Witaj Kleryku!
Czytając Twoje „przebudzenie”, jakoś tak bezwiednie przypomniało mi się moje własne przebudzenie. Oczywiście na przełomie lat 50/60 -tych ub. Wieku, będąc tak mocno zakotwiczonym w Organizacji, z pewnym bagażem „dorobku”, a ponadto z możliwości dostępu do wiedzy ogólnej - tej po za strażnicowej oczywiście, nie było takie proste. Mój pierwszy krok na jaki się odważyłem, to zapisałem się do biblioteki publicznej, aby nadrobić braki z literatury ogólnej. To była odwaga, nie mogłem się z tym zdradzić przed moimi „opiekunami”. Byłem sługą zboru z doświadczeniem sługi obwodu, oraz dwa i pół roku odsiadki. To był ceniony walor przez moich pryncypałów. Ale ten „cenny” walor postanowiłem zagospodarować po swojemu na mój własny użytek.
Pierwsze moje spotkanie z pisarzem, to - Lion Feuchtwanger z jego „ Wojną Żydowską” i „Córką Jeftego”, szczególnie ta druga pozycja pomogła mi czytać biblię „ze zrozumieniem”. Następne pozycje, które pochłaniałem, to publikacje z działu tzw. „wiedzy powszechnej” omijane szerokim łukiem przez pozostałych czytelników biblioteki. Wiele cennych publikacji leżało na półkach okrytych warstwą kurzu, a co niektóre, zupełnie dziewicze, które musiałem osobiście rozcinać nożem podczas czytania kolejnej strony. W miarę jedzenia apetyt rośnie, więc szkoła średnia pomogła poszerzyć horyzonty myślowe, a co za tym idzie, zapotrzebowanie na szerokie wody wiedzy. Sięgnąłem po literaturę filozoficzną i tak to oddalało mnie od Organizacji na moją „zgubę”.
Tak to samotnie żeglowałem, ba - miałem nawet nadzieję, na cichą „krecią” robotę wewnątrz Organizacji, ale to jeszcze nie z tamtą świadkowską mentalnością, gdzie oprócz wiedzy strażnicowej, nic nie docierało do wnętrza wyjałowionych umysłów. Dopiero w dwudziestym pierwszym wieku, dzięki Internetowi spotkałem się z tymi, którym jest mi po drodze. Mam jednak problem ze zrozumieniem współczesnej Organizacji, ponieważ na tym polu, też zmieniło się wiele. Powstały nowe zwroty myślowe, których nie znam – po prostu nie nadążam, dlatego nie często komentuję. Życzę Tobie wiele sukcesów w Twojej cichej „kreciej robocie”.