w pobliskim mieście i wałkują zainteresowaną prowadzącą sklep, która musiała się wygadać co mówiła moja teściowa. A, że teściowa ma swoją wyobraźnię i naobiecywała gruszki na wierzbie wbrew woli córki to inna bajka.
Jeśli chodzi o mnie to ja się nie dzieliłem odkryciami o organizacji z nikim wylewnym. Od dawna krytykuję chrzest 10-latkó, ale za to wykluczyć nie można i nawet nikt mi rozmów nie robił.
Tak naprawdę nic na nas nie mieli. Chcieli posprzątać "gangrenę" zanim inni się połapią co jest grane w ORG i tyle. Ta polityka zaznacza się ostatnio coraz bardziej. JW staje się organizacją coraz bardziej obwarowaną, "jednomyślną", policyjną, poprawną polityczne - mi to przypomina Koreę Północną.
Wczoraj dowiedziałem się też, że komitet dla 2 osób na raz był niezgodny z "zasadami", ale mi to lotto już teraz. Tym bardziej się cieszę, że przebieg takiego spotkania ujrzy światło dzienne w celu pokazania jak jest za kulisami tajnych komitetów.
Mietek powinien przejść jakąś reedukację
czy on ma dzieci?
jesteś Bożo
Bożo w porzo
Tak, M ma dzieci i żonę potrzebującą szczególnego zainteresowania ze strony zboru - "ze świecznika". Jedno z ich dzieci to bardzo fajny ziomek, który nie dał się wtłoczyć w "system". Inne... niestety podobnie jak rodzice, sztuczny uśmiech i parcie na karierę z ORG, bycie naj naj w ORG. Takich ludzi nazywam faryzeuszami pasującymi swoim zachowaniem do sanhedrynów z Iw.
Bożo wporzo - trafione w 10. Jednym z kryteriów wyboru nicka był właśnie ten kabaret.