Dokładnie, pewnie dlatego zwrot "witaj" połączony z uściskiem dłoni i głębokim spojrzeniem w oczy oraz uśmiechem numer 4 kojarzy mi się dziś tak sztucznie i sekciarsko
Z kolei nienauczona jestem mówić "witam" - to raczej świadczy o tym, że czuję się gospodarzem i witam kogoś u siebie, traktuję jak równego sobie. Nie wiem czy to powszechne zjawisko, ale na uniwersytecie, gdzie studiuję, pisanie wiadomości w ten sposób do wykładowcy jest dużym nietaktem, a taki zwrot bezpośredni raczej nie przechodzi żadnemu ze studentów przez gardło.
Masz rację.Czytałam kiedyś o takiej sytuacji,bodaj w Angorze w rubryce Macieja Malinowskiego i tak samo było to wytłumaczone: wita kogoś ten,kto jest gospodarzem,do kogo przychodzą goście.Autor zwrócił uwagę,że np.goście zaproszeni do programu nie powinni mówić "witam panią,pani redaktor i witam państwa" (do telewidzów),lecz na powitanie gospodarza programu (tylko on mówi
witam) odpowiedzieć po prostu
dzień dobry.
Tak samo jest,gdy ktoś przychodzi do kogoś z prywatną wizytą.Gość powinien powiedzieć
dzień dobry,za to gospodarz może go powitać.
Tak więc rzucanie słowem "witam" na ulicy,czy przed zebraniem,gdzie każdy każdemu podaje rękę jest niewłaściwe.Mógłby tak ewentualnie powiedzieć brat,który stoi przy drzwiach sali i podaje rękę każdemu przychodzącemu na zebranie.Ona ma za zadanie wszystkich powitać-jest niejako gospodarzem-i on może do każdego zwrócić się w tej formie,ci którzy przyszli powinni odpowiedzieć
dzień dobry.